rezydentka kardiochirurgii — Cairns Hospital
27 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Rezydentka kardiochirurgii, nieszczęśliwie zakochana w swoim przełożonym, zazdrosna o swojego niewidomego przyjaciela i szukająca szczęścia na portalach randkowych
#1

jonathan wainwright

Tego dnia gdy kończyli dyżur w szpitalu i nastał już wieczór, był on ciemniejszy niż zwykle. A to za sprawą czarnych chmur, które zawisnęły nad Lorne Bay i wywołały ogromną ulewę. Nic nie zapowiadało tak dużego deszczu, więc Chateux nie była na to przygotowana, nawet nie miała kaloszy na zmianę. A czekanie na taksówkę pod szpitalem trwało w nieskończoność, a że Elle zapomniała również parasolki to jedyną ochroną jej ciemnych włosów był kaptur w kurtce przeciwdeszczowej. I tak stała i mokła czekając na zamówioną wcześniej taksówkę, aż podjechał do niej znajomy samochód jej przełożonego. Owy samochód zatrzymał się i zostało uchylone okno od strony kierowcy. Mężczyzna zaproponował jej podwózkę do domu.
- Nie trzeba naprawdę, przecież zamówiłam taksówkę, niebawem nadjedzie. - zwróciła się do mężczyzny ze względów czysto grzecznościowych, nie chciała mu się narzucać, chociaż jak dobrze pomyśleć to perspektywa moknięcia na zewnątrz podczas ściany deszczu, a zostać odwiezioną pod sam dom przez mężczyznę była dosyć oczywista i każdy z nas wybrałby samochód. Gdy mężczyzna dodał coś jeszcze to spojrzała w stronę, z której powinna nadjechać taksówka. Jona miał rację, nie wiadomo kiedy takowa przyjedzie, a jak ona przemoknie do bielizny to za tydzień czy dwa będzie chora, przecież zawsze miała obniżoną odporność w przeciwieństwie do innych.
- Masz rację, chyba nie doczekam tej taksówki więc skorzystam z okazji dopóki pan nie zmienił zdania. - stwierdziła ostatecznie i wsiadła do samochodu od strony pasażera, następnie zdjęła kaptur z głowy i zapięła pasy.
- A czy w ogóle to będzie dla pana po drodze? Mieszkam w fluorite view. - mogła pomyśleć o tym wcześniej, zanim wsiadła już do samochodu mężczyzny, nie chciała przecież by specjalnie z jej powodu nadrabiał trasę i tracił paliwo, była skłonna mu za takowe zapłacić, jeśli przez nią będzie wracał do siebie na okrętkę.
happy halloween
nick
Dyrektor || Kardiochirurg — Cairns Hospital
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Gburowaty były wojskowy, który zamienił szpital polowy na posadę kardiochirurga w Cairns. Jakimś cudem został pokochany przez chore serduszko Marysi i obecnie walczy o to, aby nie przestawało ono dla niego bić.
Jonathan był zwykle nieskory do udzielania bezinteresownej pomocy, osobom nie będącym w kręgu jego najbliższego otoczenia. Jednakże tamtego dnia pogoda była fatalna, a porywisty wiatr i ulewny deszcz niezwykle negatywnie wpływał na ruch drogowy. Gdyby było inaczej, Wainwright pewnie nie zatrzymałby się na przystanku i nie zaproponował Elle podwózki. I to nie dlatego, że jej nie lubi, była mu obojętna. On także wolał pozostawać obojętny dla ludzi, przez co dawali mu święty spokój, na którym tak mu zależało. Nie mniej jednak stało się, a w drodze do Lorne, ulewa nabrała na sile przez co kilka drzew sprawnie utrudniło dojazd do Fluorite View. Ostatecznie obydwoje skończyli u Jony, co było dla Wainwrighta było jeszcze większym dyskomfortem. Nie przywykł do obecności osób trzecich w swoim lofcie, no może poza Marysią, ale to zupełnie inna historia. W każdym razie nie spodziewał się, że będzie musiał przenocować u siebie rezydentkę ze szpitala. Już samo to brzmiało niepoprawnie, ale starał się o tym nie myśleć. Robił co mógł, by jakoś przebrnąć przez ten wieczór, który pewnie i u Chateux wywoływał mieszane uczucia. Niestety jego stanowczość i zachowawczość musiały dojść do głosu, gdy dziewczyna postanowiła nierozważnie wmieszać się w kwestie przygotowywania kolacji przez Joną. Trzeba tutaj napomknąć, że Wainwright nienawidził jak ktoś panoszył się w jego kuchni. Było to miejsce sakralne, zresztą jak całe lokum Jony, które surowe i minimalistyczne idealnie odzwierciedlało jego samego - wszystko było perfekcyjnie zharmonizowane, a jeden defekt niszczył całą tą równowagę.
- Jedzenie jest już gotowe. - Przerwał milczenie jakie wkradło się między ich dwójkę po poprzedniej, ostrej wymianie zdań. - Chodź, powinnaś coś zjeść - dodał, bo może i rozdrażniła go swoją bezpośredniością, ale nie miał zamiaru być dla niej nieprzyjemny. W końcu była po długim dyżurze i pewnie jak i on marzyła tylko o chwili odpoczynku.

Elle Chateux
rezydentka kardiochirurgii — Cairns Hospital
27 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Rezydentka kardiochirurgii, nieszczęśliwie zakochana w swoim przełożonym, zazdrosna o swojego niewidomego przyjaciela i szukająca szczęścia na portalach randkowych
jonathan wainwright

Nawet nie oczekiwała od niego tego, że jej pomoże, często dawał się jej we znaki, w sensie podważając jej decyzje w szpitalu, które przecież były po to by się wciąż uczyć właściwego podejścia nieprawdaż? Jona jak nikt inny potrafił przygasić ambicje szatynki. Tym razem było podobnie, on sam wyszedł z inicjatywą podwiezienia jej, niestety ulewa i wichura przybrała na sile, przez co gdy mężczyzna skierował swój samochód w stronę Fluorite View, okazało się że droga do osiedla na którym mieszkała jest nieprzejezdna przez zwalone drzewa, których usuwanie na pewno trochę potrwa. Jeszcze jedno z drzew przerwało linię energetyczną, więc akcja była naprawdę dramatyczna. No i stało się, wylądowali u niego i nie ukrywam, że dziewczyna była poniekąd ciekawa tego, jak mieszka ten mężczyzna który żyje wedle zasad? Podejrzewała że tak będzie wyglądało jego lokum, ale skomplementowała je, bo minimalizm czasami był o wiele ładniejszy niż przepych. A potem skorzystała z jego ubrań, które były ewidentnie na nią za duże, lecz się w nie przebrała do kolacji, czy raczej obiadokolacji którą przygotowywał mężczyzna. I uznała że skoro jest u niego w gościnie to przecież nie może siedzieć z założonymi rękami i nic nie robić, postanowiła mu zatem pomóc, co okazało się niewłaściwym pomysłem. Niestety dobrymi chęciami jest piekło ubrukowane i nawet jeśli zechcesz dodać trochę Francuskiego smaku do potrawy gospodarza by mu zaimponować to i tak za to oberwiesz, bo znów złamałaś jego zasady. A gdzie wisiał regulamin, z którym powinna się zapoznać i podpisać zanim weszła do środka? No właśnie. Zmęczona już była całą tą ich wymianą zdań, która nie powiem, była dość burzliwa i gdy mężczyzna się do niej odezwał to widział szatynkę ustawioną do niego tyłem, w jego ubraniach, wpatrzoną w widok za oknem, trzymającą kubek z herbatą, która już powoli stygła w jej lodowatych z zimna dłoniach. W końcu ten deszcz który ją zmoczył nie należał do ciepłych deszczy, tylko bardziej tych mrożących krew w żyłach, od których jeżyły się włoski na ciele.
- Hm? Ach tak, jedzenie, przepraszam, zagapiłam się. - odparła wyraźnie zmęczona, bo jego głos wyrwał ją z zamyślenia. Nie myślała tylko o widoku za oknem, myślała również o mamie, nie wiedząc czy z nią jest wszystko w porządku, myślała też o Jonie i o tym, czy warto się w ogóle dla niego starać skoro on i tak nie zauważa jej starań? Myślała też o tym, że miała skończone 27 lat, a zegar biologiczny tykał. Tylko jak miała znaleźć swojego księcia z bajki, skoro trafiała ciągle na ropuchy i żaby a nie na kogoś, kto byłby doskonałym mężem i ojcem jej dzieci? Usiadła przy stole.
- Smacznego. - powiedziała, jednokrotnie spojrzawszy na mężczyznę, a potem zaczęła jeść. Nieskromnie uważała że sam fakt iż dodała tego francuskiego efektu potrawie dodał jej jeszcze lepszego smaku, jednak zostawiła tę uwagę dla siebie, nie chcąc i nie mając już sił by wszczynać kłótnię na nowo.
happy halloween
nick
Dyrektor || Kardiochirurg — Cairns Hospital
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Gburowaty były wojskowy, który zamienił szpital polowy na posadę kardiochirurga w Cairns. Jakimś cudem został pokochany przez chore serduszko Marysi i obecnie walczy o to, aby nie przestawało ono dla niego bić.
Kulturalnie czekał, aż Elle podejdzie do stołu, ale ona zdawała się nie słyszeć jego słów. Dał jej jeszcze chwilę, bo bycie namolnym nie leżało w jego naturze, ale w końcu zdecydował się zawołać ją ponownie.
- Elle? - Wreszcie zareagowała. Przez moment przyglądał się jej z zainteresowaniem, które ocierało się o zniecierpliwienie. Całe szczęście nie przyszło dziewczynie na myśl, bo swoje niezadowolenie okazywać ignorowaniem Jony. - Nic nie szkodzi - mruknął i dalej czekał, aż podeszła do stołu. Jak wypadało, usiadł dopiero, gdy Elle zajęła swoje miejsce. - Wzajemnie - skinął, po czym spróbował makaronu.
Był smaczny, owszem, ale według Jony, czosnek przyćmił swoim smakiem doskonały policzek wieprzowy, który kupił w swojej ulubionej garmażerii. Zwykł składniki do swoich potraw dobierać z niezwykłą starannością i nie szczędził na nie pieniędzy. Zawsze przykładał wielką wagę do tego co miał na talerzu i też cenił sobie harmonię i doskonałość niektórych potraw. Obecnie nie mógł powiedzieć, że danie było kiepskie, ale szkoda mu było, że nie smakuje tak idealnie jak zwykle, a bardziej przypomina carbonarę, którą serwują w co drugiej, dobrej, włoskiej knajpie.
Jedli w ciszy, która oczywiście Jonie nie przeszkadzała, bo z natury nie był człowiekiem rozmownym. Nie krępowało go więc milczenia, a wręcz przeciwnie czuł się bezpieczniej nie będąc zmuszonym do dialogu. Sam więc nie zaczynał żadnego tematu, więcej uwagi poświęcając posiłkowi, który co jakiś czas popijał doskonałym Chardonnay.
- Jeśli będziesz chciała odpocząć po posiłku, proszę nie krępuj się. Sam chciałem jeszcze chwilę popracować - oznajmił, gdy ponownie odłożył sztućce, aby przepłukać usta wytrawnym winem. Zerknął przy tym na Elle i odniósł wrażenie, że z jej buńczucznej postawy przeszła do bardziej wycofanej, ale może to tylko mylne wrażenie. Po prostu jej skulone ramiona i milcząca postura przyniosła mu to na myśl.

Elle Chateux
rezydentka kardiochirurgii — Cairns Hospital
27 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Rezydentka kardiochirurgii, nieszczęśliwie zakochana w swoim przełożonym, zazdrosna o swojego niewidomego przyjaciela i szukająca szczęścia na portalach randkowych
jonathan wainwright

W jej głowie kłębiło się milion myśli, jeśli nie miliard. Stąd to wrażenie, że dziewczyna się wyłączyła, uciekając gdzieś daleko myślami. On mógł to odebrać jako celowe ignorowanie go, zwłaszcza po wcześniejszej ostrej wymianie zdań pomiędzy nimi, a ona naprawdę w tamtym momencie spoglądając za okno, zastanawiała się nad pewnymi kwestiami życiowymi i nie tylko.
- Muszę ci coś wyznać... zazdroszczę ci mieszkania w tej dzielnicy, w takim apartamencie. Masz niesamowity widok z okna, ja ze swojego domu takiego nigdy nie mam. - stwierdziła, przerywając tę ciszę między nimi. Problem był taki że on uwielbiał ciszę i dzięki niej mógł jeść w spokoju, a ona wręcz przeciwnie, lubiła ten wszechobecny gwar, rozmowy przy stole. Zawsze z mamą podczas jedzenia obiadu dzieliła się tym, jak minął każdej z nich dzień, opowiadała o przypadkach medycznych, a także o Jonie i ogółem o ludziach z pracy. Z nim nie wiedziała zbytnio o czym ma rozmawiać, o pogodzie? O jedzeniu? O przypadkach medycznych w których oboje brali udział? Wiedziała już że nie zawsze byli zgodni w kwestiach medycznych, kulinarnych najwyraźniej też nie, a rozmowy o pogodzie są zwyczajnie nudne i świadczą o tym, że nie masz o czym rozmawiać z drugą osobą. A ona tak wiele chciała mu powiedzieć, nie wiedziała jednak na ile może sobie pozwolić, jak bardzo może się przed nim otworzyć, czy on nie odbierze tego jako zbytnie spoufalanie się? Upiła łyk Chardonnay, uśmiechając się po zasmakowaniu białego trunku.
- Muszę też przyznać że to jest moje ulubione białe wino, idealne do carbonary. - zwłaszcza tej z czosnkiem. Czy nie ważne było właśnie to by jak najbardziej odwzorować dane danie by smakowało niczym z restauracji gdzie takowe serwują? On robił takie dania po swojemu, ona po swojemu, szkoda że nie dotarli wspólnie do kompromisu, który byłby doskonały dla nich obojga, a tak to zwykła carbonara była powodem do kłótni pomiędzy przełożonym, a podwładną.
- Oczywiście nie będę mogła ci pomóc? Wiesz, może w kuchni mamy zupełnie inne zdanie, ale oboje znamy się na medycynie, mogę ci zawsze pomóc przy papierkowej robocie. Oczywiście jeśli mi na to pozwolisz. - odparła i owszem, można było uznać, że się wycofała, ale czy to nie jest jedynie cisza przed burzą? Skupiła się ponownie na jedzeniu i popijaniu go swoim ulubionym winem. Czy zapomniała wspomnieć, że ma trochę słabą głowę do alkoholu? Westchnęła przeciągle.
- Wciąż mam przed oczami ten widok zwęglonych ciał po ostatnim pożarze. Jeśli mam być szczera to nie wiem, jak pozbyć się tych obrazów z głowy. Wiem też że ty widziałeś podobne, jak nie gorsze obrazy w swoim życiu, jak sobie z tym poradziłeś i wróciłeś do normalności? - zapytała nareszcie na temat, który ją dręczył od pewnego czasu, a właściwie od początku ich obiadokolacji. Zauważyła też bliznę na jego ramieniu, ale póki co nie nawiązywała do niej. Stopniowo dawkowała temat, nie wiedząc nadal na ile może sobie pozwolić przy mężczyźnie. Nie chciała jeszcze bardziej psuć między nimi tej relacji.
happy halloween
nick
Dyrektor || Kardiochirurg — Cairns Hospital
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Gburowaty były wojskowy, który zamienił szpital polowy na posadę kardiochirurga w Cairns. Jakimś cudem został pokochany przez chore serduszko Marysi i obecnie walczy o to, aby nie przestawało ono dla niego bić.
Pochodzili z całkiem innych środowisk. Czy Jonathan lubił ciszę? Na tym etapie na pewno, harmider niesamowicie go irytował, nie pozwolił mu w pełni się uspokoić i zrelaksować, ale z drugiej strony w ostatnim czasie coraz rzadziej rozmawianie mu przeszkadzało. Kiedyś było znacznie gorzej, pochodził z zamożnej rodziny i chociaż miał starszego brata, dzięki któremu nigdy nie czuł się w pełni samotnym, to jednak skłamałby mówiąc, że wspomnienia z dzieciństwa kojarzą mu się z gwarem i nieustającymi konwersacjami. Pochodząc z takiego środowiska, po prostu musiał wyrosnąć na człowieka, jakim był dzisiaj i mało komu udawało się przez to przebić.
- Wszystko przed tobą, Elle - odpowiedział na jej słowa uprzejmie, nieco zaskoczony tym nagłym i niespodziewanym wyznaniem. Uważał jednak, że kobieta ma czas i przy ciężkiej pracy na pewno zrealizuje swoje marzenia. - Dziękuję - dodał jeszcze, bo oczywiście wypadało podziękować. Nie zamierzał jej też zarzucać opowieściami o tym, że nie zawsze miał taki widok, że długie lata spędził na froncie, gdzie pleksi wszytej w materiał namiotu nie dało się nawet nazwać oknem. Nie był to na pewno dobry temat na rozmowę przy posiłku, a też Jonathan niekoniecznie lubił opowiadać o wojsku.
- Cieszę się, że ci smakuje. W prawdzie to bardzo oczywisty wybór, ale niezawodny - nie wiedział, czy Elle zna się na winach, czy chciała sprawić mu przyjemność, ale i tak to docenił. Ostatnio głównie jadał z Marianne, która o winie potrafiła powiedzieć tylko tyle, czy jej smakuje, czy niekoniecznie, więc Jona też niekoniecznie zarzucał ją jakimiś szczegółami na temat tego alkoholu. Nie mniej jednak gotowanie było jego pasją i jeśli robił to u siebie w domu, robił to też po swojemu. Podobnie jak będąc u kogoś po raz pierwszy, najpewniej nie sugerowałby gospodarzowi żadnych zmian w przepisie. Po prostu był tego typ człowiekiem, który uważał, że tak nie wypadało. - Dziękuję, ale to nie będzie konieczne, Elle - spiął się nieco. Miał swoje dziwactwa, w zasadzie było ich całkiem sporo i wiedział, że nie jest najbardziej przystępną osobą na świecie. - Gubię się w dokumentach, jeśli sam się nimi nie zajmuję. Poza tym nie czułbym się komfortowo, wiedząc, że pozwalam swoim gościom pracować po godzinach - posłał jej jak na siebie naprawdę ciepłe spojrzenie, bo tu ponownie do głosu doszło jego wychowanie i zasady, jakie miał wpojone. Tylko, że tak szybko, jak spojrzenie te się ociepliło, tak szybko też wróciło do normy. Zmarszczył nawet czoło, z początku nie rozumiejąc jej słów, aż w końcu domyślił się, że wspomina o przeżytej traumie.
- Byłaś na terapii? - zapytał wprost, być może zbyt rzeczowo, ale już takim był człowiekiem. Miał sporą trudność e okazywaniu emocji. - Nie porównywałbym naszych przypadków. Każdy na swój sposób radzi sobie z traumami - dodał też, bo sam miał raczej silną psychikę, był od niej starszy, na pewno nie tak wrażliwy, jak ona. Mimo to bez pomocy terapeuty się u niego nie obeszło i kompletnie się tego nie wstydził. W końcu był lekarzem, więc kto jak nie on, powinien wiedzieć o tym, jak ważne jest zadbanie o zdrowie - zarówno fizyczne i psychiczne. Co prawda... wciąż wiele w nim siedziało, być może nadal potrzebował pomocy, ale z drugiej strony była też duma. Do terapii podszedł jak do rozsądnego źródła pomocy, ale gdy uzyskał jej minimalną ilość, by względnie poprawnie funkcjonować, nie chciał już dłużej obarczać nikogo tym, z czym wierzył, że poradzi sobie sam.

Elle Chateux
rezydentka kardiochirurgii — Cairns Hospital
27 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Rezydentka kardiochirurgii, nieszczęśliwie zakochana w swoim przełożonym, zazdrosna o swojego niewidomego przyjaciela i szukająca szczęścia na portalach randkowych
jonathan wainwright

Owszem, to prawda, pochodzili z różnych środowisk. U niej zawsze dominowało ciepło domowe, rozmowy liczne, bliskość rodziny. Była bardzo zżyta ze swoją mamą, może dlatego nie umiała tak zwyczajnie się od niej wyprowadzić i wynająć sobie coś własnego? Nie mogłaby tego zrobić, czułaby się winna tego, że zostawiła mamę samą. Ale kiedyś przyjdzie ten czas, że trzeba będzie przeciąć pępowinę i wyruszyć na swoje, oby w przypadku Chateux nie było na to za późno i żeby dziewczyna nie przegapiła tych najważniejszych lat. W końcu jak już wcześniej wspomniałam, zbliżała się powoli do trzydziestki, a w tym wieku ma się już pewne przyzwyczajenia i ciężej będzie kogoś znaleźć, by stworzyć z tą osobą coś trwałego.
- Myślisz że mam szansę się wybić i zostać tutaj zatrudnioną po rezydenturze, mając tak silną konkurencję? - miała tutaj na myśli niejakiego Quintona McDonagha, który to przez cały okres trwania ich rezydentury wciąż rzucał szatynce kłody pod nogi, utrudniając jej zdobywanie doświadczenia i wyprowadzając ją niejednokrotnie z równowagi. Naprawdę za złe miała mu to, że oszukiwał, że mimo iż ona pierwsza zapisywała się na operacje, ten potrafił przyjść w ostatniej chwili i jakimś cudem wykreślić ją z grafiku, wpisując tam siebie. Z kim on miał takie układy? Tego nie wiedziała, ale potwornie ją to irytowało, bo preferowała zdrową konkurencję, a nie takie perfidne wręcz oszustwa.
- Owszem, jest on oczywisty, ale pasowałoby do tego dania równie dobrze Sauvignon Blanc lub Riesling. - odparła, bo znała się akurat na winach bardzo dobrze. Jej ojciec, Francuz posiadał swoją własną winiarnię i pewnie wydziedziczyłby swoją córkę, wiedząc że ona się nie zna na winach. Poza tym zawsze będąc z ojcem chciała go lepiej poznać, a więc interesować się tym co on, by się do niego zbliżyć na krótki czas wakacji czy ferii zimowych, które spędzali razem. Tak też poznawała różne wina, ich nazwy, a także do czego się idealnie nadawały. Zatem o winach mogłaby rozmawiać z Joną wręcz godzinami.
- Zauważyłeś już pewnie że nie lubię siedzieć bezczynnie, dlatego czułabym się głupio gdybyś ty pracował, a ja bym się obijała, wgapiając się tępo w telewizor. Dlatego proszę cię pozwól mi cię w czymś wyręczyć, czy pomóc bym czuła się potrzebna. - za każdym razem gdy mężczyzna jej odmawiał to czuła to kłujące uczucie przykrości, lecz ona miała bardzo silne uczucie bycia potrzebną. Gdy nikt nie potrzebował jej pomocy zaczynała czuć się bezużyteczna, nie potrzebna nikomu, a wraz z traumą, jaką ostatnio przeżyła takie myśli były wręcz niebezpieczne.
- Byłam u naszego szpitalnego psychologa, ale nie miał dla mnie czasu, miał pilniejsze przypadki do rozważenia. Pójdę do niego ponownie we wtorek, może znajdzie chwilę na rozmowę. - to już powiedziała smutno, bo wiedziała doskonale, że potrzebowała pomocy, ale jak o nią poszła to jej nie otrzymała. Stąd pewnie ta chęć otrzymania pomocy od jej szefa, który przeżył to samo, a nawet coś o wiele gorszego niż ona sama.
- Ja zwyczajnie chciałabym porozmawiać o tym z kimś, kto to rozumie. Bez zbywania mnie, kogoś, kto wysłucha, nigdzie się nie będzie spieszyć, wytłumaczy mi też dlaczego po zamknięciu powiek widzę nadal te zwęglone ciała i miewam koszmary, a także jak się tego pozbyć. - dodała, wzdychając, bo sama oferowała pomoc wszystkim dookoła, ale gdy to ona potrzebowała pomocy to nagle nikt nie miał dla niej czasu. Przez to czuła się osamotniona i jeszcze bardziej nie potrafiła poradzić sobie z tą traumą. Jej mama, ani jej przyjaciółki tego nie rozumiały, bo nigdy tego nie przeżyły, więc wierzyła że jedynie przełożony jest w stanie zrozumieć co czuje dziewczyna i jej pomóc. Tylko czy wykaże chęć pomocy szatynce czy tak jak wszyscy wymiga się brakiem czasu?
happy halloween
nick
Dyrektor || Kardiochirurg — Cairns Hospital
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Gburowaty były wojskowy, który zamienił szpital polowy na posadę kardiochirurga w Cairns. Jakimś cudem został pokochany przez chore serduszko Marysi i obecnie walczy o to, aby nie przestawało ono dla niego bić.
Faktycznie, jeśli zapytałaby Jonathana, zgodziłby się z tym, że wyprowadzenie się z rodzinnego domu jest dobrym pomysłem, ale z kolei nie trwałby tak przy przeświadczeniu, że w jej wieku trudno byłoby coś stałego zbudować. Sam zbliżał się do czterdziestki, a jednak wierzył, że ma jeszcze szanse na szczęście, chociaż faktycznie, jeszcze w zeszłym roku całkowicie w to nie wierzył, spisując już siebie i swoje życie na straty.
- A dlaczego miałabyś nie mieć? - zapytał wprost, chociaż przypomniał sobie, jak kiedyś faktycznie swoim zachowaniem była bliska temu, by zyskał na jej temat całkiem inną opinię. - Po prostu skupiaj się na swoich obowiązkach i nie wybiegaj przez szereg. Szpital nie lubi nadgorliwców - polecił jej mentorskim tonem, robiąc przerwę na kilka kęsów, które w spokoju przeżuwał. Niestety w tej pracy liczyły się stalowe nerwy, przemyślane kroki działania, brawura rzadko kiedy wychodziła na dobre, bo nie był to plan filmowy, a miejsce, w którym faktycznie stawką były ludzkie życia. Rozumiał, że rezydenci zapatrzeni w rywalizowanie między sobą miejscami o tym zapominali, ale takie zachowanie na pewno nie przybliżało ich do zatrudnienia.
- Nie jesteśmy w szpitalu, Elle, nie musisz mi tak imponować swoją wiedzą - spróbował zabarwić tą wypowiedź żartobliwym tonem, bo poczuł się jakoś niezręcznie. Jakby dziewczyna chciała mu pokazać, jak bardzo zna się na winach i chociaż jej wiedza jak najbardziej mu imponowała, to poczuł się z tym niewygodnie. Aktualnie traktował ją jak swojego gościa, więc chciał, by cieszyła się posiłkiem, a nie traktowała tego, jak szansy na dodatkowe odpytywanie. Z drugiej strony powinien być przyzwyczajony do tego, że ludzie zachowywali się przy nim sztywnie, skoro on sam taki był.
- Elle, już powiedziałem - otarł usta uprzednio serwetą. Nie lubił się powtarzać, ale najwyraźniej tym razem musiał. Nie był kimś kogo postawę łatwo było zmienić. Przede wszystkim nie miał już dwudziestu lat, by dać się zbyt łatwo urobić. - Jeśli jednak moje wcześniejsze słowa do ciebie nie przemawiają, to wyjaśnię, że do moich obowiązków należą też sprawy poufne, więc nie, dziękuję, nie potrzebuję pomocy - wyartykułował jej to jeszcze dosadniej. - W tym czasie będziesz mogła wziąć kąpiel, albo udać się spać, jeśli telewizor ci nie odpowiada - dodał jeszcze, licząc na to, że ten temat będzie już między nimi zamknięty. Zdziwiło go też to, że szpitalny psycholog nie miał czasu. Prawdę mówiąc na swój sposób był nawet oburzony, ale skoro miała do niego udać się ponownie i to już niebawem, postanowił wstrzymać się przed interwencją, jedynie kiwając głową na znak, że rozumie.
- To normalne, że potrzebujesz się wygadać - przyznał jej rację. W zasadzie żałował tego, że musiała przeżyć takie okropieństwa, nikomu tego nie życzył. - Tylko podobne rozmowy najlepiej toczyć ze specjalistą. Mogę porozmawiać z naszym psychologiem - a jednak zdecydował się na tą kartę. - Albo polecić ci innego, jeśli wolisz - zaproponował też takie rozwiązanie. Jak najbardziej był zwolennikiem terapii, więc jeśli potrzebowała w niej wsparcia, był gotowy jej go udzielić. Nikt nie powinien w takiej sytuacji musieć prosić o pomoc, więc mimo swojego wycofania i problemów z czasem, wygospodarowałby go na tyle, by w razie potrzeby nawet umówić ją na wizytę w jakiś sprawdzonym miejscu. Z takimi decyzjami nie należało czekać.

Elle Chateux
rezydentka kardiochirurgii — Cairns Hospital
27 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Rezydentka kardiochirurgii, nieszczęśliwie zakochana w swoim przełożonym, zazdrosna o swojego niewidomego przyjaciela i szukająca szczęścia na portalach randkowych
jonathan wainwright

To też nie do końca tak, że ona nie wierzyła w to, iż może zaznać w swoim życiu jeszcze szczęścia w miłości. Pewnie dlatego nadal korzystała z portali randkowych i umawiała się z potencjalnymi kandydatami na randki, za każdym razem wierząc że może tym razem się jej uda i że to będzie ten jedyny. Skąd pomysł na portale randkowe? Otóż uznała, że skoro jak dotąd nigdy nie udawało jej się znaleźć kogoś na żywo to może w internecie się jej uda? Nie wiedziała co z nią jest nie tak, czy to te staroświeckie poglądy, jak mówią niektórzy że nie idzie z nikim do łóżka na pierwszej, ani na kolejnej randce aż do ślubu, czy dla niektórych była zbyt mądra, a mężczyzna chciałby mieć kobietę, która jest mniej inteligentna, gorzej zarabiająca, bardziej bezbronna i delikatniejsza od niego, bo to on chciałby być bohaterem, jej wybawicielem i głową rodziny? Oglądając jednak szczęśliwe mężatki, matki i jednocześnie jej rówieśniczki czuła to dziwne ukłucie w sercu, że ona też by tak chciała. Wtedy też częściej zastanawiała się nad tym co by było gdyby jednak się jej nie udało znaleźć tej drugiej połowy.
- Quinton nie wiedzieć czemu potrafi w noc przed planowaną operacją, do której zapisałam się dużo wcześniej, zmienić zdanie prowadzącego i gdy przychodzę rano gotowa do działania okazuje się że to on był wpisany w grafik. - poskarżyła się zatem na swojego konkurenta i widać było naprawdę po niej, że aż ją nosiło gdy tylko pomyślała o oszustwach ze strony McDonagha. Wciąż nie mogła dojść do tego u kogo on miał takie chody, że potrafił wszystko zmienić w ostatniej chwili i chciała się tego dowiedzieć, by móc na przyszłość temu zapobiec. Uznała też, że Wainwright powinien wiedzieć, co się za przeproszeniem odpierdala na jego oddziale, zwłaszcza jako ordynator kardiochirurgii. Przyjęła zatem jego uwagę do siebie, sądząc że teraz już wie, gdzie popełnia błąd i postanowiła go więcej nie popełniać. Już będzie tylko ambitna, ale nie nadgorliwa, takie jest jej pierwsze zadanie. Czy to jej się uda? Czas pokaże. Zawstydziła się tym, że mężczyzna źle odebrał jej słowa.
- Przepraszam, nie chciałam by to tak zabrzmiało, jednak znam się trochę na winach, więc możemy na ten temat podyskutować, porównując różne smaki i rodzaje. Wspominałam ci pewnie kiedyś, że mój ojciec jest Francuzem, więc tam ma też swoją winiarnię i chcąc nie chcąc trochę mnie wtajemniczył w te zajęcie. - wytłumaczyła się, mówiąc tym samym trochę więcej o sobie. Tak, chciała by Jona trochę bardziej ją poznał, może dzięki temu sam się przed nią bardziej otworzy? Znów się nieco bardziej spięła, bo jej chęć pomocy po raz kolejny została odrzucona, a ona znów zastanawiała się co z nią jest nie tak, że mężczyzna tak bardzo odrzucał jej chęć niesienia pomocy i bycia miłą?
- Dobrze, w takim razie po kolacji wezmę kąpiel. - zdecydowała się w końcu na coś, już wyobrażając sobie tę relaksującą gorącą kąpiel z bąbelkami i pianą... ciekawe jaki płyn do kąpieli posiadał mężczyzna. Choć skoro nie mieszkał z żadną kobietą to zapewne nie było tutaj zapachów kwiatowych, ale może się myliła?
- Jeżeli sam uczęszczałeś na terapię to pewnie będziesz miał sprawdzonego terapeutę w tej dziedzinie. I wybacz moją bezpośredniość, ale wydaje mi się, że uczęszczałeś, świadczyłaby o tym ta blizna. - wskazała widelcem w stronę widocznej blizny na ciele mężczyzny, może to pamiątka po wojnie, a może tylko Chateux miała aż tak wybujałą wyobraźnię? Wiedziała jedno, na pewno zdecydowałaby się na spotkanie ze specjalistą poleconym jej przez przełożonego.
happy halloween
nick
Dyrektor || Kardiochirurg — Cairns Hospital
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Gburowaty były wojskowy, który zamienił szpital polowy na posadę kardiochirurga w Cairns. Jakimś cudem został pokochany przez chore serduszko Marysi i obecnie walczy o to, aby nie przestawało ono dla niego bić.
Wainwright zdawał sobie sprawę, że rezydentura w szpitalu miała swoje drugie, niezbyt reprezentatywne oblicze. I owszem był to poniekąd wyścig szczurów, a każdy z młodych lekarzy liczył na przepustkę do rozwinięcia kariery, ale z drugiej strony był to też moment, w którym mogli wiele się nauczyć nie tylko o samej sztuce medycznej, ale też o środowisku pracy, które nie rozpieszczało swoją surowością i specyficznością. On od zawsze zachowywał dystans wobec relacji nawiązywanych w pracy, bo już dawno przekonał się o tym, że nawet w miejscu, gdzie ludzkie życie ratowane jest każdego dnia, człowiek potrafi człowiekowi wbić nóż w plecy. Wainwright takich nieprzyjemnych rozczarowań wolał unikać, więc zwykle niewiele oczekiwał od współpracowników. Owszem kilkoro z nich było mu niezwykle bliskich, bo w końcu był chrzestnym córki dyrektora, ale wiele ze znanych mu osób niekoniecznie wpisywało się na listę ludzi, z którymi Jona chciałby zamienić choćby jedno słowo w życiu.
- Skoro prowadzący dokonał zmian musiał mieć ku temu powody, ale wyobrażam sobie, że gdyby nie zaangażowanie ze strony Quintona - takowa sytuacja nie miała by miejsca. Może to lekcja na przyszłość, by także wykazywać się większą inicjatywą, a nie tylko spisywać na listy z nadzieją, że to wystarczy. - Starał się wyjaśnić to dyplomatycznie. Nie spodziewał się usłyszeć od Elle donosów na kolegę z pracy. I chociaż z jednej strony rozumiał jej rozgoryczenia, z drugiej chciał na tym przykładzie dać jej lekcję, a nie tylko poklepać po główce pokrzepiająco. Wierzył, że każda taka sytuacja to źródło cennych wskazówek na przyszłość. Może nie należał przez to do najdelikatniejszych nauczycieli, ale ostatecznie, to nie on zaczął ten temat, tylko Elle, więc raczej liczyła się z tym, że zdanie Wainwrighta może jej się nie spodobać. Cóż, a przynajmniej Jona miał nadzieję, że się z tym liczyła
- Nie, nie wspominałaś, ale zapamiętam - skinął uprzejmie, a jego twarz na kilka sekund przyozdobił delikatny uśmiech. Pojawił się chyba stąd, że przez moment Jonathan poczuł dziwną mieszankę rozczulenia i ciepła wobec Elle, dostrzegając jak ta usilnie stara mu się jakoś zaimponować. Zupełnie jak dziecko, rządne pochwały. I w zasadzie powinno go to drażnić, ale zważywszy na całość sytuacji i wszystko to co zaszło - miał zgoła inne odczucia. - Ogólnie nie jestem wielkim koneserem win, po prostu znam się na nich na tyle, by umieć dobrać odpowiedni bukiet do dania. Jednak jeśli kiedykolwiek będę miał wątpliwości może pokuszę się o zapytanie ciebie o zdanie - dodał uprzejmie i chociaż nigdy nie zrobiłby tego co zadeklarował uznał, że kilka tych słów niewiele go kosztuje, a może Elle nieco zrelaksują. Odkąd usiedli do posiłku Jona odnosił wrażenie, że dziewczyna była niebywale spięta, jakby właśnie przechodziła przez jakąś rozmowę kwalifikacyjną. Może to mylne spostrzeżenie, ale Wainwright zdawał sobie sprawę z tego jak jego aparycja i osoba wpływała na otoczenie.
- Dobry pomysł. Świeże ręczniki znajdziesz na półce obok prysznica. Nie krępuj się z niczym - objaśnił, bo oczywiście rozumiał, że przez kąpiel Elle miała na myśli prysznic w łazience dla gości. Wainwright niespecjalnie lubił, gdy ktokolwiek naruszał jego przestrzeń osobistą, a co dopiero wkraczał do sanktuarium jakim była sypialnia wraz z osobistą łazienką. - Przygotuję ci posłanie w gabinecie, o ile to nie problem - dodał jeszcze i spojrzał odruchowo w stronę przeszkolonego pomieszczenia za którym stało biurko, kilka wysokich roślin i kanapa, a na ceglanej ścianie stały regały wypełnione po brzegi książkami.
Poruszenie kwestii terapii było dla Jony delikatnym tematem. Owszem uważał, że pomoc lekarska dotyczy nie tylko ciała, ale także umysłu, jednak niespecjalnie lubił sam mówić o przejściach jakie miał za sobą. Dlatego bezpośredniość Elle i tok jej myślenia zaskoczyły go. Odruchowo sam spojrzał na swoje ramie, gdzie na wytatuowanej skórze nadal dało się dostrzec ślady blizny, które miały zostać już z nim na zawsze. Zresztą nie tylko ramiona Jony zdobiły znamiona traumatycznych przeżyć. Plecy, tors, nogi... Każdy żołnierz nosił na sobie mundur, nawet jeśli ten spoczywał na dnie drewnianej skrzyni ukrytej gdzieś w garderobie.
- Jako żołnierz korzystałem z pomocy wojskowych lekarzy - odparł i poniekąd przyznał się do chodzenia na terapię, ale też nie wprost. Zaraz też jego sylwetka wyprostowała się, a ton ponownie nabrał chłodnej i stanowczej barwy. Nie lubił mówić o sobie. - Jednak mogę polecić ci innych, znakomitych fachowców, aczkolwiek nasz szpitalny psycholog także jest zacnym specjalistą. Najważniejszym jest, że sama chcesz skorzystać z pomocy terapeuty. To pierwszy, najważniejszy krok - dodał jeszcze, by mocniej zakorzenić w Elle chęć skorzystania z pomocy. Widział, że nie radziła sobie z tym co przeszła, a niestety w swojej pracy powinna funkcjonować na najwyższych obrotach i jakiekolwiek dodatkowe obciążenia psychiczne mogą wpłynąć na nią w naprawdę niekorzystny sposób, więc poradzenie sobie z tym problemem już teraz było naprawdę dobrą i odpowiedzialną decyzją.

Elle Chateux
rezydentka kardiochirurgii — Cairns Hospital
27 yo — 178 cm
Awatar użytkownika
about
Rezydentka kardiochirurgii, nieszczęśliwie zakochana w swoim przełożonym, zazdrosna o swojego niewidomego przyjaciela i szukająca szczęścia na portalach randkowych
jonathan wainwright

Na początku wydawało się że będzie o wiele łatwiej, że wystarczy pokazać swoje doskonałe umiejętności, kształtować je i ogółem szkolić się pod okiem najlepszych, kształtując się na pełnoprawnego kardiochirurga. Tutaj zaś okazywało się że nie zawsze liczyły się umiejętności, a spryt i umiejętność pozbywania się konkurencji podczas wyścigu szczurów. Elle nigdy nie potrafiła wybić się przed szereg, jedynie robiła to uczciwie, wpisując się jako pierwsza do zabiegów i potem brała w nich udział, o ile Quinton jej w tym nie przeszkodził, wywołując jednocześnie frustrację w szatynce. Myślała że Jona jej pomoże, w końcu jest ordynatorem oddziału, a ten powiedział coś, czym kompletnie zamotał w jej głowie, a mianowicie wcześniej kazał jej nie wychodzić przed szereg, a teraz czy przypadkiem sam sobie nie zaprzeczał?
- Przepraszam, ale chyba nie do końca rozumiem. Wracając do twojego poprzedniego zdania, mam się za bardzo nie wychylać, dlatego też nie uwieszam się na ramieniu lekarza, z którym mam przeprowadzać operację, ani nie śledzę każdego jego kroku, więc mam zacząć tak robić czy co masz na myśli poprzez większe zaangażowanie się? - biedna, pogubiła się wręcz nad tą carbonarą, bo w końcu miała się wychylać czy nie wychylać? Gdy się wychylała zanadto to było źle, raz się nie wychyliła to też było nie dobrze, bo nie dostała operacji. Sama już nie wiedziała czego się od niej oczekuje i chyba pod tym względem musiała mieć bardzo męski mózg, bo oczekiwała konkretów, a nie rozwodzenia się kiedy można a kiedy nie można z czysto teoretycznymi sytuacjami. Ucieszyła się dopiero na wieść o tym, że mieli jakiś wspólny temat, a mianowicie wina.
- Jeżeli kiedyś byś się wybierał do Francji to proszę dać mi wcześniej znać, dam namiary na winnicę ojca i dostaniesz tam na pewno najlepsze wino i to w okazyjnej cenie po znajomości. - zwłaszcza jakby powiedziała ojcu, że to jest jej szef i mentor, że to pod jego okiem się uczyła sztuki lekarskiej i że to przy nim jej serce bije szybciej. Oczywiście Jean Pierre Chateux dałby wino po okazyjnej cenie, ale też by sprawdził Jonathana czy jest wart jego córki. Jak to nie od dziś wiadomo, jedyne córeczki są zwykle oczkami w głowie tatusiów, którzy wcale nie tak łatwo wydają swoje pociechy za mąż. Problem w tym, że jej uczucia wobec mężczyzny były nieodwzajemnione, więc wolałaby chyba wybrać się z nim do Francji i samej wręczyć właściwe wino, bez przesłuchania ze strony ojca. A czy kiedykolwiek Jona wybierze się do jej kochanego kraju? Tego nie wie nikt, w końcu los różnie kieruje naszym życiem.
- Oczywiście służę pomocą, jednak nie w godzinach snu, który bardzo sobie cenię. - ceniła sobie go tym bardziej jak miała pierwsze nocne dyżury przez kilka dni pod rząd. Wtedy tego snu było tak mało, a tak bardzo organizm go potrzebował, nie przyzwyczajony wręcz do bycia przez 72 h na nogach. Wyraźnie dzięki temu zapewnieniu dziewczyna się zrelaksowała, bo wreszcie to ona mogłaby mu jakoś pomóc, co było dla niej ważne. Pomoc drugiej osobie zwykle zbliża. Pokiwała jeszcze głową na znak, że się zgadza, dodając że zada jakieś pytania w razie problemów. I wolałaby jednak kąpiel od prysznica, ale jeśli nie mogła się zadowolić niczym innym to jak to się mówi, jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.
- Dla mnie to nie problem, to ja nie chcę sprawiać tobie problemów z noclegiem. W razie czego może poszukam jakiegoś pokoju w hotelu, czy u kogoś znajomego. - dodała z czystej uprzejmości, bo trochę się już tutaj rozgościła i nie chciałaby znów się gdzieś tułać za noclegiem, póki co było jej dobrze u mężczyzny. Jednak się nie myliła, korzystał on z terapii, choć nie powiedział tego wprost, to słowa które wypowiedział wyraźnie jej to zasugerowały. Pokiwała głową ze zrozumieniem, słuchając go dalej.
- Czy ta blizna na ręce to wynik postrzału? - nie mogła się jednak powstrzymać przed tym pytaniem, zwłaszcza że ciekawość ewidentnie brała tutaj górę. Po chwili uśmiechnęła się przepraszająco i skupiając się na terapii.
- Zwyczajnie zdałam sobie sprawę z tego, że sama sobie z tym nie poradzę, potrzebuję pomocy, tylko nie wiem do kogo się o nią zwrócić. I słysząc o tym, że miałeś doświadczenia w wojsku, pomyślałam że mnie doskonale zrozumiesz, oraz że będziesz znał odpowiednich specjalistów którzy mi pomogą. - dodała na koniec całkiem skromnie, popijając winem ten przepyszny obiad.
happy halloween
nick
Dyrektor || Kardiochirurg — Cairns Hospital
41 yo — 189 cm
Awatar użytkownika
about
Gburowaty były wojskowy, który zamienił szpital polowy na posadę kardiochirurga w Cairns. Jakimś cudem został pokochany przez chore serduszko Marysi i obecnie walczy o to, aby nie przestawało ono dla niego bić.
Liczył na spokojną konwersację przy kolacji. Po tym jak burzliwie przebiegła ich rozmowa w kuchni, miał nadzieję, że podczas posiłku Elle będzie ostrożniej dobierać słowa. Z drugiej zaś strony nie mógł mieć do niej o nic pretensji, bo nie powiedziała nic nieodpowiedniego. Była ciekawa, chciała dowiedzieć się czegoś więcej czymś, co istotnie mogłoby mieć znaczenie dla jej pracy. Nie jej wina, że Jonathan był mało cierpliwym człowiekiem, a o ile medycynę wykładać potrafił, o tyle rozkładanie na czynniki pierwsze zawiłości związanych z relacjami w pracy, nie wychodziło mu najlepiej. Ogólnie rozmowy nie były jego konikiem i o ile mógł kryć się za lekarskimi formułkami, odgrywać swoją rolę w szpitalnym kitlu i nauczać rezydentów, o tyle prywatne konwersacje z mało bliskimi sobie osobami zwykle go męczyły i rozdrażniały.
- Elle... - Westchnął odkładając na bok sztućce. Czuł, że spokojny posiłek w obecności Chateux był marzeniem, którego nie spełni tego wieczora. - Każdy na swój sposób przejawia zaangażowanie. Ważne by we wszystkim zachować odpowiedni takt i zdroworozsądkowość. Czasem drobnostka może zmienić zdanie prowadzącego - wyłożył spokojnie, uprzednio przecierając usta serwetą. Praca z rezydentami była wymagająca. Dlatego on niezwykle rzadko podejmował się tego zadania, ale w Cairns był relatywnie nowy i musiał wykazać się większym zaangażowaniem. Poza tym było to jednym z kryteriów przedstawionych mu na rozmowie kwalifikacyjnej. Miał podzielić się swoim doświadczeniem, które było dość wyjątkowo zważywszy na to, że większość życia przepracował w wojskowych szpitalach i na froncie. Starał się więc jak mógł, ale sam także wiele się uczył, w szczególności o swoim zespole, bo nawet gdy rezydentom wydawało się, że nie są poddawani obserwacji i ocenie, on bezustannie zgłębiał wiedzę na ich temat, uczył się tego jakimi są ludźmi i jak pracują. Nie mógł ufać komuś, kogo nie znał.
- To uprzejme z twojej strony, aczkolwiek samo polecenie wystarczy - skinął uprzejmie. Nie lubił tego typu poufałości, bo czuł się nimi skrępowany. Nie wiedział jak powinien się zachować, czy podziękować, czy pociągnąć temat dalej. Dlatego zwykle unikał takich sytuacji, bo reagowanie tak jakby oczekiwała tego strona przeciwna przeważnie mu nie wychodziło. - O takich porach kontaktuję się z rezydentami tylko w sprawach służbowych i to niezwykle istotnych - podkreślił, bo nie do końca zrozumiał żart, który Elle zawarła w swoich słowach. A może nie było to żadnego ukrytego humoru, a on najzwyczajniej w świecie coś źle zinterpretował. Nie byłoby to niczym zaskakującym. Nie był najdomyślniejszym człowiekiem, a raczej dość bezpośrednim, co nie raz było powodem do nieporozumień na przykład między nim, a Marienne.
- Elle, przecież powiedziałem, że masz tutaj zostać - rzucił stanowczo. Nie lubił się powtarzać, a tego typu "uprzejme" odmowy zwykle go irytowały. Rozumiał, że ludzie tak robili, ale nigdy nie był wstanie tego tolerować. Dla niego było to czczym gadaniem, bo przecież już coś zostało uzgodnione, więc na cholerę to zmieniać? Niestety pod fasadą spokojnego i opanowanego człowieka, kryło się znaczeni więcej i Wainwright robił wiele, aby jego nerwowy temperament nie dochodził zbyt często do głosu. - Jest późno, a na zewnątrz szaleje burza. Nawet w grę nie wchodzi byś opuściła to miejsce - dodał jeszcze, aby na pewno zrozumiała, że nie miał zamiaru pozwalać jej gdziekolwiek odejść. Może ta ich rozmowa była dość trudna, ale z drugiej strony Elle nie była mu obca, ani totalnie obojętna. Nie mógłby jej narazić na niebezpieczeństwo.
Zaskoczony pytaniem Chateux, zerknął na swoje ramię. W kilku miejscach linie tatuażu naruszone były przez zbliznowacenia. Zresztą takowych na ciele Jony było wiele, a w szczególności na plecach, bo podobnie jak ta były wynikiem poważnych urazów, spowodowanych przez wybuch i zawalenie się budynku.
- Nie ta - odpowiedział, bo owszem nosił bliznę po postrzale, ale znajdowała się ona wyżej w okolicach barku. - To ślad po metalowym pręcie... - Wyjaśnił i czuł, że kolejnych pytań nie uniknie, więc wolał sam dodać kilka słów. - Opatrywałem rannego w jakimś rozpadającym się budynku, gdy eksplozja nieopodal sprawiła, że ten zawalił się na nas, a elementy konstrukcji uszkodziły moje ramię i nogę. - Nie lubił dzielić się opowieściami o swoim życiu, ale z drugiej strony wiedział, że niektóre z nich były istotne. Jak nie dla niego to dla rezydentów. Poza tym wolał mówić o sobie na własnych warunkach. Bezpośrednie pytania wprawiały go z zakłopotanie. Chciał od nich uciekać, nie lubił ich. Swoją drogą nie spodziewał się ich od Elle, ale po dalszej części jej wypowiedzi, zrozumiał dlaczego je zadała. - Zdecydowanie potrzebujesz pomocy i szpitalny psycholog przyjmie ciebie jeszcze w tym tygodniu. Osobiście tego dopilnuję, a póki nie wyda opinii póty nie będziesz uczestniczyła w żadnych zabiegach i operacjach - oznajmił. Nie mógł polegać na człowieku, który nie był pewny swojego stanu psychicznego. Sam kiedyś stał na jej miejscu, wiedział jak to jest i właśnie dlatego nie mógł pozwolić Chateux trzymać skalpela w dłoni. - I Elle... - Podświadomie poczuł, że ma przed sobą zagubioną i przestraszoną kobietę, która wymagała od siebie zbyt wiele, a najwyraźniej potrzebowała odpoczynku i jeśli nikt jej nie pomoże to sama zrobi sobie krzywdę. - To nie kara. Sama sobie dajesz ostrzeżenia, a skoro ty ich nie słuchasz, ja ci pomogę je zrozumieć. Musisz dać sobie czas - dokończył, po czym wstał i właśnie wtedy na moment zacisnął palce na jej drobnym ramieniu. Rzadko kiedy pozwalał sobie na tego typu gesty, ale widząc jej młodą i zdeterminowaną twarzyczkę, nie mógł pozwolić na to, aby przez głupi błąd zaprzepaściła swoje marzenia.

Elle Chateux
ODPOWIEDZ