Make out like it never happened and that we were nothing
: 21 lip 2021, 14:05
To był naprawdę dziwny czas dla Emily. Niecodzienna sytuacja, jaka wydarzyła się pomiędzy nią a Damienem, nie mogła wyjść z jej głowy. Gdy tamtej nocy opuściła dom Blanców, obiecała sobie, że przejdzie nad tym do porządku dziennego. To była jedyna sensowna opcja, która mogła pomóc w zapomnieniu o tym dziwnym wyskoku. Problem w tym, że przejście do porządku dziennego wcale nie należało do prostych i oczywistych zadań. Po pierwsze, istniało całkiem spore ryzyko wpadki, które spędzało jej sen z powiek — przed wykonaniem testu należało odczekać minimum tydzień, a to i tak za mało, by wynik rzeczywiście był pewny. Zresztą, generalnie testy ciążowe nie dają stuprocentowej pewności i ta świadomość stresowała Em jeszcze mocniej.
Drugim dręczącym ją aspektem był fakt, iż sporo myślała również na temat samego Damiena. Nieustannie wracała myślami do ich zbliżenia i za każdym razem musiała przyznawać się sama przed sobą, że naprawdę jej się to podobało. Nadal go nie lubiła, to oczywiste, ale raz czy dwa przemknęło jej przez myśl, że być może mogłaby czasem spojrzeć na niego łaskawszym wzrokiem, zamiast dolewać oliwy do ognia.
Od feralnej nocy nie mieli jeszcze okazji się spotkać. Najpierw był weekend i chociaż ich znajomi zapraszali oboje na jakieś wypady, Hawkins nie pojawiła się na żadnym z nich. Stchórzyła? Chyba w pewnym sensie tak. Nie chciała konfrontacji z Damienem, bo bała się, co z niej wyniknie. Gdy rozstawali się ostatnim razem, oboje byli mocno zmieszani, ale wiadomo, że chyba mieli do pogadania. Co, jeśli okaże się, że Emily jest w ciąży? Raczej nie chciałaby urodzić, ale jakiejkolwiek decyzji by nie podjęła, uważała, że powinna ją z nim przegadać.
Na razie jednak nie miała mu zbyt wiele do powiedzenia, bo sama jeszcze nie wiedziała nic. Niechętnie przekroczyła próg szkoły, modląc się, by akurat dzisiaj Blanca w niej nie było. Nie liczyła jednak na takie szczęście w swoim życiu, więc szukając psychicznego nastawienia, skierowała swoje kroki w odpowiednim kierunku. Była dzisiaj trochę za wcześnie, bo mama podrzuciła ją do szkoły w drodze do pracy. Nie było więc jeszcze nikogo znajomego, dlatego poszła do swojej szafki, żeby wziąć rzeczy, których będzie dzisiaj potrzebowała. Przynajmniej te materialne, bo najbardziej trzeba jej było cierpliwości, ale takowej w szafce nie znalazła.
Czuła rosnący stres, bo ryzyko, że za chwilę zobaczy Damiena, rosło z każdą chwilą. Mogła go ignorować, jak miała w zwyczaju, ale wiedziała, że to infantylne posunięcie, które na dłuższą metę w niczym nie pomoże. Sama nie wiedziała, czego konkretnie się boi — oboje byli winni zaistniałej sytuacji i raczej nie powinni mieć do siebie pretensji. Damien był irytujący i narwany, ale przecież nie urwie jej głowy ani nic z tych rzeczy. A że będzie musiała z nim porozmawiać? Cóż, nie pierwszy i nie ostatni raz. Była dużą dziewczynką i musiała nauczyć się ponosić konsekwencje nieprzemyślanych czynów. Nikt nie zrobi tego w tym przypadku za nią, choć bardzo by tego chciała, bo to, co ostatnio działo się wokół niej, mocno ją przerażało.
Damien Blanc