30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Panda wyjechała z Australii, by robić karierę w Hollywood. Odnosiła sukcesy, występując w serialach i kasowych produkcjach u boku największych nazwisk w show biznesie. Pół roku temu urodziła córeczkę. Trzy miesiące temu trafiła na odwyk - uzależnienie od antydepresantów i leków przeciwbólowych. Wróciła tutaj tylko ze względu na to, że ojciec dziecka postanowił wywieźć małą ze Stanów.
| outfit

Wiedziała, że schrzaniła. Wiedziała doskonale, że nie powinna mieć pretensji, że Andrew opuścił Stany Zjednoczone i postanowił wrócić do Lorne Bay. Mimo to czuła się... Pozostawiona sama sobie. Trzymiesięczny odwyk - bez odwiedzin kogoś, kogo wcześniej nazywała najlepszym przyjacielem, kto był ojcem jej dziecka, w dodatku w sytuacji, w której cierpiała na poważną depresję był dla niej olbrzymim ciosem. Dlatego jedyne telefony, jakie wykonywała z ośrodka były do Gwen czy rodzeństwa. Być może przez poczucie dumy. Być może dlatego, że to on nie zadzwonił. A może dlatego, że czuła się zraniona jego zachowaniem? Może zrobiła sobie zbyt duże nadzieje?
To nie tak, że była święta. Pandy doskonale wiedziała, że cholernie jej do tego daleko. Charlotte zmieniła jej świat i zupełnie nie czuła się gotowa na macierzyństwo, dziecko i całą otoczkę wokół tego. Do tego depresja poporodowa - kiedy mała płakała, Carleton miała ochotę płakać razem z nią, nie miała siły jej przewinąć ani karmić i wiedziała, że było to okropne, ale... To nie była jej wina. To była wina choroby. Potem leki - przeciwbólowe brała tak czy siak dość często, bo kręgosłup po wypadku na planie do tej pory dość często ją bolał, a w czasie ciąży się to dość znacznie pogorszyło. Do tego doszła wybuchowa mieszanka antydepresantów, która poskutkowała odwykiem. Dzisiaj jednak była czysta. Miała co prawda specjalne leki z programu, które ją nieco... Ustabilizowały. Przyleciała prywatnym samolotem, chcąc uniknąć ciekawskich spojrzeń i paparazzich, chociaż i tak widziała, że gazety rozpisywały się na temat jej planów i wiedziała, że będzie musiała zwolnić swojego nowego asystenta. Głównego managera też powinna zwolnić, bo nie wiedziała, jak ma z nim wychowywać dziecko i jeszcze pracować. Kiedy więc stanęła przed jego domem i zapukała, była lekko podenerwowana, a gdy zobaczyła w końcu Andrew w drzwiach, odetchnęła głęboko.
- No cześć, wróciłam - oświadczyła, jakby była to najnormalniejsza rzecz na świecie i jakby wcale parę dni temu nie wyszła z odwyku. - I chcę zobaczyć Charlotte - dodała jeszcze, siląc się na spokój. W gruncie rzeczy to nie była prośba. To było żądanie. Miała prawo przecież widywać córkę, prawda?

Andrew Finnigan
ambitny krab
missirons#6417
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
/ start!

A co on miał powiedzieć? Jeszcze dwa lata temu jego życie wyglądało całkowicie normalnie. Miał świetną robotę, którą uwielbiał, jego podopieczna i jednocześnie przyjaciółka doskonale radziła sobie na planach filmowych, wszystko układało się dokładnie tak, jak powinno. Pewnie, może musiał czasem wyciągać ją za bety z klubu lub płacić jakiemuś typowi, żeby nie gadał o tym, że flirtowała z nim przy barze, ale nawet przez moment nie spodziewał się, że wszystko szalenie mocno się zmieni. Nigdy nie przyszłoby mu do głowy, że będzie miał dziecko, w dodatku z nią, z Pandorą, która nie do końca umiała odnaleźć się w nowej sytuacji. Rozumiał to, wspierał ją, bo to przecież nie było zależne od niej, ale... Branie - ono już było. To jej decyzja, z którą on nie do końca mógł się pogodzić. Pomógł jej ogarnąć odwyk, sam nawet ją tam zawiózł i na tym się skończyło. Nie mógł jej już bardziej pomóc. Teraz musiał skupić się na małej Charlotte, która potrzebowała go podwójnie.
Dość szybko nauczył się bycia jednocześnie matką i ojcem. Wciąż jeszcze miewał problemy z przewijaniem, bo dziewczynka lubiła wtedy turlać się z jednego boku na drugi, ale cała reszta wychodziła mu całkiem nieźle. Nawet karmienie! Ha! Zwłaszcza karmienie! To nic, że czasem coś ulało się z butelki i ubrudziło ciuszki młodej. Ważne, że była zadowolona.
On był zadowolony nieco mniej, bo ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Jak miał otworzyć? Miał zabrać małą na ręce? Miał ją zostawić? Ostatecznie zdecydował się na to pierwsze rozwiązanie, ale gdyby tylko wiedział, kto przyszedł, zamknąłby małą w jakimś sejfie.
- A wiesz, czego ja chcę? - odruchowo obrócił się tak, żeby dziewczynka znalazła się nieco dalej od niej. Nie dokończył, nie powiedział, czego chce. Niech Pandora kombinuje. Mała podpowiedź - to mogło mieć coś wspólnego z tym, że trafiła na odwyk z jakiegoś konkretnego powodu.

Pandora Carleton
ambitny krab
pan Finnigan
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Panda wyjechała z Australii, by robić karierę w Hollywood. Odnosiła sukcesy, występując w serialach i kasowych produkcjach u boku największych nazwisk w show biznesie. Pół roku temu urodziła córeczkę. Trzy miesiące temu trafiła na odwyk - uzależnienie od antydepresantów i leków przeciwbólowych. Wróciła tutaj tylko ze względu na to, że ojciec dziecka postanowił wywieźć małą ze Stanów.
Ona też nie podejrzewała, że wszystko się zmieni. Zupełnie szczerze – nie lubiła swojego nowego życia. Odwyk był koszmarem, terapia jeszcze gorsza, w dodatku najzwyczajniej w świecie czuła się pozostawiona sama sobie – czemu ją zostawił samą w Stanach? Nie była najlepszą matką – doskonale to wiedziała. Nie nadawała się do tego, a instynkt macierzyński był czymś, co w jej mniemaniu nie istniało. Ba! Ona nawet nie chciała dzieci. Było jej dobrze ze swoim życiem – tym, w którym nie było Charlotte, w którym nie przespała się nigdy z Andrew i w którym mogła beztrosko łykać pigułki przeciwbólowe. I branie nie do końca było zależne od niej – bo przecież nie zdawała sobie sprawy z tego, że ma problem. Nie zdawała sobie też sprawy z tego, że jej leki antydepresyjne zaczną wchodzić w reakcję z tymi przeciwbólowymi – bo przecież mówiła psychiatrze, że łyka pigułki na ból kręgosłupa. Czy chciała się zmienić dla córki? Poniekąd. Odrębną kwestią było, że bardziej Charlotte chciała zobaczyć bo tak trzeba, aniżeli z faktycznej potrzeby kontaktu z dzieckiem. We krwi miała już chyba kalkulowanie tego, co jej się opłacało, co dobrze wyglądało i co mogła wykorzystać do ocieplenia wizerunku. Może miała jednak w tym wszystkim nikłą nadzieję, że kiedy zobaczy córkę, poczuje jakąś magiczną więź, której nigdy wcześniej nie czuła?
Nie. Póki co czuła tylko złość na Andrew. Że się nie odzywał, że zabrał ich córkę, że wrócił tutaj… Miała w sobie tak cholernie dużo żalu, że Finnigan sobie tego nawet nie wyobrażał. W dodatku kręgosłup dzisiaj postanowił ją boleć niemiłosiernie, ale była silna. Musiała być, nie? Po chwili dopiero na jego rękach dostrzegła Charlotte.
– Wyglądam, jakby mnie obchodziło, czego chcesz? – uniosła jedną brew i wywróciła teatralnie oczyma, gdy obrócił się tak, by dziecko było nieco dalej – No chyba sobie żartujesz, Andrew. To moja córka, mam prawo ją widywać, poza tym nigdy nie zrobiłabym jej krzywdy. Po co ją ode mnie odsuwasz? – spytała, kompletnie nie rozumiejąc jego zachowania. Przecież nie zrobiła nigdy krzywdy dziewczynce. – Mam tu tak stać, czy wpuścisz mnie do środka? – skrzyżowała ręce na wysokości piersi. I to by było na tyle, jeśli chodzi o zgrywanie spokojnej, słodkiej i niewinnej. Życie byłoby prostsze, gdyby Andrew zachowywał się według scenariusza, który ułożyła sobie gdzieś w głowie.

Andrew Finnigan
ambitny krab
missirons#6417
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
- Szczerze? Nigdy tak nie wyglądałaś.
Może brutalnie ją podsumował, ale nie było w tym chyba przesady. Pewnie, pracował dla niej i to jej interesy zawsze były najważniejsze, nie spodziewał się więc, że nagle Pandora zacznie zastanawiać się nad tym, czego on chce lub potrzebuje. Nie posądziłby jej również o to, że nagle zacznie interesować się czymś innym, niż koks, używki i imprezy.
Okej, w jednym miała rację. Charlotte była jej córką, więc przesunął małą tak, żeby było widać jej twarzyczkę.
- No to zobaczyłaś - odezwał się po chwili. - Wiem, że nie zrobiłaś jej krzywdy, ale chyba zapomniałaś o jednym. Ona cię przecież, do kurw... - ściszył nieco głos, bo jednak nie chciał krzyczeć przy małej w dodatku takimi słowami. - Ona cię nawet nie pamięta. Nie ma pojęcia, kim dla niej jesteś.
Taka prawda. Mała była... mała i na pewno nie znała jeszcze twarzy wszystkich osób z otoczenia. Na pewno znała jego - swojego ojca i jedyną osobę, która teraz się nią zajmowała na cały etat. Rozumiał stan Pandy, ale jednocześnie doskonale wiedział, że nie poradzi sobie sam w Stanach. To dlatego wrócił do kraju. Tu miał pomoc rodziny, a tam?
- Wejdź - odparł w końcu i przesunął się, robiąc jej miejsce. W jednym miała rację. Sąsiedzi nie musieli niczego słyszeć, a już tym bardziej patrzeć na ich małą wymianę zdań. Nie do końca odpowiadało mu to, że przyjechała bez zapowiedzi i tak po prostu zaczęła pakować mu się do domu, ale co miał poradzić? Pozostało mu tylko liczyć na to, że Panda nie będzie zwracała większej uwagi na to, że dom nie był idealnie wysprzątany, ale kiedy wychowuje się maleńkie dziecko, które jest spokojne wtedy, kiedy śpi (bo przez resztę czasu płacze, je i robi kupy), czasem tak bywa.
- Kiedy przyleciałaś? - spytał, żeby zabić nieco ciszę, jaka na moment zapanowała.

Pandora Carleton
ambitny krab
pan Finnigan
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Panda wyjechała z Australii, by robić karierę w Hollywood. Odnosiła sukcesy, występując w serialach i kasowych produkcjach u boku największych nazwisk w show biznesie. Pół roku temu urodziła córeczkę. Trzy miesiące temu trafiła na odwyk - uzależnienie od antydepresantów i leków przeciwbólowych. Wróciła tutaj tylko ze względu na to, że ojciec dziecka postanowił wywieźć małą ze Stanów.
– To nie fair, Andrew. Doskonale wiesz, że tak nie było – powiedziała, patrząc na niego najzwyczajniej w świecie zraniona. Oczywiście, jej interesy były najważniejsze, bo mu za to płaciła, ale z drugiej strony… Był jej przyjacielem. Dbała o niego. Martwiła się. Interesowała się tym, jak się czuł i co robił. Interesowało ją też to, czego chciał… Szkoda tylko, że nigdy nie chciał jej. Oczywiście abstrahując od tej jednej, jedynej nocy, o której potem rozmawiali tylko w kontekście tego, że zaszła w ciążę. Właściwie sądziła, że mogliby zadziałać, ale… Nie, chyba jednak nie mogli. Poza tym owszem, lubiła imprezować, okazjonalnie zdarzyło się jej coś wciągnąć, ale nigdy nie wyglądało na to, żeby mu to szczególnie przeszkadzało. Nie wspominając o tym, że zdecydowanie nie były to jedyne jej zainteresowania. Wbrew pozorom, Pandy naprawdę dbała o swoich bliskich, po prostu nie umiała zadbać o własną córkę.
– Ona ma sześć miesięcy, nawet nie potrafi mówić, gdybyś zniknął na parę dni to też by cię nie pamiętała. Poza tym mogłeś mnie odwiedzać na odwyku z naszą córką, ale tego nie robiłeś, więc jeśli mnie nie pamięta, to ja powinnam mieć pretensje do ciebie, nie odwrotnie – syknęła, mrużąc oczy. Przecież takie małe dziecko nie miało pojęcia, co się wokół niego dzieje. Nie rozumiała totalnie, dlaczego Andrew tak dramatyzował, serio. Dziewczynka jej nie pamiętała, więc sobie przypomni, nie? Weszła faktycznie do środka, czując, jak robi się jej niedobrze. Nie dlatego, że w domu nie było szczególnie czysto, chyba raczej z nerwów. Rozejrzała się po pomieszczeniu.
– Wczoraj wieczorem, ale nie chciałam cię nachodzić, bo uznałam, że Lottie śpi – wzruszyła ramionami. Odetchnęła głęboko i spojrzała na Andrew. – Nie chcę się kłócić. Po prostu chcę być w jej życiu, ale dość jasne jest, że chyba nie będziemy już współpracować, skoro mnie olałeś i masz o mnie takie, a nie inne zdanie – stwierdziła, zaciskając usta delikatnie. Nie, że miała z tym jakiś duży problem. Po prostu… Tęskniła za nim. Cholernie. I teraz zgrywała obojętną, ale w gruncie rzeczy to, co między nimi się wydarzyło było chyba największym błędem jej życia – bo straciła przyjaciela, a w roli matki nie odnalazła się kompletnie.

Andrew Finnigan
ambitny krab
missirons#6417
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
- Jesteś tego pewna?
On nie do końca był. Pewnie, czasem, kiedy akurat nie była pod wpływem dziwnych substancji lub nie obściskiwała się z innymi, mogło zdarzyć się tak, że trochę się zapomniała i zainteresowała się jego życiem. Nie to, żeby narzekał. Jej życie, zwłaszcza to zawodowe, było ważniejsze. Pracował dla niej, miał dbać o jej interesy, więc dbał, a cała reszta? Andrew zdecydowanie nie zamierzał być dodatkiem do jej szaleństw. Nie był takim facetem.
- Zdziwiłabyś się. Ale co ty możesz o tym wiedzieć - prychnął. Jego zdaniem nie wiedziała nic. Nie znała małej, nie widziała jej miny tuż przed tym, kiedy brudzia pieluchę, nie widziała jej uśmiechów, a już na pewno nie miała pojęcia o więzi, jaka łączyła ją z ojcem. - Czy ty siebie słyszysz? Miałem zabierać kilkumiesięczne dziecko do kliniki odwykowej? Mało tam świrów? Chciałaś, żeby nasze dziecko od samego początku na to wszystko patrzyło?
Po jego trupie! Nigdy nie pozwoli na to, żeby mała trafiła o takiego miejsca nawet na pięć minut. Może i młoda nie miałaby pojęcia, gdzie jest i w przyszłości nawet by tego nie pamiętała, ale nie oznaczało to przecież, że ma ciągać ją po odwykach, melinach i dziwnych ośrodkach. Pewnych rzeczy po prostu się nie robi.
- Ona i tak śpi o dość nietypowych porach. Następnym razem po prostu napisz - i taka forma kontaktu będzie najlepsza. Nie dlatego, że nie chciał z nią rozmawiać, po prostu nie chciał, żeby dźwięk telefonu budził dziewczynkę. - Ja cię olałem? JA - CIEBIE? - z niedowierzaniem pokręcił głową. - W porządku. Jeśli chcesz mnie zwolnić, to mnie zwolnij. Rób, co chcesz. Znajdź kogoś innego. Może trafi ci się lepszy maganer - westchnął. Skoro tak chciała, to przecież nie będzie się upierał, prawda?

Pandora Carleton
ambitny krab
pan Finnigan
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Panda wyjechała z Australii, by robić karierę w Hollywood. Odnosiła sukcesy, występując w serialach i kasowych produkcjach u boku największych nazwisk w show biznesie. Pół roku temu urodziła córeczkę. Trzy miesiące temu trafiła na odwyk - uzależnienie od antydepresantów i leków przeciwbólowych. Wróciła tutaj tylko ze względu na to, że ojciec dziecka postanowił wywieźć małą ze Stanów.
– Oczywiście, że jestem. Może nie zawsze to odpowiednio okazywałam, ale zawsze byłeś dla mnie ważny… i nadal jesteś, miała na końcu języka, ale jednak tych słów nie wypowiedziała. Być może jej zranione ego tego nie potrafiło przełknąć, że nadal zależało jej na prawdopodobnie jedynym facecie na tej planecie, który nie patrzył na nią w ten sposób. Nie chciał jej. Nie, żeby tego nie rozumiała – rozumiała aż za dobrze, bo widział ją chyba w każdym możliwym stanie, szczególnie wtedy, gdy nienawidziła siebie najbardziej. To nigdy dla niej nie była stricte profesjonalna współpraca. Był jej najlepszym przyjacielem oprócz Gwen i teraz jego utrata naprawdę bolała. Bardziej niż sobie wyobrażała. Bardziej niż chciała przyznać.
– Nic, bo nie znam się na dzieciach – przyznała spokojnie – Ale wiem, że pierwsze wspomnienia zapisują się mniej więcej od trzeciego roku życia, więc normalne, że nie do końca pamięci. Poza tym nie znam też mojej córki, ale to już nie do końca moja wina – spojrzała na niego znacząco. Nie miała pojęcia o ich więzi, fakt. Tak jak on nie miał pojęcia, przez jakie tortury przechodziła przez ostatnie trzy miesiące. Od syndromu odstawienia zaczynając, a na tej popierdolonej terapii grupowej kończąc. – Och, gdybyś tam poszedł to zobaczyłbyś, że wyglądało jak hotel. Poza tym dobrze wiedzieć, za kogo mnie masz – odetchnęła głęboko – Zawsze sądziłam, że dla rodzica dobro dziecka powinno być najważniejsze. Co dobrego wyniknęło z tego, że mnie nie widziała od miesięcy? Mogłeś schować swoją dumę do kieszeni, bo oboje wiemy, że wcale nie chodzi o to, żeby Charlie na to nie patrzyła – wzruszyła ramionami. Taka była prawda, doskonale wiedziała, że Andrew nie kierowały stricte rodzicielskie, ochronne instynkty, ale przede wszystkim złość i żal, które miały swoje uzasadnienie, ale wiadomo.
- Właściwie chcę ją zacząć zabierać do siebie. Powinna zacząć się do tego przyzwyczajać – wzruszyła ramionami, bo przecież nie zamierzala oddać mu opieki, nawet jeśli byłoby to najlepszą opcją dla ich córki. Zacisnęła usta, kiedy usłyszała kolejne usta.
– A co? To ja nie odbierałam telefonu? To ja wyjechałam ze Stanów z naszym dzieckiem prawie bez słowa? To ja się od ciebie odcięłam, Andrew? – spytała, patrząc mu w oczy, bo właśnie tak czuła. – A co? Wyobrażasz sobie naszą współpracę? Przecież masz mnie tylko za nieodpowiedzialną ćpunkę, z którą wpadłeś po jednej nic nie znaczącej nocy – spojrzała mu w oczy i westchnęła ciężko. Taka była prawda, tak to widziała. Zresztą, dzisiaj dobitnie dał jej do zrozumienia, że miał o niej właśnie takie zdanie.

Andrew Finnigan
ambitny krab
missirons#6417
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
Skrzywił się, ale przytaknął dla świętego spokoju. Nie będzie się z nią sprzeczał, chociaż miał na ten temat nieco inne zdanie, zupełnie odmienne od tego, które prezentowała Pandora. Nawet jeśli myślała o nim w ten sposób, to nigdy nie dała mu tego odczuć, a on poczuł się już tym wszystkim tak zwyczajnie zmęczony, gdy kolejny raz musiał wyciągać ją z imprezy, na której bawiła się z jakimś panem. Ileż można na to patrzeć? Jak długo można wmawiać sobie, że może jednak kobieta widzi w nim kogoś więcej?
- A niby czyja? Moja? Ja wciskałem w ciebie prochy? Może jeszcze powiesz, że to jej wina?
Położył Charlotte w łóżeczku. Trochę zdrętwiały mu już ręce, a i lepiej będzie rozmawiać z Pandorą, nie trzymając ich córki. Mała była tu akurat najmniej wszystkiemu winna. Była jedynie maleńką dziewczynką, która wcale nie pchała się na świat. Po prostu się urodziła, a to, że między jej rodzicami panowały obecnie takie, a nie inne relacje...
- A co dobrego wniknęłoby z tego, żeby oglądała cię w takim stanie? Naprawdę myślisz, że wszystko byłoby wtedy w porządku? To może teraz też sobie coś łyknij, skocz na następną imprezę, zachowuj się tak przez trzy lata, bo przecież mała i tak niczego nie zapamięta, a potem przyjedź nagle i zacznij udawać matkę roku, bo to świetnie ci wychodzi. Cholera. Powinnaś dostać taką rolę. Załatwię ci ją. Zdobędziesz Oscara. Gwarantuję.
Wkurwił się, co poradzić? Dla niego sprawy nie wyglądały tak prosto, jak dla niej. To nie on był rodzicem, którego nie było i który nagle pojawił się na tęczy wraz z chórem aniołów i zamierzał po prostu być. Zdecydowanie chodziło mu przede wszystkim o to, żeby Lottie nie patrzyła na warunki, w jakich przebywa matka.
- Jasne - zaśmiał się ironicznie. Po jego trupie będzie ją zabierać. - To ja byłem ćpunem? - on też zaczął jej wypominać, skoro już rozpoczął się ten festiwal żenady. - A nie pomyślałaś o tym, że wyjechałem, bo tu mam rodzinę, ty zresztą też, i że tu jest mi łatwiej? Że mogę czasem potrzebować pomocy, bo wiem o dzieciach jeszcze mniej, niż ty? - bo taka była prawda, nie znal się, ale musiał, więc się poznał. - Tak. Miałem cię za nieodpowiedzialną ćpunkę i chyba nie tylko ja, bo jednak trafiłaś na odwyk. I wiesz co? Umiem oddzielić sprawy zawodowe od prywatnych. Robiłem to przez tyle lat, bo nie miałem innego wyjścia. Zawsze był ktoś. Zawsze było coś, więc daruj sobie, okej? Chcesz - zwolnij mnie i po prostu zakończmy ten temat.
Kobiety. Na co to komu? Przecież same z nimi problemy!

Pandora Carleton
ambitny krab
pan Finnigan
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Panda wyjechała z Australii, by robić karierę w Hollywood. Odnosiła sukcesy, występując w serialach i kasowych produkcjach u boku największych nazwisk w show biznesie. Pół roku temu urodziła córeczkę. Trzy miesiące temu trafiła na odwyk - uzależnienie od antydepresantów i leków przeciwbólowych. Wróciła tutaj tylko ze względu na to, że ojciec dziecka postanowił wywieźć małą ze Stanów.
Wywróciła teatralnie oczyma, kiedy się skrzywił. Co miała mu powiedzieć? Naprawdę o niego dbała. Był jej bliski. Przecież się starała, chociaż jej sposoby wyrażania uczuć polegały bardziej na kupieniu mu nowego samochodu aniżeli na czymś innym. Poza tym zawsze widziała w nim kogoś więcej i konsekwentnie starała się te uczucia stłumić – dlatego właśnie tak dużo imprezowała, a pocieszenia szukała najczęściej w ramionach innych mężczyzn na przyjęciach. Wiedziała, że w momencie w którym sobie pozwoli na chwilę słabości, wszystko się spierdoli – no i miała rację, bo spierdoliło się koszmarnie. Zresztą, przecież on nigdy nie okazywał jej zainteresowania i sam zdecydowanie nie był święty, jeśli o kobiety chodziło.
– To nie fair, Andrew – powiedziała cicho, patrząc mu w oczy. Gdyby faktycznie chodziło o uzależnienie od narkotyków, to może by się zgodziła, ale przecież nie od okazjonalnej kreski się uzależniła. Uzależniły ją środki przeciwbólowe i antydepresyjne. Przepisane przez lekarza. Nie miała na to wpływu. Te słowa naprawdę cholernie ją zraniły i było to doskonale widać. Nie obwiniała dziewczynki, nie obwiniała też Andrew. Nie mogła też do końca obwiniać siebie, bo przecież brała te leki, żeby nie czuć bólu. Zupełnie inna sprawa, że Pandy czasami żałowała, że nie usunęła tej ciąży, bo dotychczas życie jej udowadniało, że do roli matki kompletnie się nie nadawała.
– W jakim stanie? W ośrodku trzymałam się nieźle i wiedziałbyś to, gdybyś się zainteresował – stwierdziła, patrząc na niego, ale szczerze? Kolejne słowa sprawiły, że zanim się zastanowiła, to po prostu go spoliczkowała z całej siły. Nie zamierzała mu pozwolić na takie odnoszenie się do siebie. – Przestań robić ze mnie tą najgorszą, Andrew? Co się z tobą kurwa stało? – pokręciła głową z niedowierzaniem, czując przemożną potrzebę, żeby sobie łyknąć faktycznie jakąś tabletkę i nie czuć bólu emocjonalnego i fizycznego. Miała wrażenie, że chciał ją sprowokować, żeby znowu stanęła na tej krawędzi. Liczyła chociaż na minimalne wsparcie. Jak widać, nie mogła na nie liczyć, a Andrew chyba nie miał pojęcia, jak powinno się odnosić do osoby uzależnionej, która świeżo wyszła z odwyku.
– Mówię poważnie, nie wiem co cię tak bawi – stwierdziła, patrząc na niego ze spokojem – Och, nie zasłaniaj się tym, że nie miałeś pomocy, mogłeś liczyć na pomoc w Stanach, Andrew. Chciałeś ją zabrać jak najdalej i chyba liczyłeś, że się tym nie zainteresuję jak wyjdę – odetchnęła, mrużąc oczy. Zmarszczyła jednak brwi. O czym on w ogóle mówił?
– Nie będę wałkowała tego tematu – stwierdziła, wzdychając ciężko – O czym ty kurwa mówisz, Andrew? Zawsze był ktoś?! Co to w ogóle ma za znaczenie? – spytała z irytacją i poderwała się z kanapy, nerwowo zaczynając wędrować po jego salonie.

Andrew Finnigan
ambitny krab
missirons#6417
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
Akurat jemu nie wypadało okazywać różnych rzeczy, bo był jej pracownikiem. Ona była jego szefową. Pewnie, byli przyjaciółmi, znali się od lat, ale ich relacje zawodowe zdecydowanie rzutowały na całą resztę. Nie dało się tego uniknąć. Jej praca zawsze była dla niego najważniejsza. Zawsze robił wszystko, żeby dostawała najlepsze role, a przy tym musiał zachować maksymalne skupienie.
- A co jest fair? - spytał. Usunięcie ciąży byłoby fair? Branie większej ilości leków, niż ta przepisana, było fair? Co jej zdaniem byłoby fair? Andrew miał wszystko tolerować? Miał ją okłamywać? To byłoby okej? Tu nic nie było okej! W ich sytuacji wszystko było postawione na głowie, a mimo to Andy zawsze jakoś sobie z tym wszystkim radził.
- Co się ze mną stało? A co stało się z tobą? Pandora, którą znałem, nie zachowywała się tak, jak ty. Była fajną dziewczyną, która zawróciła mi w głowie, ale ty... To, co się z tobą stało...
To nie było to. Nie dodawał tego, żeby sama już wyciągnęła właściwe wnioski. Sama powinna uświadomić sobie to, że to nie jego wina. Bo niby czym zawinił? Tym, że się angażował? Że się interesował? Że pomógł jej trafić na odwyk, kiedy tego potrzebowała? Że wziął na siebie ciężar wychowania dziecka, kiedy mała miała tylko jego?
- No to słucham. Na jaką pomoc mogłem liczyć w Stanach? Opowiedz mi o tym - usiadł. Bardzo chętnie jej wysłucha, oczywiście pod warunkiem, że nie zacznie wyjeżdżać mu tu z tabunem opłaconych opiekunek, które na pewno nie były lepsze od jego rodziny, od ludzi, z którymi łączyły go więzy krwi. Za to nie zapłacisz. Nie ma takiej ceny, która sprawi, że ktoś zacznie nagle traktować dziecko jak swoje własne. Jeśli Panda miała na ten temat inne zdanie - śmiało. Niech się nim podzieli.
- A nie ma? - odparł. - Może powinnaś wrócić na jakąś rozszerzoną wersje odwyku, żeby dokładnie ci to wytłumaczyli, skoro sama nie potrafisz tego zrozumieć.

Pandora Carleton
ambitny krab
pan Finnigan
30 yo — 170 cm
Awatar użytkownika
about
Panda wyjechała z Australii, by robić karierę w Hollywood. Odnosiła sukcesy, występując w serialach i kasowych produkcjach u boku największych nazwisk w show biznesie. Pół roku temu urodziła córeczkę. Trzy miesiące temu trafiła na odwyk - uzależnienie od antydepresantów i leków przeciwbólowych. Wróciła tutaj tylko ze względu na to, że ojciec dziecka postanowił wywieźć małą ze Stanów.
Przy jego trybie myślenia nawet mołła złapałby się za głowę i uznał, że jest głupcem. Przecież to właśnie on powinien wykonać pierwszy krok – był jej pracownikiem, a w dobie me too mimo wszystko Pandora nie chciała zostać posądzona o mobbing, bo cała akcja przecież obejmowała i kobiety i mężczyzn! Ofiary, chociaż często posądzane o konfabulację powinny być przecież wspierane. Inna sprawa, że przecież Pandy by się nie przyznała, że była trochę melepetą i najzwyczajniej w świecie bała się, że coś może nie wyjść, że wszystko się zepsuje. I miała rację. Prokrastynowała moment, w którym powie mu o swoich uczuciach, że te znalazły ujście same, tej jednej nocy, podczas której stworzyli Charlotte.
– Na pewno nie to, co właśnie odpierdalasz – oświadczyła, patrząc mu w oczy i wzdychając ciężko. W obecnej chwili sądziła, że chyba wszystkim wyszłoby na lepsze, gdyby ich dziecko nie pojawiło się na świecie, jakkolwiek w życiu tych słów by nie wypowiedziała na głos. Pandora wierzyła, że szczęście osobiste było najwyższą wartością, celem życia – eudajmonizm, tak się to ładnie nazywało. W tym momencie do szczęścia było jej cholernie daleko.
– Andrew, którego znam, nie traktował mnie, jakbym była śmieciem! – odbiła piłeczkę, bo w tym momencie tak się czuła - Jak się zachowywała, no, słucham? – dodała jeszcze, ale zaraz do niej dotarło, co właściwie powiedział – Czułeś coś do mnie? – niemal wyszeptała te słowa, patrząc na niego z niedowierzaniem i żalem. Dlaczego jej nic nie powiedział? Nigdy nie dał jej nawet pół sygnału, nie zdziwiłaby się, gdyby tu wróciła, a on zdążył się obabić z jakąś kobietą, bo zachowywał się tak, jakby mu nie zależało.
– Doskonale wiesz, że miałeś tam przyjaciół, znajomych, nawet nianie! Potrzebowałam cię, Andrew! Potrzebowałam… Was – trochę teraz przyaktorzyła jednak, bo zdecydowanie nie sądziła, żeby kilkumiesięczny kaszojad jakkolwiek jej pomógł, ale jednak jego naprawdę potrzebowała, a on zachował się, jakby była niczym. Spakował siebie, narzucił fufajkę, wziął dziecko pod pachę i po prostu spierdolił z jej życia, nie racząc uprzedzić.
– No nie, nie potrafię zrozumieć, co do odwyku ma to, że kogoś zdarzało mi się mieć. Ty też przecież miałeś partnerki, więc o co ci teraz chodzi? – nie nastawiała się co prawda na pokojową rozmowę, ale w tym momencie czuła się tak, jakby w drogiej knajpie zamówiła flan, a ktoś jej przyniósł śmierdzącą nawagę. Innymi słowy rozczarowana i wkurwiona.


Andrew Finnigan
ambitny krab
missirons#6417
manager pracujący tam — gdzie pracuje Pandora
33 yo — 191 cm
Awatar użytkownika
about
Jeden z Finniganów. Do niedawna był managerem znanej aktorki, z którą przypadkiem ma dziecko. Półroczną Charlotte wychowuje sam, bo jej matka wylądowała na odwyku.
Nie nie, on nigdy nie posunąłby się do żadnych oskarżeń, przede wszystkim właśnie dlatego, że byli przyjaciółmi, a to nadal wiele dla niego znaczyło. Innym klientem opiekowałby się równie fachowo, ale ona... Z nią było inaczej. Była najważniejsza. Okazuje się, że on dla niej już niekoniecznie.
- Pandora, którą znam, nigdy nie zachowywała się tak, jak ty - on też zrewanżował jej się podobnym stwierdzeniem. Nie miał pojęcia, co się z nią stało. Na początku starał się jej pilnować, ale przecież nie mógł wszędzie za nią chodzić. Raz, nie wypadało, dwa, była dorosła. Nie chciał, żeby czuła się jak druga Britney Spears, ale... Momentami mogłoby to tak wyglądać. Całe szczęście, że nigdy nie przyszło jej do głowy ogolenie włosów na zero, bo wtedy małej Charlotte na pewno nie byłoby na świecie. Andrew leciał na Carleton, ale nie aż tak :lol:
- Widzisz? Zachowywałaś się tak, że nigdy nawet tego nie zauważyłaś - potwierdził to, o czym mówił wcześniej. Nie zaprzeczył, a to chyba już dużo. - Zresztą, teraz nie ma to już znaczenia.
Nie to, żeby się odkochał lub mu przeszło, po prostu teraz wiedział już, jak wszystko wygląda i jak mają się sprawy między nimi. Nic dziwnego, że zamierzał skupić się na małej.
- Żadna niania nie zastąpi rodziny. Tu ją miała. A ty... Szkoda, że nie dałaś nam tego odczuć.
Teraz nie ma już chyba po co zastanawiać się nad tym, co by było, gdyby jednak został w Stanach. Nie został i wiedział, że zrobił dobrze, bo w Australii mała rozwijała się naprawdę dobrze. Pomagało mu rodzeństwo, pomagała mu jego matka, czasem pomagali mu też przyszli chrzestni młodej, którzy odkładali na bok własne problemy i opiekowali się Princess.
- Ale żadna z nich nie była tobą - wzruszył ramionami. - Dobra. Jeśli chcesz widywać małą, musimy ustalić jakieś zasady. Albo się dogadamy, albo nie.
Lepiej się dogadać, prawda?

Pandora Carleton
ambitny krab
pan Finnigan
ODPOWIEDZ