#1 first shopping in a small town can't be bad, right?
: 13 lip 2021, 20:16
1.
Ciężko jednym słowem opisać życie w Lorne Bay, które dla osoby takiej jak Adeline wydawało się być czymś całkowicie nieprawdopodobnym. W zasadzie nigdy nie wyobrażała sobie nawet, że mogłaby opuścić swój ukochany Nowy Jork, aby nagle nie dość, że przenieść się do tak odległej Australii, to jeszcze zamieszkać w niewielkim miasteczku – które w istocie było chyba zbyt małe, aby pomieść osobowość taką jak panna Brocks, a właściwie obecnie już pani Blazovic. Chociaż ciężko było jej nadal przyzwyczaić się do tej myśli, że naprawdę została żoną Drago, to przecież tego właśnie zawsze chciała i wreszcie te pragnienia udało się jej zrealizować. Chciała go tylko dla siebie – nawet jeżeli odczucia te były tak cholernie egoistyczne – ale fakt był taki, że nigdy nie mogła mieć pewności, czy fizycznie on faktycznie należy wyłącznie do niej. Póki co więc musiała cieszyć się tym, że na papierze w rzeczywistości nikt nie mógł mieć wątpliwości co do tego, że jest jej. Zapewne więc z racji tego, że dla męża zrobiłaby chyba wszystko, dała się niemalże porwać w nieznane z rodzinnego, dużego miasta, w totalną otchłań, którą stanowiło to niepozorne na pierwszy rzut oka miasteczko. I chociaż cieszyła się, że uciekli spod oceniających spojrzeń rodziny i przyjaciół, to nadal nie do końca potrafiła odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości, w miejscu, które miało stać się jej nowym domem. Wybór Dragan nieco ją chyba dziwił – przecież spodziewałaby się jakiegoś innego, słynnego miasta na mapie świata, a że wybór padł akurat na takie miejsce, to mogło dawać do myślenia. Ada jednak nigdy o to nie dopytywała, a właściwie goszczą tutaj zaledwie od tygodnia, więc ciężko mówić już o totalnej aklimatyzacji, skoro ledwo zdążyła się rozpakować i nawet jeszcze nie zasmakowała lokalnych atrakcji. Takowe serwowali sobie głównie w domu, gdy byli tylko we dwoje. Dziś jednak udało jej się namówić męża na wspólne zakupy, które w jej wykonaniu, mogły mężczyznę doprowadzić do białej gorączki, ale Dragan przecież doskonale o tym wiedział. Przechadzając się więc po galerii, a właściwie po czwartym z kolei sklepie, Adeline kręciła głównie nosem, wyrażając swoje lekkie niezadowolenie asortymentem, który proponowały lokalne sklepy. – To niemożliwe, że przeszliśmy już kilka sklepów, a ja jeszcze nic nie kupiłam – stwierdziła nagle, ujmując męską dłoń w swoją, gdy przemierzali kolejną alejkę pełną damskich ubrań, a spojrzenie blondynki na niczym jeszcze nie utknęło na dłużej. Za to oni sami zapewne wzbudzali niemałe zainteresowanie znajdujących się tutaj osób, które być może – nim Ada ujęła jego dłoń – nie przypuszczały, że ta dwójka jest parą. – Chyba będę musiała się jutro wybrać w Nowym Jorku na porządne zakupy w moich ulubionych butikach – dodała nagle, na tyle zamyślona, że dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że powiedziała to na głos. Bo w istocie nie wspomniała jeszcze Drago, że zaledwie po tygodniu pobytu tutaj, już zamierzała wrócić do Nowego Jorku – ale oczywiście do pracy. Zawsze wspominała mu o tym wystarczająco wcześniej, ale teraz miała tam być znowu w towarzystwie swojego menadżera, który na mężczyznę działał trochę jak płachta na byka. Zerknęła na męża, nie do końca wiedząc jak zareaguje. – Bo lecę jutro do Nowego Jorku, mamy nowy kontrakt do zrealizowania. Ale tylko na trzy dni…
Dragan Blazovic
Ciężko jednym słowem opisać życie w Lorne Bay, które dla osoby takiej jak Adeline wydawało się być czymś całkowicie nieprawdopodobnym. W zasadzie nigdy nie wyobrażała sobie nawet, że mogłaby opuścić swój ukochany Nowy Jork, aby nagle nie dość, że przenieść się do tak odległej Australii, to jeszcze zamieszkać w niewielkim miasteczku – które w istocie było chyba zbyt małe, aby pomieść osobowość taką jak panna Brocks, a właściwie obecnie już pani Blazovic. Chociaż ciężko było jej nadal przyzwyczaić się do tej myśli, że naprawdę została żoną Drago, to przecież tego właśnie zawsze chciała i wreszcie te pragnienia udało się jej zrealizować. Chciała go tylko dla siebie – nawet jeżeli odczucia te były tak cholernie egoistyczne – ale fakt był taki, że nigdy nie mogła mieć pewności, czy fizycznie on faktycznie należy wyłącznie do niej. Póki co więc musiała cieszyć się tym, że na papierze w rzeczywistości nikt nie mógł mieć wątpliwości co do tego, że jest jej. Zapewne więc z racji tego, że dla męża zrobiłaby chyba wszystko, dała się niemalże porwać w nieznane z rodzinnego, dużego miasta, w totalną otchłań, którą stanowiło to niepozorne na pierwszy rzut oka miasteczko. I chociaż cieszyła się, że uciekli spod oceniających spojrzeń rodziny i przyjaciół, to nadal nie do końca potrafiła odnaleźć się w tej nowej rzeczywistości, w miejscu, które miało stać się jej nowym domem. Wybór Dragan nieco ją chyba dziwił – przecież spodziewałaby się jakiegoś innego, słynnego miasta na mapie świata, a że wybór padł akurat na takie miejsce, to mogło dawać do myślenia. Ada jednak nigdy o to nie dopytywała, a właściwie goszczą tutaj zaledwie od tygodnia, więc ciężko mówić już o totalnej aklimatyzacji, skoro ledwo zdążyła się rozpakować i nawet jeszcze nie zasmakowała lokalnych atrakcji. Takowe serwowali sobie głównie w domu, gdy byli tylko we dwoje. Dziś jednak udało jej się namówić męża na wspólne zakupy, które w jej wykonaniu, mogły mężczyznę doprowadzić do białej gorączki, ale Dragan przecież doskonale o tym wiedział. Przechadzając się więc po galerii, a właściwie po czwartym z kolei sklepie, Adeline kręciła głównie nosem, wyrażając swoje lekkie niezadowolenie asortymentem, który proponowały lokalne sklepy. – To niemożliwe, że przeszliśmy już kilka sklepów, a ja jeszcze nic nie kupiłam – stwierdziła nagle, ujmując męską dłoń w swoją, gdy przemierzali kolejną alejkę pełną damskich ubrań, a spojrzenie blondynki na niczym jeszcze nie utknęło na dłużej. Za to oni sami zapewne wzbudzali niemałe zainteresowanie znajdujących się tutaj osób, które być może – nim Ada ujęła jego dłoń – nie przypuszczały, że ta dwójka jest parą. – Chyba będę musiała się jutro wybrać w Nowym Jorku na porządne zakupy w moich ulubionych butikach – dodała nagle, na tyle zamyślona, że dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że powiedziała to na głos. Bo w istocie nie wspomniała jeszcze Drago, że zaledwie po tygodniu pobytu tutaj, już zamierzała wrócić do Nowego Jorku – ale oczywiście do pracy. Zawsze wspominała mu o tym wystarczająco wcześniej, ale teraz miała tam być znowu w towarzystwie swojego menadżera, który na mężczyznę działał trochę jak płachta na byka. Zerknęła na męża, nie do końca wiedząc jak zareaguje. – Bo lecę jutro do Nowego Jorku, mamy nowy kontrakt do zrealizowania. Ale tylko na trzy dni…
Dragan Blazovic