: 30 lip 2021, 19:56
Była miła, ale lubiła się droczyć. Lubiła też wprowadzać drugą osobę w konsternację, gdy tamta najmniej się tego spodziewała, dlatego teraz przybierając poważny wyraz twarzy i wygaszając błysk w oku spojrzała na Prescott i powiedziała stanowczo:
- Chcę, żebyś na mnie leciała. – Wydawać by się mogło, że nawet nie mrugnęła a na wargach nie zakwitł uśmiech. Nie dodała, że to żart. Nie prychnęła, nie skryła cwanego grymasu ani za plecami nie schowała dłoni ze skrzyżowanymi palcami. Powiedziała to i przedłużyła chwilę w milczeniu, którą przerwała powracając spojrzeniem na wygrzebane pudełko. Ani na początku, potem czy nawet parę minut później nie dała do zrozumienia, że się droczyła będąc ciekawą reakcji towarzyszki.
Nigdy nie myślała o używkach jako czymś, dzięki czemu mogłaby sobie poradzić z życiem. Alkohol dawał chwilową zabawę i niepotrzebnego kaca. Zioło rozluźniało, ale nie było czymś co wciągnęło Calie na dłużej, więc paliła tylko w towarzystwie. Reszty nie próbowała, bo uznała, że nie warto. Nie potrzebowała tego jednocześnie uznając, że była jedną z tych osób, które nie miały genetycznej predyspozycji do uzależnień. Nawet do słodyczy (bo sama była słodyczą, hy).
- Zatracili się – podsumowała cicho ponownie patrząc na zdjęcie, które trzymała w dłoniach. Odłożyła je i wzięła jedną ze zgiętych kartek, które zaczęła rozkładać. – Czy ty właśnie mnie skomplementowałaś? – zapytała i delikatnie uniosła kącik warg wraz z ciałem, przy okazji odklejając kolana od podłogi. – Dziękuję, ale nie wiem, czy to dobrze o mnie świadczy. Takie rzeczy zawsze kojarzyły mi się z imprezami i dużym gronem znajomych. – Logicznie rzecz biorąc nie miała takiego grona wśród rówieśników ze szkoły ani nie chodziła na imprezy chyba, że na piżamówki (była na jednej, kompletnie nieudanej). Była outsiderem, którego cool dzieciaki nie lubiły, więc inne też wolały trzymać się z daleka.
Mówiąc to wszystko nie spojrzała na Presley. Wzrokiem przesuwała po lekarskim piśmie na kartce. Ze słów nie wynikało zbyt wiele. Chaotyczne zdania na pierwszy rzut oka nie układały się w całość, lecz miały swój ukryty sens skryty również w emocjach osoby cierpiącej.
Zgięła kartkę na pół i z rezygnacją kucnęła przed łóżkiem z szacunku woląc to wszystko posprzątać i schować z powrotem na łóżko.
- Uprowadzić wbrew ich woli? Nie. – dokładnie sprecyzowała to, z czym mogły mieć do czynienia. Schowała zdjęcia i kartki do skórzanego pudełka a to do kartonowego po butach, które kolejno trafiło pod łóżko. – Florence zaginęła pięć lat temu. Policja z góry założyła, że skoro ćpała, to na pewno uciekła i teraz sprzedaje się na ulicy. Potraktowali sprawę po macoszemu, ale przecież równie dobrze ktoś mógł ją zgarnąć do auta i zabić. Biorę to pod uwagę. – Ciało Florence mogło gdzieś tam być, ale nikt się nią nie interesował. Przez kolejne lata jej matka i rodzina będzie się zastanawiać, czy żyje. Z każdym nieoczekiwanym dzwonkiem do drzwi będą je otwierać z nadzieją, że być może wróciła. Będą czekać i cierpieć. - Gdyby jednak wziąć pod uwagę, że Florence, Regie i Poppy obracali się w tych samych kręgach.. widzisz, trzy zupełnie różne osoby nie pasują do profilu seryjnych morderców i naprawdę musieliby mieć pecha, gdyby trafili na trzech różnych zabójców. Jeżeli więc Regie i Poppy rzeczywiście zniknęli to biorę pod uwagę, że oni oraz Florence, mogli trafić w ręce osadników z komuny, sekty lub mówiąc wprost do „The Family”. – Kultu New Age znanego w Australii. – Ale to tylko teorie, na które wciąż brakuje dowodów. – Niestety; chciałoby się dodać, ale nie zrobiła tego. A jednak w jej oczach dało się dostrzec rozżalenie i jakby cień troski o ludzi, których nigdy nie znała. Była smutna, ale nie z litości wobec nich a z powodu tego, że wciąż im nie pomogła.
Nie wszystkim dało się pomóc.
Zacisnęła wargi, westchnęła i gdy już stała ze światłem skierowanym na podłogę ponownie spojrzała na Prescott, której obecność zapewniała wewnętrzny spokój. Dziewczyna niewiele robiła, ale tutaj była (częściowo nie z własnej woli) i to wystarczyło.
- Czyli, kiedy nie jesteś na desce lub pod wpływem, to czujesz się uwięziona w tym życiu? – W życiu, mieście, we własnej skórze, rodzinie, pracy, głowie..
Presley Prescott
- Chcę, żebyś na mnie leciała. – Wydawać by się mogło, że nawet nie mrugnęła a na wargach nie zakwitł uśmiech. Nie dodała, że to żart. Nie prychnęła, nie skryła cwanego grymasu ani za plecami nie schowała dłoni ze skrzyżowanymi palcami. Powiedziała to i przedłużyła chwilę w milczeniu, którą przerwała powracając spojrzeniem na wygrzebane pudełko. Ani na początku, potem czy nawet parę minut później nie dała do zrozumienia, że się droczyła będąc ciekawą reakcji towarzyszki.
Nigdy nie myślała o używkach jako czymś, dzięki czemu mogłaby sobie poradzić z życiem. Alkohol dawał chwilową zabawę i niepotrzebnego kaca. Zioło rozluźniało, ale nie było czymś co wciągnęło Calie na dłużej, więc paliła tylko w towarzystwie. Reszty nie próbowała, bo uznała, że nie warto. Nie potrzebowała tego jednocześnie uznając, że była jedną z tych osób, które nie miały genetycznej predyspozycji do uzależnień. Nawet do słodyczy (bo sama była słodyczą, hy).
- Zatracili się – podsumowała cicho ponownie patrząc na zdjęcie, które trzymała w dłoniach. Odłożyła je i wzięła jedną ze zgiętych kartek, które zaczęła rozkładać. – Czy ty właśnie mnie skomplementowałaś? – zapytała i delikatnie uniosła kącik warg wraz z ciałem, przy okazji odklejając kolana od podłogi. – Dziękuję, ale nie wiem, czy to dobrze o mnie świadczy. Takie rzeczy zawsze kojarzyły mi się z imprezami i dużym gronem znajomych. – Logicznie rzecz biorąc nie miała takiego grona wśród rówieśników ze szkoły ani nie chodziła na imprezy chyba, że na piżamówki (była na jednej, kompletnie nieudanej). Była outsiderem, którego cool dzieciaki nie lubiły, więc inne też wolały trzymać się z daleka.
Mówiąc to wszystko nie spojrzała na Presley. Wzrokiem przesuwała po lekarskim piśmie na kartce. Ze słów nie wynikało zbyt wiele. Chaotyczne zdania na pierwszy rzut oka nie układały się w całość, lecz miały swój ukryty sens skryty również w emocjach osoby cierpiącej.
Zgięła kartkę na pół i z rezygnacją kucnęła przed łóżkiem z szacunku woląc to wszystko posprzątać i schować z powrotem na łóżko.
- Uprowadzić wbrew ich woli? Nie. – dokładnie sprecyzowała to, z czym mogły mieć do czynienia. Schowała zdjęcia i kartki do skórzanego pudełka a to do kartonowego po butach, które kolejno trafiło pod łóżko. – Florence zaginęła pięć lat temu. Policja z góry założyła, że skoro ćpała, to na pewno uciekła i teraz sprzedaje się na ulicy. Potraktowali sprawę po macoszemu, ale przecież równie dobrze ktoś mógł ją zgarnąć do auta i zabić. Biorę to pod uwagę. – Ciało Florence mogło gdzieś tam być, ale nikt się nią nie interesował. Przez kolejne lata jej matka i rodzina będzie się zastanawiać, czy żyje. Z każdym nieoczekiwanym dzwonkiem do drzwi będą je otwierać z nadzieją, że być może wróciła. Będą czekać i cierpieć. - Gdyby jednak wziąć pod uwagę, że Florence, Regie i Poppy obracali się w tych samych kręgach.. widzisz, trzy zupełnie różne osoby nie pasują do profilu seryjnych morderców i naprawdę musieliby mieć pecha, gdyby trafili na trzech różnych zabójców. Jeżeli więc Regie i Poppy rzeczywiście zniknęli to biorę pod uwagę, że oni oraz Florence, mogli trafić w ręce osadników z komuny, sekty lub mówiąc wprost do „The Family”. – Kultu New Age znanego w Australii. – Ale to tylko teorie, na które wciąż brakuje dowodów. – Niestety; chciałoby się dodać, ale nie zrobiła tego. A jednak w jej oczach dało się dostrzec rozżalenie i jakby cień troski o ludzi, których nigdy nie znała. Była smutna, ale nie z litości wobec nich a z powodu tego, że wciąż im nie pomogła.
Nie wszystkim dało się pomóc.
Zacisnęła wargi, westchnęła i gdy już stała ze światłem skierowanym na podłogę ponownie spojrzała na Prescott, której obecność zapewniała wewnętrzny spokój. Dziewczyna niewiele robiła, ale tutaj była (częściowo nie z własnej woli) i to wystarczyło.
- Czyli, kiedy nie jesteś na desce lub pod wpływem, to czujesz się uwięziona w tym życiu? – W życiu, mieście, we własnej skórze, rodzinie, pracy, głowie..
Presley Prescott