: 11 sie 2021, 12:48
Jeśli butelka szampana była zbyt oklepana to można pomyśleć o czymś mniej przeciętnym, a nadal wpisującym się w tradycję, chociaż najpierw trzeba oszacować co nie wywoła strat bo serce Sary pękłoby na milion kawałeczków gdyby przez swoją fanaberię uszkodziła w widoczny sposób bok jachtu. Czas stanąłby w miejscu a ona za wszelką cenę pragnęłaby go cofnąć. Dobrze wiedziała, że to tak nie działa, ale na dobrą sprawę nie było w jej życiu wielu momentów kiedy chciałaby to uczynić.
Lepiej więc nie kusić losu?
– Możesz to tak nazwać ale tatuażu z tą „dewizą” nie uświadczysz na moim ciele – tak jak żadnego innego bo chociaż ten rodzaj dekoracji skóry niezmiernie jej się podobał i z zachwytem podziwiała obrazy zdobiące cudze ciała, taka sama nigdy nie umiała podjąć wiążącej decyzji i chociażby zajść do studia aby porozmawiać z osobą zajmującą się tym zawodowo. Jej stwierdzenie w pewnym stopniu nawiązywało do tych wszystkich zdobień, które często gęsto zawierały błędy w samej pisowni albo co gorsza, posiadacz nawet nie miał pewności, że wybrany przez niego szlaczek obcych znaków jest cytatem danej sentencji. Wszelkie literki, daty i mądrości odpadały w przedbiegach więc najpewniej skończy się na czymś małym w osłoniętym przed światem miejscu. Lubiła mieć coś dla siebie co równocześnie stanowiło mały sekrecik.
Nutka tajemniczości zawsze była na plus.
– Ta instytucja zdecydowanie nie jest dla mnie – bo musiałaby znaleźć kogoś komu kompletnie nie przeszkadza mijanie się w drzwiach, jej częste wyjazdy na szkolenia, miłość do gadów, indywidualna natura, specyficzne poczucie humoru z nutką tego paskudnego, czarnego oraz do tego wszystkiego jedno musiałoby podobać się drugiemu więc najpewniej musiałaby przeprowadzić casting. A! no i kwestia potomstwa – odpada, kompletnie, żadnych dzieci. Jakby tak zebrać te wszystkie wymogi do kupy to wcale nie tak trudno samemu snuć się po świecie i lepsze to niż ciągnąć za sobą kulę przy nodze.
Opuszczając bezradnie ramiona patrzyła na Westona marząc jednocześnie żeby odpuścił. Tak bardzo nie chciała obnażać przed nim swojej wygodnej natury zapracowanej kobiety przed 40, która swoje priorytety zgrabnie faworyzuje ponad całą resztę. Nie chwaliła się na prawo i lewo występkami bo uważała to za sprawę intymną i w przeciwieństwie do młodych panów z tendencją do przechwałek, nie opowiadała o każdym z kochanków. Chyba, że zdarzyło jej się wypić nieco więcej ale wtedy czuła usprawiedliwienie. – Jeśli czujemy do siebie chemię to najczęściej lądujemy w łóżku i mi to zupełnie wystarcza – użyła najbardziej delikatnego sformułowania licząc, że facet załapie aluzje i zrozumie co chciała przez to powiedzieć. – To się nam tematyka rozjechała… - ogarnęła jeszcze raz wzrokiem pokład jachtu powstrzymując uśmieszek, który cisnął się jej na usta. Lada chwila usiądą na brzegu, a Sara zacznie zwierzać się ze swojego dzieciństwa bo podobno to tam należy doszukiwać się wszelkich problemów, które wynikły w wieku dorosłym. Tak powtarzał jej znajomy psycholog.
– Nie wiem jak reszta ale jeden żyje w moim terrarium – uniosła do góry palec wskazujący dobitnie podkreślając ilość sztuk jaka przypada na nią jako właściciela. – Pies jest świetny jeśli masz możliwość poświęcenia mu czasu, zabawy czy chociaż bycia gdzieś obok. Mnie długo nie ma i taki wąż jest idealnym wyjściem jeśli chcesz mieć coś co nie zapiszczy się na śmierć gdy nie wracasz przez ponad 12 h – albo i dłużej jeśli w grę wchodzi szkolenie wyjazdowe.
– Tak. O specjalizacji chirurgii plastycznej – wyjaśniła już na początku. Czym akurat się zajmuje nie musiała pewnie dodawać bo to dość dobrze ludzkości znana profesja. – A Ty od zawsze zajmowałeś się łodziami? – skoro już tak się przepytują to czas na odbicie piłeczki, a co!
Skyler Weston
Lepiej więc nie kusić losu?
– Możesz to tak nazwać ale tatuażu z tą „dewizą” nie uświadczysz na moim ciele – tak jak żadnego innego bo chociaż ten rodzaj dekoracji skóry niezmiernie jej się podobał i z zachwytem podziwiała obrazy zdobiące cudze ciała, taka sama nigdy nie umiała podjąć wiążącej decyzji i chociażby zajść do studia aby porozmawiać z osobą zajmującą się tym zawodowo. Jej stwierdzenie w pewnym stopniu nawiązywało do tych wszystkich zdobień, które często gęsto zawierały błędy w samej pisowni albo co gorsza, posiadacz nawet nie miał pewności, że wybrany przez niego szlaczek obcych znaków jest cytatem danej sentencji. Wszelkie literki, daty i mądrości odpadały w przedbiegach więc najpewniej skończy się na czymś małym w osłoniętym przed światem miejscu. Lubiła mieć coś dla siebie co równocześnie stanowiło mały sekrecik.
Nutka tajemniczości zawsze była na plus.
– Ta instytucja zdecydowanie nie jest dla mnie – bo musiałaby znaleźć kogoś komu kompletnie nie przeszkadza mijanie się w drzwiach, jej częste wyjazdy na szkolenia, miłość do gadów, indywidualna natura, specyficzne poczucie humoru z nutką tego paskudnego, czarnego oraz do tego wszystkiego jedno musiałoby podobać się drugiemu więc najpewniej musiałaby przeprowadzić casting. A! no i kwestia potomstwa – odpada, kompletnie, żadnych dzieci. Jakby tak zebrać te wszystkie wymogi do kupy to wcale nie tak trudno samemu snuć się po świecie i lepsze to niż ciągnąć za sobą kulę przy nodze.
Opuszczając bezradnie ramiona patrzyła na Westona marząc jednocześnie żeby odpuścił. Tak bardzo nie chciała obnażać przed nim swojej wygodnej natury zapracowanej kobiety przed 40, która swoje priorytety zgrabnie faworyzuje ponad całą resztę. Nie chwaliła się na prawo i lewo występkami bo uważała to za sprawę intymną i w przeciwieństwie do młodych panów z tendencją do przechwałek, nie opowiadała o każdym z kochanków. Chyba, że zdarzyło jej się wypić nieco więcej ale wtedy czuła usprawiedliwienie. – Jeśli czujemy do siebie chemię to najczęściej lądujemy w łóżku i mi to zupełnie wystarcza – użyła najbardziej delikatnego sformułowania licząc, że facet załapie aluzje i zrozumie co chciała przez to powiedzieć. – To się nam tematyka rozjechała… - ogarnęła jeszcze raz wzrokiem pokład jachtu powstrzymując uśmieszek, który cisnął się jej na usta. Lada chwila usiądą na brzegu, a Sara zacznie zwierzać się ze swojego dzieciństwa bo podobno to tam należy doszukiwać się wszelkich problemów, które wynikły w wieku dorosłym. Tak powtarzał jej znajomy psycholog.
– Nie wiem jak reszta ale jeden żyje w moim terrarium – uniosła do góry palec wskazujący dobitnie podkreślając ilość sztuk jaka przypada na nią jako właściciela. – Pies jest świetny jeśli masz możliwość poświęcenia mu czasu, zabawy czy chociaż bycia gdzieś obok. Mnie długo nie ma i taki wąż jest idealnym wyjściem jeśli chcesz mieć coś co nie zapiszczy się na śmierć gdy nie wracasz przez ponad 12 h – albo i dłużej jeśli w grę wchodzi szkolenie wyjazdowe.
– Tak. O specjalizacji chirurgii plastycznej – wyjaśniła już na początku. Czym akurat się zajmuje nie musiała pewnie dodawać bo to dość dobrze ludzkości znana profesja. – A Ty od zawsze zajmowałeś się łodziami? – skoro już tak się przepytują to czas na odbicie piłeczki, a co!
Skyler Weston