30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Panda wyjechała z Australii, by robić karierę w Hollywood. Odnosiła sukcesy, występując w serialach i kasowych produkcjach u boku największych nazwisk w show biznesie. Pół roku temu urodziła córeczkę. Trzy miesiące temu trafiła na odwyk - uzależnienie od antydepresantów i leków przeciwbólowych. Wróciła tutaj tylko ze względu na to, że ojciec dziecka postanowił wywieźć małą ze Stanów.
| przed grą z Andrzejem + outfit

Trzy miesiące odwyku były chyba najcięższymi w jej życiu - zmaganie się z dość częstym bólem kręgosłupa, do tego łagodniejsze, stabilizujące leki i ta cholerna terapia grupowa, gdzie musiała mówić o tym, co ją dręczy. Z natury strzegła swojej prywatności, cholernie rzadko wypowiadała się na temat swojego życia poza światłem reflektorów - być może dlatego było jej ciężko i zdecydowanie lepiej czuła się na sesjach jeden na jednego. Najbardziej się jednak cieszyła, że mogła wrócić. I pozornie było dobrze, a w praktyce jej asystent załatwił jej tabletki przeciwbólowe na wszelki wypadek. Antydepresanty nadal łykała, ale tylko te przepisane w ośrodku niegroźne. Inna sprawa, że nie powinna była ich łączyć z alkoholem, a nie wyobrażała sobie abstynencji, jakkolwiek nieodpowiedzialnie to nie brzmiało. Poza tym, co złego mogło się stać, jeśli nie wzięłaby jednej czy dwóch tabletek? Wszystko. Zupełnie nic!
Kiedy wyszła, udzieliła obszernego wywiadu dla Oprah albo jakiejś innej równie szanowanej celebrytki, prawie niczym Meghan i Harry opowiadając o ciężkim życiu w świetle reflektorów, depresji poporodowej i uzależnieniu, a potem wsiadła w prywatny samolot i przyleciała do Australii. Gdyby Andrew nie przywiózł tu ich córki, prawdopodobnie przyleciałaby dopiero jesienią albo zimą, ale skoro Finnigan postanowił w ten sposób się zachować... Cóż, musiała mu udowodnić, że dojrzała i że była gotowa zaangażować się w macierzyństwo w pewnym stopniu stu procentach. Zanim jednak to miało nastąpić potrzebowała chociaż jednego dnia resetu, dlatego właśnie Zoya była pierwszą osobą, do której Pandora przyjechała prosto z lotniska. Był już raczej późny wieczór, gdy stanęła przed drzwiami apartamentu przyjaciółki z butelką szkockiej w ręce i zapukała kilkakrotnie, a kiedy w końcu otworzyła, posłała jej uroczy uśmiech.
- Dobra wiadomość jest taka, że wyszłam z odwyku i przywiozłam alkohol. Zła jest taka, że moje dziecko nie widziało mnie trzy miesiące czyli jakieś pół swojego życia, a Andrew wywiózł ją tutaj i będę musiała się z nim skonfrontować - oświadczyła na jednym oddechu, chociaż w gruncie rzeczy o tym wszystkim Henderson bankowo wiedziała, bo Pandy jednak do niej dzwoniła, gdy już jej pozwolili wykonywać połączenia telefoniczne.

Zoya Henderson
ambitny krab
missirons#6417
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
#9

Zoya jak na szpilkach czekała na jakiekolwiek wiadomością od Sameen. Chciała w końcu wiedzieć, jak się Logan zapatruje na ich związek, a skoro nie była pewna szczerości jego słów czy zachowań to poprosiła przyjaciółkę o pomoc. Całe szczęście, że przyjaźniła się z płatną morderczynią i mogła być pewna, że nikt nigdy się nie dowie, że o to prosiła. Ufała jej i była w stu procentach pewna jej umiejętności, miała tylko nadzieje, że Sam zrozumiała ją idealnie i nie będzie próbowała Blackwella zajebać w ciemniej uliczce, bo jednak wtedy to będzie słabo w chuj. Zoya, by sobie wtedy nie wybaczyła, chociaż w sumie, gdyby typ ją zdradzał to pewnie łatwiej, by jej poszło pogodzenie się ze stratą.
Zresztą o uczuciowych zawirowaniach Zoyi to Panora pewnie dobrze wiedziała, bo całe szczęście utrzymywały kontakt dość regularny, pomijając moment, w którym jej przyjaciółka była na odwyku. Zoya kiedyś sama była w dość mocny sposób związana ze światem narkotykowym, ale cale szczęście już się od tego odcięła. Teraz tylko, razem z Loganem, zajmuje się nielegalnym transportem, a to przecież tyle co nic.
Gości się dzisiaj nie spodziewała, dlatego mega się zdziwiła słysząc pukanie do drzwi. Wątpiła żeby to był Logan, bo pewnie miał ważne "biznesowe spotkanie", Sam nigdy nie pukała, a jej brat nie przychodził bez zapowiedzi. No, ale poszła otworzyć i od razu szeroko się uśmiechnęła widząc znajomą twarz starej przyjaciółki! - Pandora! - Krzyknęła na powitanie i pewnie już wszyscy sąsiedzi dookoła wiedzieli, że Henderson ma gościa. - Co za niespodzianka! - Powiedziała i później zaczęła robić coraz to bardziej zaskoczoną minę słysząc słowa przyjaciółki. - Okej, brzmi jak poważna drama - mruknęła wpuszczając kobietą do środka. - W sensie dziecko, nie alkohol - bo z tym to akurat Zoya problemu nie miała. - I co zamierzasz zrobić? - Zapytała, bo była oczywiście ciekawa planów Pandy. - W ogóle rozgość się, masz gdzie przenocować? Bo jak nie to służę pokojem - Henderson miała dość spore mieszkanie więc i sypialnię dla gości miała urządzoną.

Pandora Carleton
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Panda wyjechała z Australii, by robić karierę w Hollywood. Odnosiła sukcesy, występując w serialach i kasowych produkcjach u boku największych nazwisk w show biznesie. Pół roku temu urodziła córeczkę. Trzy miesiące temu trafiła na odwyk - uzależnienie od antydepresantów i leków przeciwbólowych. Wróciła tutaj tylko ze względu na to, że ojciec dziecka postanowił wywieźć małą ze Stanów.
W sumie Pandorze by się przydała taka przyjaciółka-płatna morderczyni. Może i jeszcze Andrew nie zdążył zadziałać jej na nerwy aż tak bardzo, ale nie miała wątpliwości, że kiedy tylko pojawi się jutro w jego domu, koniecznie trzeźwa (bo normalnie pewnie by wypiła kieliszek czy dwa na odwagę), prawdopodobnie wkurwi się co najmniej piętnaście razy. Domyślała się, że nie tylko ona miała żal do niego. On również na pewno go miał, bo przecież zawinął ich dziecko, wyjechał z USA i radośnie osiedlił się tutaj, nie odzywając ani słowem. Gdyby nie Gwen, to pewnie by nawet nie wiedziała, że tu przyleciał. Faceci to jednak byli beznadziejni i w takich momentach Pandora rozważała, czy aby na pewno nie można sobie zmienić orientacji seksualnej i może jednak warto dać szansę kobietom.
Fakt faktem, o uczuciowych zawirowaniach Zoyi doskonale wiedziała i starała się ją wspierać na tyle, na ile potrafiła na odległość. W gruncie rzeczy narkotyki mogła nadal zdobyć dość łatwo, tak samo jak swoje ulubione pigułki przeciwbólowe, ale jak na razie starała się twardo trzymać i nie dzwonić do swoich specjalnych asystentów, żeby coś jej załatwili. Musiała przecież trzymać fason, żeby zobaczyć córkę. Uśmiechnęła się jednak szeroko, widząc uśmiech przyjaciółki i pewnie przytuliła ją mocno na powitanie, bo widok znajomej twarzy przyniósł jej jakieś ukojenie nerwów związanych z tym wszystkim, co działo się w jej życiu.
– Jestem najlepsza w niespodzianki, no wiem! – zaśmiała się perliście, ale zaraz wyrzuciła z siebie wszystkie informacje i pokiwała powoli głową. – Dziecko to największa drama, tak szczerze – mruknęła pod nosem, bo prawda była taka, że zielonego pojęcia nie miała, co robiło dziecko w takim wieku. Stało? Chodziło? Raczkowało? Leżało i gapiło się w sufit? Z tym ostatnim się mogła utożsamić, przynajmniej kiedy miała stany depresyjne.
– Nie wiem. Rozumiesz, że ten idiota się do mnie nawet nie odezwał po tym, jak wyszłam? A wiedział, że wyszłam, sam załatwiał ten ośrodek. Nie wiem, na co on liczył. Ja wiem, że nie jestem i nigdy nie będę matką roku, ale no trochę się szanujmy – wywróciła oczyma – Muszę go zwolnić jako mojego managera, to raczej jasne, a cała reszta… Sama nie wiem – wzruszyła ramionami, rozsiadając się na kanapie – Dziękuję, niby mój asystent mi coś załatwił, ale jeśli wypijemy tę szkocką i jeszcze coś z twojego barku, to pewnie się tam nie doczołgam – wzruszyła niewinnie ramionami – Musisz jutro być w pracy? – poruszyła brwiami, bo miała szczerą nadzieję, że jednak nie.

Zoya Henderson
ambitny krab
missirons#6417
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Henderson na sto procent polecała wszystkimi przyjaźn z płatnym mordercą. Mogła wystawić takim znajomościom 5 gwiazdek na Google. Dzięki swojej relacji z Sameen czuła się jakoś dziwnie bezpieczna. Wiedziała, że blondynka nigdy, by jej nie skrzywdziła, była pewna ich przyjaźni jak chyba niewielu rzeczy na świecie. Gdyby ktoś kazał jej wymienić jakąś stałą rzecz w jej życiu to byłaby to właśnie relacja z Sam, która trwała nieprzerwanie odkąd Zoya miała 17 lat. Gdyby Pandora potrzebowała to Zoya mogłaby pewnie załatwić Andrew jakieś połamane nogi, ale wiedziała, że gdzieś w głębi serca pewnie jej przyjaciółka później, by żałowała, gdyby rzeczywiście chciała go zabić. W końcu to nie takie łatwe zlecić komuś morderstwo. Zoya głupio się czuła prosząc Sam o zwykły stalking na Loganie, chociaż nie była jeszcze aż tak zraniona żeby szykować dla Blackwella jakieś gorsze rzeczy... jeszcze.
- No zdecydowanie - zaśmiała się, bardzo ją cieszył widok przyjaciółki, szczególnie w tych jej ciężkich czasach niepewności. - W to nie wątpię, dziecko nawet w normalnych warunkach brzmi jak dramat - Nie żeby Zoya nie chciała mieć kiedyś dzieci, może za jakiś 10 lat, jak jej życie będzie ogarnięte. Gdyby nie rozstała się z Corvo lata temu, to pewnie już nawet byłaby matką, bo jego uczucia od zawsze była pewna, chciała z nim zakładać rodzinę, kupować dom, sadzić drzewa i inne te bzdury. Niestety odległość zabiła ich związek, ale Henderson kłamałaby gdyby mówiła, że nigdy nie myślała o tym, co by było, jakby jednak zrezygnowała z Oxfordu.
- No stara... o się wybitnie jak ojciec roku też nie zachowuje - prychnęła narzekając oczywiście na typa razem z przyjaciółką, bo tak psiapsie robią. Wspierają się we wkurwianiu na mężczyzn. - W ogóle nawet jak dojrzały człowiek - dodała jeszcze, no bo ona mogła bardzo szybko opowiedzieć jak chujowo jest się wychowywać bez rodziców, a nawet z jednym pewnie też nie jest o wiele lepiej. - Może powinnaś go zwolnić tak ogólnie z życia - chociaz dziecko rzeczywiście mogło to trochę utrudnić.
- W takim razie mój barek i łóżko są do Twojej dyspozycji - zaśmiała się i nawet od razu poszła do kuchni żeby im przynieść szklanki do alkoholu i coś do przegryzienia. - Hmm powinnam, ale może mi się uda cos wykombinować - niestety sypianie z szefem nie uprawniało ją do dodatkowych dni urlopu, raczej tylko spędzało jej sen z powiek i to nie zawsze przez seks. Czasem, tak jak teraz, przez nerwy i niepewność. Faceci byli pojebani. - No to czyń honory - powiedziała zachęcając przyjaciółkę do polania alkoholu.

Pandora Carleton
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Panda wyjechała z Australii, by robić karierę w Hollywood. Odnosiła sukcesy, występując w serialach i kasowych produkcjach u boku największych nazwisk w show biznesie. Pół roku temu urodziła córeczkę. Trzy miesiące temu trafiła na odwyk - uzależnienie od antydepresantów i leków przeciwbólowych. Wróciła tutaj tylko ze względu na to, że ojciec dziecka postanowił wywieźć małą ze Stanów.
Pandy to rozumiała – od lat przyjaźniła się przecież z Gwen i ta przyjaźń, mimo, że blondynka wcale nie była płatną morderczynią, dawała jej jakieś poczucie komfortu i bezpieczeństwa. Co się tyczyło Andrew, na pewno przez Pandorę obecnie głównie przemawiały negatywne emocje i nie zapowiadało się, żeby w najbliższym czasie miała je przekuć na cokolwiek pozytywnego. Nie była pewna, jak Andrew zareaguje na jej powrót, ale kobieca intuicja (wewnętrzna bogini, przewodnik duchowy, wkurwiający głosik w głowie albo po prostu choroba psychiczna, niepotrzebne skreślić) podpowiadała jej, że nie będzie skakał z radości i otwierał szampana. Kto wie, może jeśli po spotkaniu bardzo ją zirytuje faktycznie będzie chciała mu połamać nogi? Albo kręgosłup.
– Szczerze mówiąc, nie wyobrażam sobie bycia matką. Zatrudnię szereg niań, bo ja nie mam o tym wszystkim pojęcia, a naprawdę nie mam teraz czasu, żeby się uczyć zmieniania pieluch i tak dalej – skrzywiła się delikatnie, kompletnie się nie widziała w stercie brudnych ubranek, pieluch i nieprzespanych nocach. Czasami, chociaż nikomu się do tego nie przyznała, myślała, że lepiej byłoby, gdyby usunęła ciążę, gdy tylko się o niej dowiedziała. Wszystkim byłoby lżej na sercu, ale… Powiedziała Andrew i już wtedy miała świadomość, że nigdy by się na to nie zgodził. A ona chyba podświadomie chciała być z nim związana czymś więcej niż tylko relacjami zawodowymi. Inna sprawa, że wzięła się za to od dupy strony, kolokwialnie mówiąc. Nie była gotowa na macierzyństwo, a trochę musiała.
– Z życia go nie mogę zwolnić, bo jednak musiałabym się sama opiekować Charlotte, a jakoś… No nie – westchnęła mimowolnie, inna sprawa, że musiała przyznać przyjaciółce rację, bo przecież to nie było zachowanie dojrzałego człowieka, kiedy ktoś wyjeżdżał nagle bez pożegnania, zabierał dziecko na drugi koniec świata i przestał się odzywać, mimo, że macie razem dziecko, nie?
– Fantastycznie, wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć – uśmiechnęła się szeroko i faktycznie zaraz otworzyła butelkę, rozlewając alkohol do szklanek – Ale skoro już przerobiłyśmy moje dramaty, to teraz opowiadaj, co u ciebie, wszystko okej? – poruszyła brwiami, bo wiadomo, chciała poznać więcej szczegółów odnośnie Blackwella! Coś tam wiedziała, ale w ośrodku mieli jednak ograniczony czas rozmów, a i różnica czasowa pewnie im życia nie ułatwiała.


Zoya Henderson
ambitny krab
missirons#6417
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
Zoya w ogóle czasem się zastanawiała czy nie łatwiej byłoby każdej kobiecie zostać lesbijką, bo z facetami to autentycznie były same problemy i Panda też o tym przecież wiedziała! Jakby baby chciały dzieci, to wtedy myk bank spermy i już, a panowie, by po prostu jakoś sobie musieli radzić w świecie bez płci pięknej. Może wtedy, by zrozumieli jakimi są zjebami i byliby dla tych swoich panien milsi, bo to tak jest, że człowiek najbardziej coś docenia jak to straci. Jak będzie Pandy chciała komukolwiek cokolwiek połamać to wie, gdzie ma dzwonić! Zojka się tym zajmie, ma znajomości, nie tylko w postaci Sam, ale ciągle zapominam, że sie też kiwała z gangsterami. Dziewczyna spod ciemnej gwiazdy.
Henderson zaśmiała się słysząc słowa przyjaciółki i pokręciła lekko głową. - Okej, chcesz usłyszeć teraz coś niemiłego od dziewczyny, która została sierotą? - Zapytała, bo szczerość była przecież bardzo cenna w przyjaźni, no i cóż, nie musiała jej odpowiadać, bo Zoya i tak jej swoje powie. - Już jesteś matką, nic na to nie poradzisz, a skoro tak się stało, to dlaczego chcesz zrobić wszystko żeby być tą najgorszą z możliwych? - Zapytała patrząc na przyjaciółkę. - Wiem z doświadczenia jak ważna jest relacja z rodzicami, nie zabieraj temu niewinnemu dziecku możliwości posiadania zdrowej relacji z matką i ojcem, bo później będzie to rzutować na jej całe życie... zobacz na mnie, jestem popierdolona, a moi rodzice zmarli jak miałam 12 lat, więc nie byłam juz az takim dzieckiem. - Teraz była też psychologiem więc coś na ten temat wiedziała. Nie chciała pouczać przyjaciółki, czy mówić jej jak ma żyć, bo to nie o to tu chodziło. Chciała jej tylko pokazać konsekwencje.
- Pandora, jesteś silną babką, dałaś radę być na jebanym odwyku, gdybyś chciała to mogłabyś świat zawojować, a drugą ręką karmić dziecko butelką - Zoya kiedyś chciała mieć dzieci, gdy jeszcze spotykała się z Corvo, teraz? Też chciała, ale jeszcze nie teraz. Może powstrzymywał ją też brak odpowiedniego partnera, bo jednak nie ma co ukrywać, ale według niej Logan nie byłby dobrym ojcem i pewnie rozstaliby się gdy tylko wyszłoby, że Zoya jest w ciąży. Było to smutne, ale obecnie Henderson miała tylko takie myśli w związku ze swoim szefem. - Chyba nie, nie wiem... serio, nawet nie wiem czy u mnie wszystko jest okej - pokręciła głową i prychnęła, bo no irytowało ją to, że nie miała kontroli nad własnym życiem. Z tego wszystkiego aż wyciągnęła papierosy i jednego sobie wsadziła do ust, a paczkę podsunęła przyjaciółce. Jebać, że nie powinno się palić w domu, teraz miała to gdzieś. Odpaliła sobie fajkę i zaciągnęła się dymem. - Moja przyjaciółka widziała Logana z jego byłą... podobno nie wyglądali jakby się rozstali - powiedziała i wypuściła dym z płuc. - Mam ochotę się go o to zapytać, ale nie chcę siać dramy jeżeli to było coś nieistotnego... więc poprosiłam tą przyjaciółkę żeby go śledziła i zrobiła zdjęcia... jestem pojebana, wiem i wkurwiam się na siebie za to, że doprowadziłam się do stanu, w którym odwalam takie debilne akcje - była na siebie zła, bo naprawdę chciała ufać Blackwellowi, nie tylko w pracy, ale i w ich życiu prywatnym. No i cóż, nie wyszło.

Pandora Carleton
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Panda wyjechała z Australii, by robić karierę w Hollywood. Odnosiła sukcesy, występując w serialach i kasowych produkcjach u boku największych nazwisk w show biznesie. Pół roku temu urodziła córeczkę. Trzy miesiące temu trafiła na odwyk - uzależnienie od antydepresantów i leków przeciwbólowych. Wróciła tutaj tylko ze względu na to, że ojciec dziecka postanowił wywieźć małą ze Stanów.
To byłoby jakieś rozwiązanie problemu, gdyby tylko obie nie były hetero. Czasami serio żałowała, że nie była lesbijką, bo faktycznie z mężczyznami jedyne czego doświadczyła to bardziej albo mniej bolesne rozczarowania. Póki co na szczęście jeszcze żaden nie przeskrobał sobie na tyle, żeby chciała go zabijać czy łamać kości, ale nie była pewna, jak potoczy się jej rozmowa z Andrew i czy po niej nie będzie miała takiej wewnętrznej potrzeby.
– Wiesz, jako półsierota, bardzo proszę – uśmiechnęła się blado, ale mimo wszystko zawsze oczekiwała od Zojki szczerości. Nie były jej potrzebne jakieś sztuczne pochlebstwa czy głaskanie po główce. Pandora potrzebowała kogoś, kto ustawi ją do pionu i z reguły tym kimś była właśnie Henderson. Mimo, że często nie mówiła tego, co Carleton chciała usłyszeć, to mówiła dokładnie to, czego potrzebowała, by ocenić sytuację trochę bardziej obiektywnie. Westchnęła jednak ciężko, słysząc jej słowa, chociaż doskonale wiedziała, że szatynka miała rację.
– Nie chcę być najgorszą z możliwych, ale… Sama prawie nie pamiętam swojej matki i nie mam zielonego pojęcia, jak to jest być matką, a co dopiero dobrą matką. Poza tym, czasami się zastanawiam, czy nie lepiej będzie jej tylko z Andrew, słyszałam, że świetnie sobie z nią radzi, a ja… Wszędzie gdzie się pojawiam, wprowadzam chaos – zacisnęła lekko usta, bo faktycznie tak się czuła. Koszmarnie się bała, że spierdoli młodej życie, bo będzie nie dość dobrą matką. Może naprawdę powinna poczekać, aż Andrew się ustatkuje, znajdzie żonę, do której potem jej Charlie będzie mówiła mamo i pogodzić się z tym, że nie jest szczególnie dobra w tym całym rodzicielstwie?
– Na odwyku nikt cię nie budzi płaczem co pół godziny w nocy. Poza tym, co jak ją uszkodzę albo coś? Ona jest strasznie mała – westchnęła, bo w sumie trochę się bała, że niechcący ją upuści, albo zrobi coś nie tak. Nie chciała przecież zrobić swojemu dziecku krzywdy, a przez trzy miesiące, kiedy faktycznie była przy dziewczynce, nie miała siły podnieść się z łóżka, a co dopiero kąpać czy przewijać małą. Całe szczęście, że Andrew był bardziej odpowiedzialny. Gdyby nie on… Panda naprawdę nie wiedziała, co by się stało z małą. Pewnie zatrudniłaby sztab niań czy coś. – W takim razie zamieniam się w słuch – usiadła teraz po turecku, wbijając zaciekawione, ale też odrobinę zatroskane spojrzenie ciemnych tęczówek w przyjaciółkę, oczekując na całą relację i w międzyczasie odpalając papierosa, którego jej zaoferowała.
– Właściwie możesz nie pytać wprost, czy coś między nimi jest, ale neutralnie zagadać, czy się ostatnio z nią widział. Umówmy się, kontakty z byłymi za plecami obecnych to słaba akcja – zawyrokowała, wzruszając ramionami – A jeśli skłamie, to będziesz wiedziała, że coś jest na rzeczy – wzruszyła ramionami – Poza tym to wcale nie jest pojebane! Chcesz to sprawdzić, to normalne – stwierdziła z bladym uśmiechem, zaciągając się fajką. – Inna sprawa, że normalność w moim przypadku to pojęcie względne – mruknęła pod nosem, bo nie było sensu się oszukiwać, Panda wiedziała, że jest popierdolona i z tym żyła. Henderson też musiała.

Zoya Henderson
ambitny krab
missirons#6417
doktorantka psychologii — uniwersytet
31 yo — 161 cm
Awatar użytkownika
about
Doktorantka psychologii i współwłaścicielka szkoły nurkowania, która właśnie poroniła
- Proszę bardzo - akurat zjechać kogoś to Zoya potrafiła. Nauczyła się tego w pracy, bo kiedyś to raczej była dość miłym człowiekiem, można nawet się pokusić o stwierdzenie, ze była uroczą dziewczyną zanim poznała typa gangstera i zaczęła przyjaźnić się z morderczynią. Później już tylko na chwilę wróciła do swojego niewinnego stylu, gdy była szaleńczo zakochana w Corvo i planowali wspólnie wielką, piękną przyszłość. W momencie, gdy to wszystko się zjebało, to Zoya się zmieniła i mamy teraz to co mamy. Kobietę z żelaznymi nerwami. - Przestań gadać głupoty - prychnęła nieco zirytowana. - Nikt się nagle nie budzi z jakimiś super mocami do ogarniania dzieci - chyba nie, tak się Henderson wydawało. - Myślisz, że gdyby ja nagle zaszła w ciąże to wiedziałabym jak się zajmować dzieckiem? Nie wiem czy jakieś miałam kiedykolwiek na rękach - no cóż, taka prawda. Chyba jej się nie zdarzyło trzymać dziecka w ramionach. - Nikt się nie staje zajebistą matką z dnia na dzień, oczywiście, ze wszystkiego trzeba się nauczyć. - Tak samo jak nikt sam z siebie nie potrafił grać na gitarze, wszystkiego trzeba się nauczyć. Henderson wierzyła, że kiedyś, gdy znajdzie odpowiedniego mężczyznę to sama zostanie mamą i przekona się na własnej skórze ile wysiłku trzeba wnieść żeby być dobrym rodzicem. Czy teraz była na to gotowa? Pewnie nie, bo jednak jej kariera była dla niej dość istotna, a do tanga i tak trzeba dwojga, przynajmniej w teorii. Wiedziała jednak, że chciałaby mieć kiedyś dziecko.
- No i chyba dobrze jest mieć po co wstawać z łóżka, nawet co pół godziny - Zoya w swoim życiu miewała depresyjne momenty, w którym było jej się ciężko podnieść, zawsze jednak się zbierała w sobie i po prostu stawiała temu czoła, bo nie miała innego wyjścia. Sądziła, może trochę nawinie, że takie dziecko jest jakaś motywacją. - Zresztą, dzieci śpią dłużej niż pół godziny - tyle to nawet ona wiedziała, a nie miała na półkach ani jednej książki o macierzyństwie.
- Nie mogę, nie chcę wyjść na jakąś zazdrosną wariatkę - westchnęła zakrywając na chwilę twarz w dłoniach. - To wszystko jest takie skomplikowane Pandora, dlaczego nie może być po prostu normalnie, czy ja mam jakieś chore oczekiwania? - Sądziła, że nie. Nie wymagała bóg wie czego. Zoya po wszystkich swoich życiowych udrękach chciała w końcu mieć normalne, ułożone życie. Miała dość dram, nawinie myślała, że Logan w tym wieku, już też ich raczej nie potrzebuje. - Nie, normalne jest ufanie swojemu partnerowi... chociaż ja nawet nie wiem czy jesteśmy w związku, co jest w ogóle pojebane. Nie wiem co mam z tym zrobić... znaczy wiem, powinnam z nim o tym pogadać jak normalny, dorosły człowiek, ale mam pewne obawy, czy dobrze się to skończy - znała siebie i wiedziała, że przy zbyt wielkiej dawce negatywnych emocji może zrobić coś czego później będzie żałować.

Pandora Carleton
rozbrykany dingo
catlady#7921
inej - gin - james - leonard
ODPOWIEDZ