how do i know that i'm alive?
: 15 lip 2021, 17:39
06.
- Powiedzieć ci coś szczerze? - Presley stąpała między zaroślami usilnie starając się, żeby o coś się nie wypierdolić. - Szczerze? Ale tak szczerze, tak z ręką na sercu? - przystawiła sobie dłoń w miejsce, gdzie to jej serce powinno się znajdować. Powinno, ale znajdowało się z drugiej, a ona była zjarana jak szpak czy inny gołąb. - Nie mam pojęcia gdzie jesteśmy - momentalnie ściszyła głos w obawie, że jakieś leśne stworzenia mogą ich usłyszeć.
Wraz z Oliverem przedzierali się przez kolejne zarośla, tylko chyba już dawno stracili orientację i poczucie czasu. Wyszli, kiedy na zewnątrz było jeszcze jasno i kroczyli przez dzikie tereny, kiedy było... Jeszcze jasno. Co się odpierdalało? Czy oni maszerowali już drugą dobę? Presley nawet wyciągnęła palec i polizała go, po czym wystawiła ku górze, chcąc sprawdzić w którym kierunku wieje wiatr, tylko tak jakby na nic nie było im to przydatne, przecież i tak weszli w gąszcz bez żadnych sprecyzowanych planów i wizji przyszłości. Ollie zaproponował, żeby udali się w tę stronę, Preska powiedziała ok i tak sobie łazili bez celu. Mieli kieszenie wypchane gibonami i plecak pełen butelek z piwem, czego mogli chcieć więcej?
- Boisz się węży? - zapytała, ostrożnie stawiając nogę za wystającym z ziemi korzeniem. Ona się bała. To znaczy, teraz nie, ale ogólnie to tak. Chociaż, gdyby teraz pojawił się jakiś tajpan australijski czy zdradnica śmiercionośna, z pozoru gady wyglądające niegroźne, ale naprawdę niebezpieczne, pewnie w tym stanie Prescott wyobraziłaby sobie je jako Bazyliszka z Pottera. - Bo ja to się trochę cykam, że jakiś mi się wpierdoli do nogawki spodni - wyznała szczerze, ale przynajmniej założyła na tę niezaplanowaną wyprawę długie portki, a nie szorty, jak to miała w zwyczaju, biorąc pod uwagę, że mieszkali w pieprzonym Lorne. Gdyby jednak pokusiła się o eksponowanie pięknych nóg, robactwo już dawno zeżarłoby ją żywcem.
Coś zakrakało nad jej głową, aż machinalnie schyliła się i spojrzała w górę, czy właśnie coś nie zamierza jej osrać. Już wystarczy, że jakieś ptaszyska uwiły sobie gniazdo przy jej balkonie i całą podłogę miała ufajdaną na biało. I o ile bała się węży, to ptactwa po prostu nienawidziła. Nawet tych kolorowych papużek, które tak powtarzają bez sensu randomowe słowa. I co, to niby miało być takie super? Przecież na dłuższą metę to idzie dostać z tym pierdolca.
Oliver Marshall