turystka na tropie
: 26 lip 2021, 12:18
Odkąd przyjechała do Lorne, wszystko tylko jej się psuło. Ten wyjazd miał dać jej coś innego. Miał pozwolić jej na dalsze rozwinięcie związku z Grishamem, ale zamiast postępów dostała kilka kroków w tył. Zupełnie nie rozumiała, dlaczego ich relacja nagle zaczęła się psuć, ale kilka ostatnich dni pozwoliło jej dojść do wniosku, że sama mogła również popełnić kilka błędów. Zamiast unikać go w nieskończoność, powinna przejąć inicjatywę i zachęcić go do rozmowy, bo właśnie tak zachowywali się dorośli ludzie. Carlie natomiast właśnie w ten sposób chciała budować ich związek. Pragnęła, aby był on czymś, czego chciało dwoje dorosłych ludzi, będących w pełni świadomymi swoich uczuć. Nie chciała bawić się z nim w jakieś podchody i randki, o których za pewien czas zapomną, ponieważ dla niej znaczył on o wiele więcej. Właśnie dlatego od wczoraj poszukiwała kolejnych rozwiązań, które pomogłyby jej uporządkować to, co działo się między nimi, jednocześnie nie pogarszając sytuacji. W jej umyśle zrodził się pewien pomysł, ale do tej pory nie wiedziała, jak mogłaby go zrealizować tak, aby nie zaangażować w niego Grishama. Wydawało się to dość problematyczne, ale ona umiała być zdeterminowana, dlatego wierzyła, że coś jednak uda jej się wymyślić.
Dziś zrobiła sobie zatem kolejny dzień wolnego. Zamiast zmierzyć się ze swoim chłopakiem i powiedzieć mu, że chciała to wszystko naprawić, Carlie wybrała się na drobne zwiedzanie. Lorne było niewielkim miasteczkiem, zatem atrakcji turystycznych nie było tutaj wiele, więc po kilku dniach zostało jej już tylko odwiedzenie miejscowego cmentarza, który z jakichś powodów uznawany był za rzecz, którą warto obejrzeć. I całkiem słusznie, bo kiedy sama dotarła na miejsce, musiała przyznać, że sprawiał wrażenie. Przez kilka, może kilkanaście minut spacerowała tutejszymi uliczkami, kiedy w końcu jeden z pomników skradł jej uwagę. Było w nim coś ciekawego, intrygującego, dlatego Carlie uwieczniła go na fotografii. Zaraz doszła jednak do wniosku, że sama również potrzebowała jakiejś pamiątki, a skoro niedaleko niej zgromadziła się grupka ludzi, bez większego pomyślunku postukała w ramię jednego z mężczyzn. - Mógłbyś? - zapytała, kiedy już obrócił się w jej stronę, a ona sama wyciągnęła do niego niewielki aparat fotograficzny i wymownie skinęła głową na nagrobek. Nie była to propozycja, które codziennie składało się na cmentarzu.
Jebbediah Ashworth