Logan + Zoya
: 18 lip 2021, 20:35
6. + Outfit
Logan miał zamiar dotrzymać obietnicy, którą złożył Zoyi. Albo inaczej, miał zamiar dotrzymać tej konkretnej obietnicy, którą jej złożył. Bo wiadomo, wszystko inne co dotychczas jej mówił było kłamstwem. A przynajmniej ty tak uważasz, bo jesteś na niego już tak bardzo negatywnie nastawiona. Nieważne. Tak czy siak Logan naprawdę miał zamiary wynagrodzić Zoyi to, że przyjęła go tak późno w nocy i się nawet na niego nie gniewała. No i chciał jej też wynagrodzić cierpliwość jaką zawsze dla niego miała. Pewnego dnia wyszedł z pracy wcześniej, pewnie nawet w połowie dnia i wybrał się poza miasto gdzie było najbliższe wesołe miasteczko. Niestety takiego w Lorne Bay nie doświadczymy, więc musiał szukać dalej. Ale daleko szukać nie musiał, bo akurat znalazł takie w odległości około godzinnej jazdy autem. Czyli idealnie. Umówił się na spotkanie z właścicielem i wyjaśnił sytuację. Że chciałby zabrać kobietę na randkę i że miał pieniądze to chciał, żeby dziewczyna czuła się wyjątkowo i w ogóle zajebiście. Dlatego chciał wynająć dla nich całe wesołe miasteczko. Oczywiście nie narażając przy tym właściciela na jakieś większe straty finansowe zdecydowali się na godzinę wieczorną. Negocjacje były przyjemne, właściciel był ugodowym gościem i na za dwa dni Logan miał już ustalony termin. Od razu po spotkaniu z tym typem zadzwonił do Zoyi i zaprosił ją na randkę w wesołym miasteczku.
Odpowiedniego dnia przyjechał po nią i pojechali razem. Pewnie gadali tam o duperelach i chuj wie czym, nie wiem, ale nie będę grać gry w aucie, bo ileż można. Zaparkowali sobie ładnie i Logan nawet pobiegł jej otworzyć drzwi, bo był taki zajebisty. Czasami. –Wesołe miasteczko. Tak jak chciałaś. – Powiedział z uśmiechem. Widać było, że był z siebie kurewsko dumny. –Możesz zjeść tyle waty cukrowej ile chcesz. Wszystko na koszt firmy. – Zażartował oczywiście. W sensie miał otwarty rachunek, bo wpłacił właścicielowi zaliczkę, żeby potwierdzić „umowę”, ale za wszystko inne zapłaci już jak właściciel mu wystawi fakturę. Na szczęście tej nie będzie rozliczała Zoya, więc nigdy się nie dowie ile Logan na nią wybulił.
Zoya Henderson
Logan miał zamiar dotrzymać obietnicy, którą złożył Zoyi. Albo inaczej, miał zamiar dotrzymać tej konkretnej obietnicy, którą jej złożył. Bo wiadomo, wszystko inne co dotychczas jej mówił było kłamstwem. A przynajmniej ty tak uważasz, bo jesteś na niego już tak bardzo negatywnie nastawiona. Nieważne. Tak czy siak Logan naprawdę miał zamiary wynagrodzić Zoyi to, że przyjęła go tak późno w nocy i się nawet na niego nie gniewała. No i chciał jej też wynagrodzić cierpliwość jaką zawsze dla niego miała. Pewnego dnia wyszedł z pracy wcześniej, pewnie nawet w połowie dnia i wybrał się poza miasto gdzie było najbliższe wesołe miasteczko. Niestety takiego w Lorne Bay nie doświadczymy, więc musiał szukać dalej. Ale daleko szukać nie musiał, bo akurat znalazł takie w odległości około godzinnej jazdy autem. Czyli idealnie. Umówił się na spotkanie z właścicielem i wyjaśnił sytuację. Że chciałby zabrać kobietę na randkę i że miał pieniądze to chciał, żeby dziewczyna czuła się wyjątkowo i w ogóle zajebiście. Dlatego chciał wynająć dla nich całe wesołe miasteczko. Oczywiście nie narażając przy tym właściciela na jakieś większe straty finansowe zdecydowali się na godzinę wieczorną. Negocjacje były przyjemne, właściciel był ugodowym gościem i na za dwa dni Logan miał już ustalony termin. Od razu po spotkaniu z tym typem zadzwonił do Zoyi i zaprosił ją na randkę w wesołym miasteczku.
Odpowiedniego dnia przyjechał po nią i pojechali razem. Pewnie gadali tam o duperelach i chuj wie czym, nie wiem, ale nie będę grać gry w aucie, bo ileż można. Zaparkowali sobie ładnie i Logan nawet pobiegł jej otworzyć drzwi, bo był taki zajebisty. Czasami. –Wesołe miasteczko. Tak jak chciałaś. – Powiedział z uśmiechem. Widać było, że był z siebie kurewsko dumny. –Możesz zjeść tyle waty cukrowej ile chcesz. Wszystko na koszt firmy. – Zażartował oczywiście. W sensie miał otwarty rachunek, bo wpłacił właścicielowi zaliczkę, żeby potwierdzić „umowę”, ale za wszystko inne zapłaci już jak właściciel mu wystawi fakturę. Na szczęście tej nie będzie rozliczała Zoya, więc nigdy się nie dowie ile Logan na nią wybulił.
Zoya Henderson