Austin -> Remigius
: 11 lip 2021, 23:14
Nie podobało mu się to, co zobaczył kilka chwil wcześniej. Chociaż oczywiście starał się nie dramatyzować. Powtarzał sobie, że przecież nie ma żadnego powodu do wszczynania paniki, bo... Bo... No właśnie, tu zaczynał się problem. Austin teoretycznie wiedział, że nie powinien dramatyzować, bo to trochę nie przystoi, żeby stary chłop wszczynał afery z byle powodu... Jednak w praktyce nie potrafił znaleźć żadnych sensownych argumentów, które pozwoliłyby mu zachować spokój. Umówmy się, wszystkie brzmiały jakoś idiotycznie. No bo niby dlaczego miałby nie robić wielkiej rzeczy z tego, że właśnie był świadkiem, jak z domu jego małej siostrzyczki wychodzi jakiś facet? Nie widział jego twarzy, ale nie mógł nie zauwazyć, że typ był ewidentnie starszy od niej (to chyba jego ubranie albo coś w sposobie poruszania - z daleka wcale nie wyglądał na gówniarza) i wcale mu się to nie podobało. Że niby to nie było tak, jak myślał? A niby jak? Austin nie był pierwszym z brzegu naiwnym, nikt mu nie wmówi, że typ był jakimś korepetytorem albo trenerem! Niby gdzie mieliby machać tymi jej wstążkami w jej małym domku? Tam zwyczajnie nie było na takie rzeczy miejsca! A w to że Lisbeth zapałała nagłą miłością do matematyki czy czegokolwiek innego również nie wierzył. Tak po prostu. Korepetytor odpadał. Typ nie wyglądał też na hydraulika, kominiarza, speca od elektryki ani kogokolwiek w tym stylu. Hayworth wykluczał tę możliwość z góry. Nie przekonałyby go też argumenty, że Lizzie była dorosła i w związku z tym mogła spotykać, z kim tylko miała ochotę. Dorosła jego dupa! Małolata ledwo skończyła dwadzieścia lat, jeszcze praktycznie wczoraj wchodziła na stojąco pod szafę - co niby ona mogła wiedzieć o prawdziwym życiu?! ...No, może ewentualnie kilka rzeczy, okej, nie była jakąś tam totalnie bezradną mała dziewczynką... Ale Austin i tak za swój obowiązek uważał chronić ją przed jakimiś obcymi starymi dziadami! Problem polegał na tym, że nie wiedział jak... A kiedy Austin nie wiedział, co robić i jak żyć, dzwonił do najbardziej zaufanej osoby - do swojego najlepszego kumpla.
- Hej, gdzie jesteś? - zapytał w ramach przywitania, jednak nie czekał z wielkim zniecierpliwieniem na odpowiedź. - Masz chwilę? - dodał. Godzina była dość wczesna i chociaż dla Austina w gruncie rzeczy godziny jako takie nie miały większego znaczenia, bo jego doba składała się z dyżurów w szpitalu i ewentualnego czasu pomiędzy nimi, jednak był w tym raczej odosobnionym przypadkiem. Remy mógł o tej porze nie chcieć gadać albo mieć inne zajęcia - jak na przykład spanie.
remigius soriente
- Hej, gdzie jesteś? - zapytał w ramach przywitania, jednak nie czekał z wielkim zniecierpliwieniem na odpowiedź. - Masz chwilę? - dodał. Godzina była dość wczesna i chociaż dla Austina w gruncie rzeczy godziny jako takie nie miały większego znaczenia, bo jego doba składała się z dyżurów w szpitalu i ewentualnego czasu pomiędzy nimi, jednak był w tym raczej odosobnionym przypadkiem. Remy mógł o tej porze nie chcieć gadać albo mieć inne zajęcia - jak na przykład spanie.
remigius soriente