24 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Czasami każdemu się wydaje, że wszyscy ludzie to jakieś wybrakowane urządzenia. Ten moment w zależności od sytuacji nazywa się oświeceniem lub załamaniem nerwowym.
Dwa dni temu, idąc za radą Darby, obiecała sobie, że będzie ponad to. I tak było! Złośliwe docinki dusiła w sobie, tocząc nieustanny bój z tą mniej empatyczną stroną osobowości, która nie zastanawiała się nad tym, dlaczego Neville jest taki i taki, i dlaczego zachowuje się tak, a tak, tylko skupiała się na jasnym przekazie, który wyraźnie układał się w litery "bo jest chujem". Niemniej miłosiernie, dokładała starań, by ignorować jego chamskie teksty w pracy, a na wspólnej zmianie udawać, że jest powietrzem. Stoliki wybierała na samym końcu sali, jak najbardziej oddalone od zaplecza, a na samo zaplecze wchodziła wyłącznie z konieczności, najczęściej przecinając je w kilka sekund po to, by wypaść za tylne wejście i odpalić papierosa. Problemy pojawiały się dopiero, kiedy okazywało się, że i on wybrał tą samą drogę i czas. Ale była dzielna. Jak mantrę powtarzała słowa Darbs. Wizualizowała przed oczami hipisowski bełkot o czerni co zatruwa serce i takie tam, i serio, przez dwa, ciągnące się w nieskończoność dni jej wyszło.
Trzeciego już niekoniecznie, dlatego tu była. Potrzebowała na nowo zatopić się w pozytywnej aurze przyjaciółki (choć w zasadzie zliczając wszystkie pechowe potknięcia, jest to nieco ryzykowne) i przyjąć postawę ZEN.
Powiedzieć, że zapukała byłoby niedopowiedzeniem. Załomotała do jej drzwi, równocześnie niecierpliwie postukując nogą o posadzkę.
- Darby! - wykrzyknęła słowem wstępu i przywitania, tonem człowieka, który po latach odnalazł zaginioną rodzinę. - Wiem, że byłyśmy umówione na wieczór, ale TAK-SIĘ-NIE-DA - wylała z siebie pierwszą falę żałości i frustracji, pakując się bezceremonialnie do środka znanego jej już całkiem dobrze mieszkania. - Nie wytrzymam tam dłużej. Powiedziałam, że rzygałam i chyba mam jakąś grypę żołądkową i mnie wypuścili - dodała, celem wyjaśnienia co robi tutaj w godzinach pracy, widząc zagubiony wzrok Szkotki.
ambitny krab
triss
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
#3

To najwyraźniej był jeden z naprawdę niewielu momentów, kiedy Darby dała komuś jakąś dobrą radę! Bo prawdę mówiąc, była w tym naprawdę fatalna… ale w sumie, to jednak był jej kuzyn, nie mogła dawać się ponieść swojej życiowej pechowej stronie. Co prawda nigdy nie sądziła, że ma nad tym kontrole, ale może zdarzył się jakiś cud i jednak z okazji pierwszego ćwierćwiecza życia ją dostała? Nadzieja była przecież matką głupich, a Darby… no Darby była bardzo głupiutka, więc wszystko się zgadzało.
A teraz co robiła Darby? Darby teraz próbowała się zorientować co właściwie się stało, że brakowało jej kilku butów. I to tylko lewych. - Czy to ty je zjadłaś? - spojrzała pytająco na swojego psa, trochę oskarżycielsko. I wtedy właśnie jej psina została uratowana z opresji waleniem do drzwi. - Ja! - zawołała, zanim jeszcze zdążyła dobrze otworzyć drzwi, skoro usłyszała swoje imię! - Heej! - i dodała, posyłając Astrid promienny uśmiech, a potem mrużąc lekko oczy i powoli kiwając głową, słuchając jej dalszych słow.
- Ale nie rzygałaś? - zapytała, z lekką obawą - bo mam jagodzianki, chcesz jagodzianki? Wyglądasz jakbyś potrzebowała jagodzianki - pokiwała głową z pełnym przekonaniem, wpuszczając ją do środka. - Chodź, rozgość się, ale lepiej nie ściągaj butów, bo lewego możesz już nie zobaczyć. Czy w okolicy grasuje jakaś mafia kradnąca tylko lewe buty? Słyszałaś kiedyś albo no, ostatnio coś o czymś takim? - dopytała, mrużąc lekko oczy i wyjmując jagodzianki z pudełka, bo musiała się z kimś podzielić nową zbrodnią z okolicy! A Astrid pracuje wśród ludzi, no kto coś słyszał, jak nie ona właśnie?
babeczka
-
24 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Czasami każdemu się wydaje, że wszyscy ludzie to jakieś wybrakowane urządzenia. Ten moment w zależności od sytuacji nazywa się oświeceniem lub załamaniem nerwowym.
W przypadku udzielania dobrych rad, miały podobne doświadczenia. Z tym, że Astrid była święcie przekonana, że jej rady są cenne i rzeczywiście warto byłoby z nich skorzystać. Szkopuł w tym, że kierfowała je głównie pod katem swoich rodziców, a Ci przeważnie kiwali wyłącznie głową, by chwilę później puścić cały jej monolog w niepamięć. Mistrzem w tym był ojciec. On nawet nie musiał udawać. Wystarczyło, że pochlał trochę, a głowa sama układała się do kiwania i wyglądałby wyjątkowo przekonująco, gdyby nie odór bimbru unoszący się znad jego rozchylonych warg.
Wydawało jej się też, że dobre rady dawała Neville'owi, ale gdyby tak było to przecież by się nie rozstali kolejny raz i nie toczyli jakiejś bezsensownej wojny, którą oczywiście Astrid za wszelką cenę musiała wygrać. Choć o tym akurat głośno nie mówiła, bo skoro był kuzynem Darby, nie powinna chwalić się przed nią swoimi planami zemsty. I to nawet nie dlatego, że jej nie ufała czy coś, bo była pewna, że trzymałaby usta na kłódkę, ale nie chciała jej wprawiać w zakłopotanie, bo choć wiele osób mogłoby stwierdzić, że jest osobą cyniczną i bez grosza współczucia dla drugiej osoby, to tylko taka gra pozorów w wyniku użerania się z własnymi rodzicami.
- Nie rzygałam - przysięgła, unosząc uroczyście dwa palce ku górze, na znak harcerski albo jakiś taki. Tak przynajmniej robili w telewizji, więc to musiało mieć jakieś większe znaczenie, nie? - I chętnie zjem jagodziankę, dawaj. W sumie miałam ochotę na coś słodkiego, co mi osłodzi te ostatnie gorzkie chwile życia - powiedziała to tak, jakby nie czekało jej już nic więcej niż śmierć albo więzienie, a to drugie będzie wielce prawdopodobne, jeśli jej ex będzie wciąż tak działał jej na nerwy.
- Lewe buty? - spojrzała na nią, unosząc lewą brew wysoko do góry, jakby Darby nagle wyjawiła jej, że jest kosmitką. Z drugiej strony była przyzwyczajona do jej dziwactw, więc tylko lekko skinęła głową i weszła w głąb mieszkania. - Nie, nie słyszałam o takiej mafii - pokręciła głową, wykrzywiając usta jak miała nadzieję we współczującym grymasie. - Ale wiesz co? Kiedyś tak się upiłam, wychodząc do klubu, że zgubiłam jednego buta! Bo tańczyłam bez, a jakiś pacan podszedł i po prostu rzucił nim w tłum. A Ty nie byłaś nigdzie ostatnio? - spojrzała na nią takim spojrzeniem analityka albo detektywa, co postanowił rozwikłać sprawę.
ambitny krab
triss
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Z rodzicami Darby miała… kiepskie doświadczenia. Swojej matki właściwie nie znała, coraz mniej pamiętała z ich wspólnych chwil i… i czuła jak wiele straciła. A jej ojciec był po prostu nieobecny, mimo że ciągle był tuż obok. Był cieniem człowieka, a nie człowiekiem i Darby nie pamiętała, czy kiedykolwiek była inaczej. Paradoksalnie to jej babcia, Grizel była najbliższym co miała do rodzica, który faktycznie chce jakoś wychowywać swoje dziecko. I wiązały się z nią wszystkie jej złe i bolesne wspomnienia. Więc… pod tym względem Darby była skrzywiona i skrzywdzona. Ale nie zamierzała o tym myśleć, skupiać się na tym ani tego jakoś specjalnie analizować. Udawała że nie ma problemu, że było minęło. A teraz sobie wybrała sama rodzinę, w postaci przyjaciół i starała się trzymać bliskie relacje z kuzynostwem, a przynajmniej z tą częścią, która ją akceptowała.
A jeśli chodzi o zemsty… mogła o nie zapytać Darby tak bez wymieniania imion, ale pewnie by jej doradziła same głupie i dziecinne zagrywki. Zdecydowanie nie była człowiekiem zdolnym do stworzenia skomplikowanych planów, jak Ursula z Małej Syrenki. A jej się przecież zemsta należała, Ariel ją totalnie oszukała!
- A co teraz się stało? - zapytała zmartwiona, podsuwając jej jagodziankę na talerzu. A jej pies zaczął trącać nogę Astrid, żeby się z nią jedzonkiem podzieliła, czego nie powinna robić. Za to Darby? Darby sobie ugryzła kawałek i pokiwała głową.
- Tak, dokładnie, lewe. Jak myślisz, to ma jakieś symboliczne znaczenie? Coś jak… jak wstawanie lewą nogą? Czy to jakaś klątwa na moją lewą nogę? - zapytała, trochę popadając w małe szaleństwo, ale hej, to była Darby, więc… więc nie było w tym nic dziwnego, że miała tak irracjonalne pomysłu i spostrzeżenia!
- We wszystkich butach? - zapytała zdziwiona - bo brakuje mi już w trzech parach, nawet myślałam że mój pies zjadł, ale… to chyba niemożliwe - rzuciła, zerkając na psa z powątpiewaniem. - Ale mówię “chyba”, więc Lady, wiedz że będę obserwować cię na spacerze - dodała, mrużąc oczy, żeby pies nie myślał, że istnieje tutaj domniemanie niewinności. Może Cole;a też powinna zacząć podejrzewać?
babeczka
-
24 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Czasami każdemu się wydaje, że wszyscy ludzie to jakieś wybrakowane urządzenia. Ten moment w zależności od sytuacji nazywa się oświeceniem lub załamaniem nerwowym.
Poniekąd to rozumiała i może między innymi dlatego tak dobrze się dogadywały? Chociaż w jej życiu rodzice byli obecni, to równocześnie byli nieobecni. Jak worki kości i mięsa, upchnięte w ładnie ubrane skóry, które jedynie zawadzały w życiu, niżeli spełniały jakąkolwiek rodzicielską funkcję. Bo czy rodzice nie powinni wspierać swojego dziecka? Na przykład jak wtedy, kiedy ojciec zadeklarował się, że zawiezie ją na ostatni etap przesłuchań, co było niesamowicie ważne, bo dzięki temu miałaby przed sobą świetlaną przyszłość, ale chyba tego nie zakodował. Wyszedł niby to do sklepu po sól, drożdże i inne pierdoły. Miał wrócić za godzinę, a wrócił nad ranem, totalnie zachlany, twarzą czyszcząc wycieraczkę przed drzwiami wejściowymi. To nie budzik, a pomruki sąsiadów zza drzwi obudziły Astrid, a choć w stała wcześniej, to nie miało to znaczenia. Poradzenie sobie z bezwładnym ciałem ojca, zajęło jej tak dużo czasu, że finalnie nie zdążyła i nie wpuszczono jej na przesłuchanie. Zamiast tego dostała w prezencie wyjazd do Lorne Bay i pomoc przy prowadzeniu farmy dziadków, na czym się kompletnie nie znała.
- Wiesz... Ja mam wrażenie, że on... - no bo imienia Neville'a nie można było wymawiać, prawie jak Voldemorta, tylko że tego drugiego ze strachu, a tego pierwszego... W sumie też ze strachu, że w Astrid wstąpi diabeł i wpadnie w morderczy szał.- ...robi wszystko żeby mnie wkurwić. Serio. Ostatnio niby to sięgał po wodę, a przewrócił słomki. SPECJALNIE, JESTEM TEGO PEWNA. Wiesz Darbs, jak ciężko potem je poupychać? No i jestem prawie pewna, że to on podmienił czyste szmaty na te śmierdzące żeby potem właściciel mnie opierdolił. I zatrzasnął mnie w schowku! Jak ja mam być oazą spokoju, no jak?! - ostatnie słowa niemal wykrzyczała i dobrze, że Lady podeszła do niej szturchać tym swoim mokrym noskiem, bo dzięki temu mogła przenieść swoją uwagę na bardziej przyjazne aspekty życia. Poklepała psa po głowie, bo sama wiedziała jak to jest, kiedy zwierzę się na żebraka wychowa i wgryzła się łapczywie w jagodziankę.
- Ale myślisz, że ktoś chciałby Cię przekląć? Masz jakiś wrogów? - detektyw Astrid Baker nachyliła się w stronę przyjaciółki i uważnie lustrowała jej twarz. - Hmmm, serio to dziwne. No bo w dwóch bym jeszcze zrozumiała, ale trzy to dużo! A nie schowałaś ich gdzieś? A może serio Lady postanowiła się nimi pobawić i ona Ci je schowała? - nie można było wykluczyć tego, że pies był jednym z głównych podejrzanych.
ambitny krab
triss
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Ciągnie swój do swego, tak to już w życiu bywa. O wiele łatwiej jest się trzymać z kimś, komu nie trzeba wyjaśniać, czemu człowiek nie może doczekać się wizyty u rodziny, czemu nie rozmawia z bliskimi kilka razy w tygodni i czemu wybieranie prezentu na święta jest takie trudne. I czemu w ogóle się nie ma ochoty na rodzinne święta, a bardziej na przyjacielskie. I cóż, dzieci zdecydowanie nie powinny być dorosłymi, którzy zbierają pijanych innych dorosłych z ziemi. Ale nie żyły w idealnym świecie, gdzie każdy miał idealnych rodziców i cóż, musiały się po prostu trzymać razem.
- Powinnaś go zmusić żeby sam je pozbierał, skoro je przewrócił. Albo w ogóle, wyrzucił, przecież nie można dawać klientom takich przeturlanych słomkach - przyznała, bo jakoś tak sobie wyobraziła, że pewnie spadły na ziemię. Prawie na pewno przez to, że sama by na pewno je na ziemię przypadkiem zrzuciła… - Ej zaraz, ale jak to zatrzasnął w schowku? - spojrzała na nią zszokowana, bo to było gorsze niż jakieś szmaty, z którymi nie wiedziała o co chodzi. W schowku można o kimś zapomnieć na całą noc, a… no a gdzie ta osoba ma potem zrobić siku, jak jest sama w robocie zatrzaśnięta? Nie mówiąc o jedzeniu?
- Ale dlaczego on ci takie rzeczy miałby robić? - dopytała jeszcze, trochę delikatnie, bo trochę nie wiedziała czy się akurat o coś pokłócili, czy coś innego zrobili. Dlatego po prostu zapytała.
- No ja nie wiem, ale może? Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, po czym poznać że ma się już wroga? - zapytała, mrużąc lekko oczy, bo jaka jest różnica między brakiem sympatii, a wrogością? No ciężka sprawa tak ocenić, a ludzie jednak bywają różni!
- Nie wiem… muszę to zbadać i poszukać po kątach. Ale jak znowu znajdę paskudnego pająka, to ja nie wiem co zrobię - przyznała, marszcząc brwi, a potem przeskakując wzrokiem od psa na dziewczynę. I wzięła kolejny gryz jagodzianki. - Reed, a myślisz że powinnam się zafarbować na brąz? - zapytała, z innej beczki, bo w jej głowie było tyle myśli, że cóż, nigdy nie wiadomo co powie jak otworzy buzię!
babeczka
-
24 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Czasami każdemu się wydaje, że wszyscy ludzie to jakieś wybrakowane urządzenia. Ten moment w zależności od sytuacji nazywa się oświeceniem lub załamaniem nerwowym.
Całe szczęście, że Astrid trafiła pewnego dnia na Darby, która pokazała jej, że życie w Lorne Bay wcale nie musi być takie chujowe jak sobie wyobrażała. To jest, było chujowe i to na maksa, patrząc na to jak wiele musiała poświęcić, ale z czasem zaczęła się adaptować i nawet mogła pokusić się o stwierdzenie, że jest całkiem fajnie. Te wszystkie wieczory, kiedy zaraz po zajściu słońca, wymykała się przez okno tylko po to żeby wypić butelkę taniego wina na plaży, a potem doprawić się obrzydliwymi drinkami z czerwonych kubeczków, przy świetle ogniska, były czymś czego w Sydney, ani nigdzie indziej by nie zaznała. Nie ten klimat. Zresztą dobrze było mieć osobę, z którą można było spotkać się po beznadziejnych świętach, odkleić udawany uśmiech z twarzy i wymienić tanimi prezentami, które były warte więcej niż ten głupi efekt do elektrycznych skrzypiec, który dostała chyba tylko po to żeby przypomnieć sobie jakimi jej rodzice są ignorantami, skoro do tej pory nie ogarnęli, że z elektrycznych skrzypiec nigdy w życiu nie korzystała.
- Niby tak, ale wiesz jaki on jest... Założę się, że skończyłoby się to jeszcze gorzej. Musiałam zaplanować coś w odwecie - no i zaplanowała, dlatego uśmiechnęła się z niepohamowaną satysfakcją, gdyż jej niespodzianka była równie niemiła co to zatrzaśnięcie w schowku, którego nie wybaczy mu do końca życia. Zza grobu go będzie nawiedzać, przypominając mu o tym felernym dniu. - No... Normalnie. Weszłam do środka, a on niby przypadkiem nie zauważył, że tam jestem, a przypominam, że to pomieszczenie jest dwa na dwa, i zamknął drzwi. A od środka się ich nie da otworzyć... Dobrze, że nie cierpię na klaustrofobię, chociaż po dwóch godzinach w środku zaczęłam mieć pewne obawy - wytłumaczyła przyjaciółce, aż krzywiąc się na samo wspomnienie tego nieprzyjemnego zdarzenia. W dodatku w pomieszczeniu nie pachniało najlepiej, bo pomijając wilgoć, unosił się też fetor zgniłych pomidorów, które zaplątały się gdzieś wśród woreczki ze słomkami.
- Chyba najpierw zaczynasz od osób, które są dla Ciebie niemiłe, a potem zwracasz uwagę na te, którym źle z oczu patrzy - zawyrokowała, po chwili zastanawiając się, czy aby z tym drugim nie przesadziła, bo nie daj Bóg teraz Darby będzie każdemu w oczy zaglądać i wymawiać mu, że ją przeklina?
- To ja Ci pomogę, będę chodziła z gazetą i jak znajdziemy jakiegoś to go zabiję. Albo złapię w słoik czy coś i za okno wyrzucę - zaoferowała się, bo akurat pająki to był najmniejszy problem. Bardziej niż robactwa Astrid bała się burzy na przykład.
- Hmmm, i tak, i tak Ci dobrze! W blondzie wyglądasz tak bardziej świeżo, trochę jak taka polna nimfa, a w brązie to już bardziej taki stajl Samary z Ringu, chociaż może nie, źle to dobrałam w słowa, ale w ciemnych to jakbym była kimś kto chciałby Cię przekląć, dwa razy bym się zastanowiła - chodziło jej o to, że wyglądała jak kobieta z charakterkiem, ale cóż, sama też czasem paplała co jej ślina na język przyniesie. - A może ja bym tak z Tobą się zafarbowała?

darby maclerie
ambitny krab
triss
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Darby po prostu wiedziała co to chujowe życie i od kiedy się z niego wyrwała, starała się żeby wszyscy dookoła niej byli zadowoleni! No i dobra, wcześniej też miała takie manie, mimo że Grizel zawodziła i rozczarowywała na każdym kroku… więc w teorii wcale nie powinna mieć takich zapędów, tylko osiąść na laurach rodzinnej czarnej owcy, wielkiego nieudacznika i sobie z tym żyć. Ale nie, nie chciała! Zamiast tego starała się patrzeć pozytywnie i zawsze mieć nadzieję na światełko w tunelu! Które może i czasem jest pociągiem, ale hej, przygoda!
- Wrzucisz mu te słomki do szafki, żeby się wysypały jak będzie ją otwierać? Albo do auta? - zapytała, unosząc brwi - powinnaś mu wypełnić całe auto słomkami! - dodała, knując plan, który według niej był bardzo złowieszczy! I oczywiście, była w tym ewidentnie beznadziejna, ale cóż, nigdy nie obiecywała, że jest jakimś… super złoczyńcą, prawie jak z bajek!
- No to paskudnie, też go gdzieś zamknij. Najlepiej gdzieś, gdzie śmierdzi. Udaj, że niby przypadkiem krzesło ktoś zostawił przy drzwiach, no i że totalnie nie byłaś ty - zaproponowała, chociaż to chyba była zła rada, bo w takim układzie to ich złośliwości będą trwały jakoś do końca świata. Ale jak wiadomo, Darby była absolutnie beznadziejna w dawaniu jakichkolwiek rad i to nie od dzisiaj, więc Astrid powinna być do tego przyzwyczajona.
- Ale skąd ja mam wiedzieć, jak im się z oczu patrzy? Przecież mi ich nie pożyczą, żebym sprawdziła - przyznała, trochę zagubiona przy tej radzie od przyjaciółki, którą wzięła zbyt dosłownie! Dlatego patrzyła zdezorientowana na Reed, nie wiedząc co właściwie miała na myśli.
- A co jak sobie żył kryjąc się, a teraz go ranisz i.. wróci z odwetem i całą armią? - zapytała trochę jednak z obawą, bo ona tam wierzyła w różne zwierzęce gangi, które łączy wspólna misja! Widziała zbyt wiele bajek, żeby w nie nie wierzyć…
- Ej…. czy ty naprawdę myślisz, że ja wyglądam jak Samara z Ringu? - zapytała z obawą, bo jednak ona tam była dość zmasakrowana i w ogóle… mokra i brudna! I aż biedna Darby się przestraszyła, czy aż tak źle wygląda! - Przecież dzieci przede mną nie uciekają - dodała, a potem zmarszczyła brwi - i nie nagrywam przerażających kaset. Zawsze się zastanawiałam czemu się po prostu w kilka osób tą kasetą nie wymieniali raz za razem - dodała, bo u niej zmiany tematy następowały bardzo szybko! Z jednego na drugiego. - Teraz to nie wiem czy chcę… - przyznała, z obawą wielką, bo po takim wyznaniu to cóż, trochę się zgasiła!
babeczka
-
24 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Czasami każdemu się wydaje, że wszyscy ludzie to jakieś wybrakowane urządzenia. Ten moment w zależności od sytuacji nazywa się oświeceniem lub załamaniem nerwowym.
To właśnie je różniło, że Astrid w ogóle nie starała się żeby ktokolwiek był zadowolony. Poniechała takich robót, kiedy zauważyła, że nie przynosi to żadnych efektów. Rodzice i tak zawsze swoje robili, ojciec chlał w sklepie, po szafach się chowając, a czasem nawet biedna Reed znajdowała puste butelki po setkach w pojemniku na spłuczkę od kibla, jakby co najmniej jej tata cofnął się do czasów wczesno licealnych, a nie był dorosłym mężczyzną. A matka tylko na to oko przymykała, zamykając się w swoim wyimaginowanym świecie, w którym żadnych problemów nie było, a jej mąż był tylko mężem, a nie przykładem jak można spierdolić własne życie. Więc Astrid już się nie martwiła o nic. Co zrobi złego, i tak zauwazone przezeń nie zostanie. Tylko wobec znajomych miała inne podejście, bo to oni przecież ją ratowali od totalnego upadku.
- Ej, to dobry plan! - przyklasnęła w ręce, bo plan Darby wcale nie był taki zły, a wymagał tylko jakiegoś dopracowania. Co prawda Neville od razu zczai się, że to jego ex się zemściła, ale to było najmniejszym problemem. Najważniejsze żeby odpokutował! - Mogłabym też je posmarować klejem, bo nie dałby rady od tapicerki ich odkleić, a lepiej - jakby szybko zareagował to same by się do niego poprzyklejały - chociaż nie był to żaden majstersztyk, a raczej część scenariusza z serialu dla nastolatek, to równocześnie zamysł całej operacji bardzo jej się podobał.
- Schowałam mu wszystkie noże - wyznała dumna z popełnionego przez siebie czynu. Im dłużej zaś o tym myślała, tym marniej to przedsięwzięcie wyglądało w jej oczach. Niemniej warto zauważyć, że to ważny wieczór był i kolacja biznesowa na wiele osób się szykowała, więc popłoch byłego chłopaka był bezcenny, jakby nie zauważyć, kiedy to szukał tak swoich przyborów, bez których zupy nawet nie dało rady przyrządzić.
- Masz rację, trzeba obrać inną taktykę. Może po prostu kupimy Ci amulet, co złe uroki odstrasza? To oko proroka się chyba nazywa. Widziałam takie, sprzedawali w Grecji na przykład, ale powinno się dać zamówić na eBayu czy coś - no i to był plan! Bez zbędnego pożyczania albo wydłubywania cudzych oczu i choć Astrid niespecjalnie w takie rzeczy wierzyła, liczyła na to, że taki artefakt uspokoi nieco przyjaciółkę.
- To wtedy zamieszkasz ze mną i zamówimy jakiegoś pogromcę pająków, który Ci je wszystkie wytępi - próbowała uspokoić Darby i na potwierdzenie swoich słów wystrzeliła dwa palce ku górze, na znak harcerskiej przysięgi, a drugą dłonią wpakowała jagodziankę do ust, rozmazując sobie nadzienie na brodzie.
- Och, nie! Chodziło mi chyba bardziej o tą aktorkę, bo ona takie długie włosy ładne ma i cerę jasną albo słuchaj, jak Arwena z Władcy Pierścienia! - jakoś trzeba było gafę naprawić, bo naprawdę nie chodziło jej o to, ze przyjaciółka jak zjawa ze studni, co to w glonach i innych cieczach nieczystych się kąpała, wygląda, tylko... No teraz to już sama nie wiedziała o co. Ale na pewno nie o to!
- Ej, ja tak samo. I jeszcze w pierwszej części to ja to rozumiem, ale żeby w dwóch następnych się nie nauczyli i wniosków nie wyciągnęli? Bez sensu - tych części to chyba z milion było, ale ileż można oglądać jak ludzie włączają te kasety i giną na różne sposoby.
- No bo ja zawsze źle słowa dobieram, serio byłoby Ci pięknie! - przyrzekła raz jeszcze, tonem szczerym i niezwykle poważnym, eleganckim takim jakby właśnie do toastu jubileuszowego się szykowała, czy czegoś w podobie.

darby maclerie
ambitny krab
triss
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
Darby mogła być jej prywatnym słoneczkiem, ani trochę jej taka rola by nie przeszkadzała! I mogła dbać o to żeby Astrid była zadowolona, pocieszać ją i starać się podrzucać rady, które zwykle były dość fatalne. Więc Astrid nie powinna ich słuchać… ale hej, znała ją tak długo, na pewno już od dawna o tym wiedziała i nigdy tych rad nie słuchała! Ale no, Darby zawsze ją dostrzegała, zawsze się o nią martwiła, a wszystkie flaszki w mieszkaniu miała na widoku. Tak samo jak i wypieki.
- Słomki? Tak, niech będzie słomkowym potworem - pokiwała głową - i jak ma okulary, to mu je wysmaruj smarem dookoła, tak że jak je założy, zrobią mu się takie czarne smarowe kręgi i nie będzie o tym wiedział - dodała, bo szalona Astrid poszła za jej planem zemsty, a jak się Darby w coś wkręciła, to ciężko było ją z tego odkręcić!
- Schowaj mu coś jeszcze. Buty? Skarpetki! - zawołała, bo tak, dla Darby nie było końca w tej dyskusji i wymyślaniu głupich rzeczy - albo możesz się do niego włamać, ukraść mu wszystkie majtki i podrzucić takie w mniejszym rozmiarze - dodała - jak go trochę pouciska, to może się zastanowi następnym razem nad tym gdzie kogo zamyka w niewielkich przestrzeniach - i dodała, bo oczywiście że ten plan miał jakiś sens i głębokie przesłanie, o którym jej właśnie powiedziała. I według Darby była to bardzo sensowna zemsta.
- Ale to nie jest takie prawdziwe… oko prawda? - zapytała po chwili z obawą, że jej tutaj zamówi jakieś… no wysuszone oko, otoczone przez jakieś zasuszone paluszki, albo co gorsza jakieś zęby… Aż się trochę Darby zazieleniła, jak o tym pomyślała!
- A potem tam nas znajdzie i nas zjedzą, jak we Władcy Pierścieni! - skrzywiła się - to znaczy no, Frodo tam nie został zjedzony, no ale prawie go ta pajęczyca zjadła, tak samo jak tych innych nieszczęśników, których mówiły te paskudne ogry. Orgy? Orkowie? Nie pamiętam dokładnie… za to pamiętam jaki Aragorn był piękny, on mógłby mnie uratować z opałów, przed takimi pająkami - rzuciła, oczywiście zaplątując się w swoją szaloną gadaninę, bo z nią jak wiadomo, często nie było końca, jak już zaczynała o czymś mówić!
- No ale jako Samara była zmasakrowana i przerażająca, i miała takie okropne stopy - przyznała, marszcząc brwi, bo to przecież takie straszne było! Prawie tak straszne jak Bend neck lady z The Haunting of Hill House…
- Ta druga część była bardzo mroczna, zawsze się jej o wiele bardziej bałam - przyznała całkiem szczerze, a potem przechyliła lekko głowę w bok - no ale wiesz, jak umierali to jak się mieli uczyć? A jak głupki nawet sami ze sobą o tym nie gadali, tylko uciekali, ale zawsze jakiś telewizor ich odnalazł - przyznała, kiwając powoli głowa. Telewizory były wszędzie! Pewnie nawet na pustyni by się jakiś stary znalazł, wywalony przez paskudnych turystów.
babeczka
-
24 yo — 162 cm
Awatar użytkownika
about
Czasami każdemu się wydaje, że wszyscy ludzie to jakieś wybrakowane urządzenia. Ten moment w zależności od sytuacji nazywa się oświeceniem lub załamaniem nerwowym.
Ta symbiotyczna relacja jej bardzo odpowiadała, bo co z tego, że rady nie zawsze były trafione, jeśli Darby dawała je od serca? To i Astrid musiała jej dziękować. To znaczy, wcale nie musiała, ale nie wypadało tak pozostawiać takich cennych rad bez echa. Skoro jako jedna z niewielu przyjaciółka ją nie tyle co widziała, a dostrzegała, to i Reed dbała o to żeby Szkotka czuła się doceniona i nigdy z dawania rad nie rezygnowała. Zwłaszcza, że czasem były całkiem w punkt! No i trzeba było pamiętać o tym, że dzięki temu ten towarzyszący jej cynizm, był zwykle nieco wypłaszczony, dzięki dobremu serduszku blondynki. Idąc o krok dalej można nawet stwierdzić, że te rady były czymś niezbędnym i bez nich Astrid Baker skończyłaby jako zasuszona stara panna (co jeszcze nie jest przesądzone!), wiecznie nieszczęśliwa z własnego życia, a tak, czasem na jej buzi pojawiał się szczery uśmiech.
- Z tymi okularami musimy to jeszcze przemyśleć - ucięła ten mściwy plan, bo Darby już zaczęła iść nieco za daleko, a przecież hej, trzeba zachować klasę i poziom (jakby wyładowanie samochodu Twojego ex słomkami nasmarowanymi klejem było klasą samą w sobie). - Ale to niezły pomysł, zachowam go na wszelki wypadek jakby misja ze słomkami się nie powiodła - dodała jeszcze żeby nie zrobiło się jej przykro czy coś, bo co jak co, ale przy planowaniu zemsty dobrze było mieć sojusznika, który będzie podsuwał Ci nowe pomysły, nawet jeśli to były okulary ociekające smarem. Co w zasadzie było wizją zgoła kuszącą i może nie powinna tak od razu z tego rezygnować!
Ale to nie koniec. Słuchając dalszej części rozmyślań przyjaciółki, nie mogła się powstrzymać przed podejściem do niej i po prostu wyściskaniem jej, bo to było niesamowicie urocze i aż się jej ciepło zrobiło na sercu i w ogóle wszędzie, ale w tym pozytywnym sensie, bez żadnych podtekstów erotycznych.
- Jesteś kochana, jeeeju, jak dobrze, że Cię mam - wyznała, nieco może zbyt wylewnie, bo jeszcze łezka w oku jej się zakręciła, ale takie chwile jak te, nie zdarzają się zbyt często, czy jak to tam szło. - Z włamaniem chyba sobie odpuszczę, bo nie chciałabym trafić do pudła za to, że ukradłam swojemu byłemu wszystkie majtki. Myślę, że niespecjalnie by ich interesowało to, że chciałam je wymienić na mniejsze - westchnęła, wzruszywszy ramionami. System sprawiedliwości ssał pałkę i nie rozumiał zrozpaczonych kobiet. Nie żeby była zrozpaczona. Po prostu zemsta, to zemsta.
- Nie, nie, to taki koralik, który ma imitowac to oko. Nawet w sumie do oka nie jest podobny zbytnio, ale bardzo ładny, o popatrz - na wszelki wypadek wygooglowała to całe oko i posunęła telefon Darby pod nos żeby ją uspokoić na zaś.
- Dobra, dobra, jak znajdę kiedyś numer do Aragorna to mu przekażę żeby czuwał nad Tobą i wytępił wszystkie pająki, a tymczasem masz mnie i ja Cię obronię, serio, serio - zamachała brwiami jak Shrek kiedy mówił to swoje serio-serio, tylko że jakoś tak ładniej, zgrabniej, jak na ładną dziewuchę przystało, a nie ogrzycę.
- No dlatego lepiej nie myśl o niej, tylko o tej elfce, ona miała ładne stopy! - zamachała ręką jej przed oczami żeby odgonić ten paskudny obraz. Bend Neck Lady była straszna z tą swoją szyją wygiętą i dziwnie łudząco podobna do Darby, więc dobrze, że Astrid jej tego nie powiedziała, bo jeszcze przez całe to zamieszanie z farbowaniem włosów, przyjaciółka zaczęłaby chodzić w kołnierzu ortopedycznym tak na wszelki wypadek, w obawie o swoją szyję!
- Racja. W ogóle mam wrażenie, że te wszystkie postacie z horrorów to jakiś zbiór życiowych niedojd i zawsze im piach w oczy. No i kiedy się wreszcie nauczą żeby po ciemku nie pchać się do zamkniętych pokoi albo piwnic? NI-GDY - inaczej cały gatunek by wymarł.

darby maclerie
ambitny krab
triss
psia fryzjerka i cukierniczka — z vanem w którym prowadzi biznes
26 yo — 160 cm
Awatar użytkownika
about
Bałagani w swoim życiu i życiach innych ludzi, robi psom fantastyczne fryzury i kombinuje, jak jeszcze bardziej sobie skomplikować życie!
To dobrze, Darby trafiła całkiem nieźle z przyjaciółką najwyraźniej! Zresztą, to nie tak, że dawała te rady złośliwie, co nie? Ona się bardzo starała żeby brzmiało jak najlepiej, ale… no w życiu jak to w życiu, często to co człowiek próbuje zrobić, wychodzi zupełnie na opak. Jak świąteczne ciasteczka na przykład, mają być słodkie i urocze, a wychodzą zmutowane i niepokojące… no dobra, akurat nie w wykonaniu Darby, ale u normalnych ludzi oczekiwania vs rzeczywistość nadaje się do memów.
Darby w sumie nie spodziewała się tutaj takich nagłych aktów bliskości, ale oczywiście przyjęła od razu przytulenie! W końcu przytulanie się było super, a do tego bardzo zdrowe, bo wydłużało życie i nawet naukowcy to potwierdzili.
- Ojej, ale jesteś kochana - odpowiedziała jej od razu - a jesteś głodna? Mogę coś nam dobrego zrobić - zaoferowała od razu, bo jednak Darby wyrażała uczucia przez pieczenie i gotowanie! No i jednak wypada coś zjeść na kolację.
- Może Cole by ci się pozwolił włamać na swoje służbie? Udawałby, że nic nie zauważył patrolując okolicę - zaoferowała, chociaż… no pewnie Cole nie byłby tak optymistycznie do tego nastawiony, nazwałby je wariatkami i kazał spadać na drzewo. I pewnie miałby rację.
- Ooo, nie wygląda aż tak strasznie, wyobrażałam sobie taką gałkę jak z tych halloweenowych żelków - przyznała szczerze i odetchnęła z ulgą. - A właśnie, chyba się w tym roku przebiorę się za Harley Quinn, myślisz że to dobry pomysł, czy jednak wybrać innego bohatera, bo Harley będzie wciąż kostiumem co drugiej osoby w okolicy? - zapytała, mrużąc lekko oczy i tak, przeskakując z tematu na temat, bo dla niej… no rozmowa nie była rzeką, która czasem się na bok wylewa, a oceanem, na którym znajdowały się różne wyspy i kontynenty.
- Nie chce myśleć o stopach elfki, czemu mówisz o elfich stopach? - zapytała zdziwiona - a ty jesteś z tych osób, które… no bardzo lubią stopy? - dodała, zdziwiona, bo Astrid nigdy jej nic nie mówiła o fetyszu stóp, a Darby jednak czytała, że to popularna sprawa. - A w ogóle myślisz, że oni w ogóle na to zwracali uwagę we Władcy Pierścieni? Tam chyba zbyt wielu zabiegów SPA nie było, skąd mieli mieć gładkie i miękkie… - mruknęła, wchodząc w rozkminę zbyt głęboko, ale kiedy Astrid narzuciła temat stóp, nie wiedziała jak z niego wybrnąć. I tak, lepsze to niż gadanie o horrorach, bo się będą Darby śnić po nocach i biedny Cole będzie musiał co chwile sprawdzać, czy na dworze hałasuje tylko gałąź, czy jednak morderca z siekierą.
Oczywiście zmiana tematu trwała tylko chwilę… więc pewnie Cole i tak będzie musiał się narażać w zimną noc!
- O nie, nie mów tak, bo teraz zacznę myśleć o tym, że sama jestem niedojdą i mieszkam w domku w lesie… myślisz że jakiś mężczyzna z hakiem przyjdzie mnie zabić? - zapytała, z wielką obawą! Tak, powinny zostać przy rozmowie o elfach...
babeczka
-
ODPOWIEDZ