It's been a hard day's night, and I been working like a dog
: 12 lip 2021, 13:42
Mimo iż bezsprzecznie upragnione i wyczekiwane, to życie na własny rachunek nie raz dało się we znaki blondynowi. Gdyby miał w sobie, choć odrobinę więcej zrzędliwości to z pewnością każdy dzień rozpoczynałby z subtelnością chmury gradowej, wparowującej w pokryte jasnymi cumulusowymi barankami niebo. Brinley, nawet w najtragiczniejszych momentach swego wielkomiejskiego życia Australijczyka, musiał przyznać, że ciułanie centów stawało się dużo przyjemniejszym, gdy przyświecał temu pewien cel. Celem było pełne uniezależnienie się od ojca. Może to mało oryginalne, ale jakże budujące. Równie motywujące były także kolejne studenckie wizyty szpitalu. Mimo iż jego rola w szpitalnych działaniach była raczej marginalna to Brinley za każdym razem przekraczał progi budynku, z radością nieporównywalną do jakiegokolwiek innego wydarzenia z jego życia. Zupełnie jakby choć przez kilka krótkich chwil przenosił się w zupełnie inne miejsce, miejsce tak odległe od tego co przyszło mu doświadczeń na co dzień, gdy użerając się z klientami kawiarni, walczył o kolejne dolary, by po najniższej linii oporu wieść swoje względnie godne, studenckie życie. Gdyby nie kuszące jednodolarówki, z całą pewnością nie czułby, więc wzmożonej motywacji, by robić tego dnia cokolwiek, co wykraczałoby poza przygotowywanie się do kolejnej serii uniwersyteckich zaliczeń. Jednakże kwadrans przed rzuceniem w kąt służbowego uniformu, w postaci spranej koszulki z niewyszukanym logo kawiarni, po raz kolejny miał stawić się w murach szpitala. Jako że Brinleyowi daleko było do bogatej ciotki z dalekich stron, która mogłaby trwonić swoje nieciężko zarobione pieniądze na przedziwne zachcianki postronnych jednostek, w ramach gałązki oliwnej postanowił zawinąć z Hungry Hearts kilka donatów, które najpewniej i tak wyrzuciliby za kwadrans do kubła na zapleczu, nie pozwalając by przez kolejne godziny, czerstwiały za szklaną witryną, między Brownie a cytrynowymi muffinami.
Uzbrojony w te niepodważalnie luksusowe suweniry, uporawszy się z ulicznymi korami w godzinach szczytu, władował się do pokoju socjalnego, licząc, że tym drobnym gestem wkupi się w łaski znajdujących się na dyżurze pracowników.
austin hayworth
Uzbrojony w te niepodważalnie luksusowe suweniry, uporawszy się z ulicznymi korami w godzinach szczytu, władował się do pokoju socjalnego, licząc, że tym drobnym gestem wkupi się w łaski znajdujących się na dyżurze pracowników.
austin hayworth