Zgubione w dżungli
: 11 lip 2021, 09:42
Jaki typ osoby zamiast porządnej imprezy, wyprawia urodzinowy lunch? Polly nie miała odpowiedzi na to pytanie, do czasu gdy wspólna koleżanka Polly, Julii, Allyry i Josephine zaprosiła prawdopodobnie w s z y s t k i c h swoich znajomych na wielkie, urodzinowe "drugie śniadanie". Bezglutenowe, wegańskie i wolne od powszechnych alergenów - a przynajmniej tyle Polly wyczytała z eleganckiej broszury informacyjnej, która leżała przy każdym talerzyku pod menu na ten wybitny posiłek.
Lunch też oznaczał co najwyżej alkohole lekkie, ale i odpowiedni >ubiór< - obie te zasady po prostu zignorowała ubierając się wieczorowo i w torebce chowając dwie piersiówki z pikantnym rumem.
Na szczęście okazało się, że napoje wyskokowe, choć słabe, były dostępne w ogromnej ilości, także Polly nie musiała naruszać swoich tajemnych zapasów, zadowalając się szampanem z zamrożoną truskawką, i dość szybko po spróbowaniu każdego elementu wyszukanego menu dziewczyny były już w drodze powrotnej z Cairins do Lorne Bay. Polly na tylnym siedzeniu kiwała głową w rytm muzyki płynącej z radia (niezbyt do rytmu, chyba wypiła o dwa kieliszki bąbelków za dużo) i raz po raz pociągała jednak z piersiówki (bo przecież nigdy nie miała dość), aż tę przyjemną przejażdżkę nagle przerwał głośny, mechaniczny kaszel dobywający się gdzieś z okolic silnika i po chwili samochód zupełnie stanął, niebezpiecznie sycząc i parując spod samochodowej maski.
"KURWA MAĆ..." krzyczy Polly, nie skupiając się - jak zwykle - na doborze wyszukanego słownictwa, po tym gdy wysiada z auta. Kopie Louboutinem w oponę, jakby to cokolwiek miało pomóc, co oczywiście się nie dzieje, a tylko co najwyżej uszkadza drogie czółenka. Rozgląda się nerwowo na boki, jednak rzeczywistość prezentowała się o tyle nieciekawie, że były gdzieś w połowie drogi przez dżunglę i nawet najnowszy model iPhone'a nie łapał na tym zadupiu zasięgu.
"Ktoraś zna się na tym ustrojstwie?" pyta koleżanki z rezygnacją, domyślając się odpowiedzi. Niewiele myśląc odchodzi o kilka kroków od zepsutego pojazdu i nerwowo zapala papierosa, próbując opracować jakieś rozwiązanie dla zaistniałego problemu. Czy w okolicy nie było przypadkiem chaty leśnika z alarmowym telefonem?
Julia Crane
Allyra Clarence
Josephine Hirsch
Lunch też oznaczał co najwyżej alkohole lekkie, ale i odpowiedni >ubiór< - obie te zasady po prostu zignorowała ubierając się wieczorowo i w torebce chowając dwie piersiówki z pikantnym rumem.
Na szczęście okazało się, że napoje wyskokowe, choć słabe, były dostępne w ogromnej ilości, także Polly nie musiała naruszać swoich tajemnych zapasów, zadowalając się szampanem z zamrożoną truskawką, i dość szybko po spróbowaniu każdego elementu wyszukanego menu dziewczyny były już w drodze powrotnej z Cairins do Lorne Bay. Polly na tylnym siedzeniu kiwała głową w rytm muzyki płynącej z radia (niezbyt do rytmu, chyba wypiła o dwa kieliszki bąbelków za dużo) i raz po raz pociągała jednak z piersiówki (bo przecież nigdy nie miała dość), aż tę przyjemną przejażdżkę nagle przerwał głośny, mechaniczny kaszel dobywający się gdzieś z okolic silnika i po chwili samochód zupełnie stanął, niebezpiecznie sycząc i parując spod samochodowej maski.
"KURWA MAĆ..." krzyczy Polly, nie skupiając się - jak zwykle - na doborze wyszukanego słownictwa, po tym gdy wysiada z auta. Kopie Louboutinem w oponę, jakby to cokolwiek miało pomóc, co oczywiście się nie dzieje, a tylko co najwyżej uszkadza drogie czółenka. Rozgląda się nerwowo na boki, jednak rzeczywistość prezentowała się o tyle nieciekawie, że były gdzieś w połowie drogi przez dżunglę i nawet najnowszy model iPhone'a nie łapał na tym zadupiu zasięgu.
"Ktoraś zna się na tym ustrojstwie?" pyta koleżanki z rezygnacją, domyślając się odpowiedzi. Niewiele myśląc odchodzi o kilka kroków od zepsutego pojazdu i nerwowo zapala papierosa, próbując opracować jakieś rozwiązanie dla zaistniałego problemu. Czy w okolicy nie było przypadkiem chaty leśnika z alarmowym telefonem?
Julia Crane
Allyra Clarence
Josephine Hirsch