historia trzech nagrobków
: 22 lip 2021, 17:36
Zwykle zajmowaliśmy się przypadkami z różnych stron kraju. Odnosiłem wrażenie, że moi forumowi znajomi mieszkają w różnych zakątkach Australii i najwidoczniej tak właśnie było, choć rdzeń napędzający klubowe działania tkwił gdzieś głęboko w zatoce Lorne Bay. Ściągał zaangażowanch w te same sprawy, właśnie w to miejsce. Nic dziwnego, że w końcu zaczęliśmy się skupiać na anormalnych przypadkach z okolicy i okazało się, że nie tylko ja i Malcolm mieszkamy tutaj.
Z Cromwellem już rozpracowywaliśmy historię "wampira", który psuł mi robotę i napoczynał świeżo zasypane kopczyki, ale to nie była jedyna "ciekawa" historia, która toczyła się w miejscu, gdzie wydarzeniem powinien być co najwyżej rozbłysk błyskawicy uderzającej niezmiennie w ten sam krzyż. Nie chciałem w to angażować Malcolma. Na pewno nie na tym etapie. Już wystarczało, że wyciągałem go nad ranem na wycieczki wśród alejek. Ta sprawa wydawała się być trochę subtelniejsza i nie powiązana. Świeże spojrzenie nie szukałoby na siłę podobieństw. Skoro już wiedziałem, że jedna z użytkowniczek również tu mieszka, umówiłem się z nią na mieście. Po moim ostatnim umówieniu się przez internet podchodziłem do tego z rezerwą, ale sprawa wydawała się być na tyle poważna, żeby udać, że coś takiego jak obawy nie istnieje.
Przyłożyłem się trochę do wyglądu,żeby nie straszyć i ostatniego papierosa wypaliłem przed wyjściem z chaty. Denerwowałem się trochę. Sprawa była delikatna, a ja już dawno temu oduczyłem się prosić kogoś o pomoc. Łatwiej było tylko dlatego, że nie dotyczyło to bezpośrednio mnie.
Umówiliśmy się przed kawiarnią, po wymianie zdjęć. Widziałem jak nadchodzi. Nagle zrobiło się jaśniej i cieplej. Emanowała jakąś wewnętrzną energią, która przyciągała i zjednywała sobie ludzi. Tak właśnie w tej chwili ją odbierałem.
- Cześć, after_midnight, - przedstawiam się forumowym nickiem. to znaczy, Billy.- dokonuję prezentacji. Podaję imię, którego używam na co dzień. Jestem bardziej spięty niż zwykle, gdy rozmawiam z nieznajomymi, przez co mój akcent wyróżnia się bardziej.
- Chcesz najpierw usiąść i porozmawiać czy przejdziemy się na miejsce, a ja po krótce opowiem ci czego udało mi się dowiedzieć, zanim zobaczysz to na własne oczy?- pytam. Nie zdołałem jej powiedzieć za dużo o sobie. Nie przybliżyłem za dużo o sprawie. Wiedziała tylko o trzech nagrobkach, które powstały miesiąc po miesiącu i dziwnych ludziach, którzy je odwiedzali. O tym, że często bywam na cmentarzu.
Calie Goldsworthy
Z Cromwellem już rozpracowywaliśmy historię "wampira", który psuł mi robotę i napoczynał świeżo zasypane kopczyki, ale to nie była jedyna "ciekawa" historia, która toczyła się w miejscu, gdzie wydarzeniem powinien być co najwyżej rozbłysk błyskawicy uderzającej niezmiennie w ten sam krzyż. Nie chciałem w to angażować Malcolma. Na pewno nie na tym etapie. Już wystarczało, że wyciągałem go nad ranem na wycieczki wśród alejek. Ta sprawa wydawała się być trochę subtelniejsza i nie powiązana. Świeże spojrzenie nie szukałoby na siłę podobieństw. Skoro już wiedziałem, że jedna z użytkowniczek również tu mieszka, umówiłem się z nią na mieście. Po moim ostatnim umówieniu się przez internet podchodziłem do tego z rezerwą, ale sprawa wydawała się być na tyle poważna, żeby udać, że coś takiego jak obawy nie istnieje.
Przyłożyłem się trochę do wyglądu,żeby nie straszyć i ostatniego papierosa wypaliłem przed wyjściem z chaty. Denerwowałem się trochę. Sprawa była delikatna, a ja już dawno temu oduczyłem się prosić kogoś o pomoc. Łatwiej było tylko dlatego, że nie dotyczyło to bezpośrednio mnie.
Umówiliśmy się przed kawiarnią, po wymianie zdjęć. Widziałem jak nadchodzi. Nagle zrobiło się jaśniej i cieplej. Emanowała jakąś wewnętrzną energią, która przyciągała i zjednywała sobie ludzi. Tak właśnie w tej chwili ją odbierałem.
- Cześć, after_midnight, - przedstawiam się forumowym nickiem. to znaczy, Billy.- dokonuję prezentacji. Podaję imię, którego używam na co dzień. Jestem bardziej spięty niż zwykle, gdy rozmawiam z nieznajomymi, przez co mój akcent wyróżnia się bardziej.
- Chcesz najpierw usiąść i porozmawiać czy przejdziemy się na miejsce, a ja po krótce opowiem ci czego udało mi się dowiedzieć, zanim zobaczysz to na własne oczy?- pytam. Nie zdołałem jej powiedzieć za dużo o sobie. Nie przybliżyłem za dużo o sprawie. Wiedziała tylko o trzech nagrobkach, które powstały miesiąc po miesiącu i dziwnych ludziach, którzy je odwiedzali. O tym, że często bywam na cmentarzu.
Calie Goldsworthy