And I drank up all my money, days get kinda lonely...
: 19 lip 2021, 02:14
Kolejnych kilka tygodni w Lorne, w których mógł odpocząć i naładować baterie. Z jednej strony kochał to miejsce, a z drugiej już tęskno mu było do kolejnej podróży, a ledwo co rozpakował walizki po ostatniej. Nauczył się jednak żyć w biegu. Praca, nagrywki, wyjazdy, adrenalina… Wszystko to było jego codziennością, w której czuł się i odnajdywał najlepiej. Jednakże chwile wyciszenia i bezproduktywnego relaksu w domu także były mu potrzebne. Długie wieczory spędzone na plaży, gdzie łapał ostatnie fale. Wspinaczka, bo stromych skałach, gdzieś w środku buszu. Leniwe poranki i śniadania z Margot, która opowiadała mu o szkole, dramatach jej nastoletniego życia i problemach, które dla niej były końcem świata, a dla niego błahostką bez znaczenia. Tak, zdecydowanie lubił ten czas.
Lubił też wieczorne wyjścia. Lorne Bay zawsze przyciągało tony turystów, a wraz z nimi wzrastała szansa na jednonocne przygody, romanse, które nic zmienić nie miały. Chociaż przyznać trzeba, że raczej stronił od takich uciech. Wolał przyjaźnie, oferujące przy okazji nieco więcej. To w jakiś nieokreślony sposób dawało mu większą swobodę i pewność, że nie spotka go jakaś nieprzyjemność. Nie mniej jednak tamtej nocy chciał się zwyczajnie zabawić. Jeśli coś z tego wyjdzie to świetnie, jeśli nie to trudno, ale plułby sobie w brodę, gdyby nie psóbował do niej podejść.
Zdecydowanie wyróżniała się urodą na tle innych kobiet spędzających czas w barze na plaży. Była piękna, nie dało się ukryć, a przy tym biła od niej aura spontaniczności i szaleństwa. Obserwował ją od dłuższego czasu, gdy tańczyła wśród tłumu na parkiecie, gdy wodziła dłońmi po ciałach zainteresowanych ją mężczyzn, gdy co jakiś czas niby przypadkiem złapała jego spojrzenie. Uznał to za swego rodzaju zaproszenie i gdy dostrzegł ją samotną przy barze, podszedł.
- Mogę? - Podał barmanowi kartę nim ten chwycił za banknot, który dziewczyna wyciągnęła w jego stronę. - I jeszcze podwójna wódka z lodem i limonką - dodał własne zamówienie, a gdy barman odszedł, Soriente wrócił wzrokiem do swojej nowej towarzyszki. Z bliska była jeszcze śliczniejsza, aczkolwiek jej lekko rozmazany makijaż i zaczerwienione policzki zamiast uroku dodawały jej zmysłowości… Chociaż może tylko Remy chciał to interpretować w taki sposób. - Czekałaś, aż podejdę, prawda? - Zagrał wprost, bo bajerowanie jej na okrętkę kompletnie go nie interesowało. Nie miał zamiaru także udawać, że przyszedł tutaj szukać przyszłej żony. Chciał się dobrze bawić i właśnie zaproponował jej by do niego dołączyła.
Laurissa Hemingway
Lubił też wieczorne wyjścia. Lorne Bay zawsze przyciągało tony turystów, a wraz z nimi wzrastała szansa na jednonocne przygody, romanse, które nic zmienić nie miały. Chociaż przyznać trzeba, że raczej stronił od takich uciech. Wolał przyjaźnie, oferujące przy okazji nieco więcej. To w jakiś nieokreślony sposób dawało mu większą swobodę i pewność, że nie spotka go jakaś nieprzyjemność. Nie mniej jednak tamtej nocy chciał się zwyczajnie zabawić. Jeśli coś z tego wyjdzie to świetnie, jeśli nie to trudno, ale plułby sobie w brodę, gdyby nie psóbował do niej podejść.
Zdecydowanie wyróżniała się urodą na tle innych kobiet spędzających czas w barze na plaży. Była piękna, nie dało się ukryć, a przy tym biła od niej aura spontaniczności i szaleństwa. Obserwował ją od dłuższego czasu, gdy tańczyła wśród tłumu na parkiecie, gdy wodziła dłońmi po ciałach zainteresowanych ją mężczyzn, gdy co jakiś czas niby przypadkiem złapała jego spojrzenie. Uznał to za swego rodzaju zaproszenie i gdy dostrzegł ją samotną przy barze, podszedł.
- Mogę? - Podał barmanowi kartę nim ten chwycił za banknot, który dziewczyna wyciągnęła w jego stronę. - I jeszcze podwójna wódka z lodem i limonką - dodał własne zamówienie, a gdy barman odszedł, Soriente wrócił wzrokiem do swojej nowej towarzyszki. Z bliska była jeszcze śliczniejsza, aczkolwiek jej lekko rozmazany makijaż i zaczerwienione policzki zamiast uroku dodawały jej zmysłowości… Chociaż może tylko Remy chciał to interpretować w taki sposób. - Czekałaś, aż podejdę, prawda? - Zagrał wprost, bo bajerowanie jej na okrętkę kompletnie go nie interesowało. Nie miał zamiaru także udawać, że przyszedł tutaj szukać przyszłej żony. Chciał się dobrze bawić i właśnie zaproponował jej by do niego dołączyła.
Laurissa Hemingway