: 14 wrz 2021, 11:13
Do samotnych wieczorów i nocy, Tony przywykł dość szybko. Zawód Hope był bezlitosny, ale przy dobrej organizacji nawet ta wielozmianowość nie wychodziła na taką złą. Tylko, że w ostatnim czasie do ich wspólnego grafiku wpisało się wiele dodatkowych zajęć i coraz mniej czasu pozostawało na beztroskie chwile we dwoje. Tłumaczyli sobie, że to przez przeprowadzkę Tonego, przez ślubne plany i kariery, które poszybowały w górę. I chyba szczerze w to wierzyli, a przynajmniej Anthony, który rościł nadzieję na to, że za kilka miesięcy wszystko wróci do normy.
Tamtej nocy, korzystając z nieobecności Hope, pracował do późna. Mógł nadrobić kilka zaległości, a potem w ramach relaksu wypić drinka i poszukać kolejnych inwestycje, które przyniosłyby firmie korzyści. Rynek nieruchomości był morzem, które Tony doskonale znał i coraz sprawniej przychodziło mu surfowanie po jego falach. Kiedyś wyśmiałby samego siebie za spędzanie wolnego czasu w taki sposób, ale obecny Huntington odsuwał tęsknotę za piaskiem we włosach i smakiem soli na ustach na dalszy plan, bo zapach pieniędzy był równi kuszący. Długie godziny minęły mu przed laptopem, a gdy wreszcie zasnął w pustym, wielkim łóżku, nie było siły, która mogłaby go zbudzić ze snu. Gdzieś tam przebudził się w nocy, ale wpółprzytomny zasnął po raz kolejny. Jednak podświadomie czekał na moment, w którym Hope powinna wrócić do domu i położyć się obok. Ten jednak nie następował, ale ostatecznie jakiś hałas po raz kolejny rozbudził go ze snu. Blask bijący od ekranu telefonu oślepił Huntingtona, który dopiero po chwili dostrzegł godzinę i milion nieodebranych połączeń od Hope. Zaś jej nieobecność sprawiła, że zastrzyk adrenaliny kazał mu natychmiastowo usiąść na krawędzi materacu z aparatem przy uchu.
Poczuł nieprzyjemny ucisk w żołądku, doskonale wiedząc, że coś musiało się stać. Niestety Hope nie odbierała, ale w tym samym czasie Tony dostrzegł światła na podjeździe, a kilka sekund później otwierał drzwi frontowe i w samej bieliźnie wyszedł przed dom.
Był pewnym, że pojawienie się pojazdu miało związek z Hope. W pierwszej chwili przeraził się, bo nie znał tego auta, ale dostrzegając blondynkę siedzącą w środku, poczuł ulgę. Oczywiście nadal był poddenerwowany, ale myślał już jaśniej, a brak jej wozu podpowiedział mu jakieś kłopoty z silnikiem. Dopiero po chwili zrozumiał, że chyba chodzi o coś innego, bo powolne ruchy dziewczyny i asysta, którą otrzymywała od nieznajomego mężczyzny wskazywały, że stało się coś więcej.
- Hope! Na litość, co się stało? - Metry dzielące podjazd od wejścia do domu pokonał w kilka sekund i znalazł się przy wozie, by ewentualnie pomóc nieznajomemu wyciągnąć kobietę z auta.
Hope Pelletier
Nemo Delany
Tamtej nocy, korzystając z nieobecności Hope, pracował do późna. Mógł nadrobić kilka zaległości, a potem w ramach relaksu wypić drinka i poszukać kolejnych inwestycje, które przyniosłyby firmie korzyści. Rynek nieruchomości był morzem, które Tony doskonale znał i coraz sprawniej przychodziło mu surfowanie po jego falach. Kiedyś wyśmiałby samego siebie za spędzanie wolnego czasu w taki sposób, ale obecny Huntington odsuwał tęsknotę za piaskiem we włosach i smakiem soli na ustach na dalszy plan, bo zapach pieniędzy był równi kuszący. Długie godziny minęły mu przed laptopem, a gdy wreszcie zasnął w pustym, wielkim łóżku, nie było siły, która mogłaby go zbudzić ze snu. Gdzieś tam przebudził się w nocy, ale wpółprzytomny zasnął po raz kolejny. Jednak podświadomie czekał na moment, w którym Hope powinna wrócić do domu i położyć się obok. Ten jednak nie następował, ale ostatecznie jakiś hałas po raz kolejny rozbudził go ze snu. Blask bijący od ekranu telefonu oślepił Huntingtona, który dopiero po chwili dostrzegł godzinę i milion nieodebranych połączeń od Hope. Zaś jej nieobecność sprawiła, że zastrzyk adrenaliny kazał mu natychmiastowo usiąść na krawędzi materacu z aparatem przy uchu.
Poczuł nieprzyjemny ucisk w żołądku, doskonale wiedząc, że coś musiało się stać. Niestety Hope nie odbierała, ale w tym samym czasie Tony dostrzegł światła na podjeździe, a kilka sekund później otwierał drzwi frontowe i w samej bieliźnie wyszedł przed dom.
Był pewnym, że pojawienie się pojazdu miało związek z Hope. W pierwszej chwili przeraził się, bo nie znał tego auta, ale dostrzegając blondynkę siedzącą w środku, poczuł ulgę. Oczywiście nadal był poddenerwowany, ale myślał już jaśniej, a brak jej wozu podpowiedział mu jakieś kłopoty z silnikiem. Dopiero po chwili zrozumiał, że chyba chodzi o coś innego, bo powolne ruchy dziewczyny i asysta, którą otrzymywała od nieznajomego mężczyzny wskazywały, że stało się coś więcej.
- Hope! Na litość, co się stało? - Metry dzielące podjazd od wejścia do domu pokonał w kilka sekund i znalazł się przy wozie, by ewentualnie pomóc nieznajomemu wyciągnąć kobietę z auta.
Hope Pelletier
Nemo Delany