: 05 sie 2021, 00:59
Zaśmiał się. –Oboje dobrze wiemy, że twój wujek jest… dosyć specyficznym człowiekiem. Nie potrafił w firmie zatrzymać nawet ciebie. A jednak jesteście rodziną. – To jednak o czymś świadczyło, że Zoya wolała pracować właściwie dla obcego typa zamiast rozwijać się w firmie wujka gdzie, kto wie… może miałaby szansę na jakiś istotny awans, a później nawet całkowite przejęcie firmy czy coś? Niestety Logan nie orientował się czy wujek Zoyi miał jakieś dzieci, które mogłyby być potencjalnymi dziedzicami. Nie wiem czy Zoya mówiła mu o tym nieślubnym dziecku, jeśli mówiła to sorki. –Może. Ale pieniądze to zawsze przyjemny dodatek. – Spojrzał na nią i nawet się do niej zbliżył tak jak nigdy wcześniej. Znaczy na bank byli kiedyś bliżej, ale nie w miejscu publicznym. Pogładził ją po policzku, a za chwilę nawet odgarnął jej włosy za ucho. –Potrzebuję cię, Zoya. Bardziej niż sobie możesz wyobrazić. I nie mówię tu tylko o pracy. – Mówił szczerze, nie była to ściemka, albo jakaś głupia zabawa. Potrzebował jej. Szkoda tylko, że nie potrafił jej docenić i brał ją za pewniaka.
-Sam nie wiem. – Zmarszczył brwi. –To nie tak, że potrzebuję czuć się bezpiecznie, bo nie sądzę, żeby coś mi groziło. Po prostu lubię wiedzieć, że w razie gdyby coś miało się stać to będę miał czym się bronić. – Nie miało to dla niego absolutnie żadnego sensu. No bo sorki, ale nie myślał teraz o tym, że może jest obserwowany przez płatną zabójczynię. A chyba po prostu nie chciał się przyznać Zoyi, że rzeczywiście miał PTSD, o którym nie rozmawiał z nikim. Spojrzał na nią zaskoczony. –Dlaczego masz w domu broń? – Zmartwił się i złapał ją za dłoń. –Coś ci grozi? – Oczywiście od razu pomyślał o tym, że przyjaźni się z pojebaną typiarą to teraz ta pojebana typiara sprowadza na Henderson kłopoty. Wkurwił się. A jeszcze bardziej wkurwiło go to, że nie byłby w stanie Zoyi obronić, bo miała od tego [chyba] swoją zabójczynię.
-Prawda. – Skinął głową. Lubił sobie spędzać czas ze swoją rodziną. I tak, rzeczywiście, święta były całkiem przyjemne w takim gronie. –Powaga? Myślałem, że jesteś blisko ze swoim bratem. – Ja też myślałam, że Zoya i William są ze sobą blisko. No cóż, jestem Loganem, typowe. –Przykro mi. Bardzo to przeżywa? – No nie wiedział jak tam ludzie reagują na rozwody, bo jednak Logan żadnego za sobą nie miał, jego rodzice byli ze sobą szczęśliwi. Remi był singlem. Chyba. Mam nadzieję, że tak, bo jak wyjdzie, że miał żonę to jestem zjebana i się dezaktywuje. Przyrzekam. –Ant-Man? – Parsknął. –Skąd ci to przyszło do głowy? – Dobra, teraz się zaśmiał, bo ten Ant-Man był tak randomowy, że aż śmieszny. –Kapitan Ameryka oczywiście. I lubiłem też Cyklopa i Wolverina. – Oczywiście, że Logan lubił marvelowego żołnierzyka i mutantów.
Zaśmiał się. –Jeśli myślisz, że twój dotyk nie jest rozpraszający to jesteś w błędzie, Henderson. - Powiedział, ale jakoś udało mu się skupić i nawet jej tego misia wyłowił. Chociaż nie było łatwo, trochę przy tym przeklinał. Pod nosem, bo nie chciał denerwować damy. Wyjął maskotkę z tego mini szybu i wręczył jej. –Usatysfakcjonowałem panią? – Zapytał i nachylił się, żeby ją pocałować w kącik ust.
Zoya Henderson
-Sam nie wiem. – Zmarszczył brwi. –To nie tak, że potrzebuję czuć się bezpiecznie, bo nie sądzę, żeby coś mi groziło. Po prostu lubię wiedzieć, że w razie gdyby coś miało się stać to będę miał czym się bronić. – Nie miało to dla niego absolutnie żadnego sensu. No bo sorki, ale nie myślał teraz o tym, że może jest obserwowany przez płatną zabójczynię. A chyba po prostu nie chciał się przyznać Zoyi, że rzeczywiście miał PTSD, o którym nie rozmawiał z nikim. Spojrzał na nią zaskoczony. –Dlaczego masz w domu broń? – Zmartwił się i złapał ją za dłoń. –Coś ci grozi? – Oczywiście od razu pomyślał o tym, że przyjaźni się z pojebaną typiarą to teraz ta pojebana typiara sprowadza na Henderson kłopoty. Wkurwił się. A jeszcze bardziej wkurwiło go to, że nie byłby w stanie Zoyi obronić, bo miała od tego [chyba] swoją zabójczynię.
-Prawda. – Skinął głową. Lubił sobie spędzać czas ze swoją rodziną. I tak, rzeczywiście, święta były całkiem przyjemne w takim gronie. –Powaga? Myślałem, że jesteś blisko ze swoim bratem. – Ja też myślałam, że Zoya i William są ze sobą blisko. No cóż, jestem Loganem, typowe. –Przykro mi. Bardzo to przeżywa? – No nie wiedział jak tam ludzie reagują na rozwody, bo jednak Logan żadnego za sobą nie miał, jego rodzice byli ze sobą szczęśliwi. Remi był singlem. Chyba. Mam nadzieję, że tak, bo jak wyjdzie, że miał żonę to jestem zjebana i się dezaktywuje. Przyrzekam. –Ant-Man? – Parsknął. –Skąd ci to przyszło do głowy? – Dobra, teraz się zaśmiał, bo ten Ant-Man był tak randomowy, że aż śmieszny. –Kapitan Ameryka oczywiście. I lubiłem też Cyklopa i Wolverina. – Oczywiście, że Logan lubił marvelowego żołnierzyka i mutantów.
Zaśmiał się. –Jeśli myślisz, że twój dotyk nie jest rozpraszający to jesteś w błędzie, Henderson. - Powiedział, ale jakoś udało mu się skupić i nawet jej tego misia wyłowił. Chociaż nie było łatwo, trochę przy tym przeklinał. Pod nosem, bo nie chciał denerwować damy. Wyjął maskotkę z tego mini szybu i wręczył jej. –Usatysfakcjonowałem panią? – Zapytał i nachylił się, żeby ją pocałować w kącik ust.
Zoya Henderson