Angel flying too close to the ground
Spoiler
Azrael był aniołem, który zawsze podporządkowywał się rozkazom "z góry". Był odpowiedzialny za dusze zmarłych, które trafiały po śmierci przed bramy niebios; to on był tym, który decydował o tym gdzie konkretna dusza trafi. Czyściec, Niebo, Piekło... Nie robił tego losowo rzecz jasna, rozpatrywał miejsce docelowe dla danego człowieka patrząc na listę jego uczynków, tych dobrych i tych złych, które - oczywiście - były notowane przez zajmujące się tym anioły niższego szczebla. Lubił swoją pracę, przeprowadzanie dusz sprawiało mu frajdę i raczej nie mylił się co do tego gdzie powinien trafić dany jegomość. Od jakiegoś czasu miał jednak dodatkową fuchę, która w pewnym sensie była dla niego nobilitacją, bo robił coś ważnego i potrzebnego, ale Azrael nie przepadał za tym, co musiał robić. Polowanie na upadłe anioły i demony, które według Nieba zrobiły coś, co sprawiało, że należało się ich pozbyć z kuli ziemskiej. Od niedawna miał nowy cel, o którym wiedział właściwie niewiele - wiedział, że zmiótł z powierzchni Ziemi całe miasto, włącznie z jego mieszkańcami rzecz jasna, no i że był księciem piekielnym, a na imię miał Venandriel. To właściwie wszystko co wiedział, ale nie potrzebował większej ilości informacji - ostatecznie nie musiał wiedzieć więcej, bo nie miał się ze swoimi celami przyjaźnić, tylko po prostu ich zlikwidować i tyle. No i do tej pory tak właśnie było: wykonywał pracę, wracał do Nieba, znów zajmował się przeprowadzaniem dusz, a potem dostawał kolejne zlecenie na jakiegoś upadłego, którego trzeba było się pozbyć. Takie tam... normalne sprawy.
Jego najnowsze zlecenie kroczyło kilka metrów przed nim; Azrael starał się nie rzucać w oczy, szedł za nim od jakiegoś czasu, nigdy nie pozwalając mu zniknąć z zasięgu swojego wzroku. Był już przyzwyczajony do śledzenia ludzi (no dobra, nie ludzi, ale ok), więc nie przypuszczał, żebym tym razem został w jakiś sposób zdemaskowany. Zdziwił się nieco, gdy zobaczył że mężczyzna wchodzi do jakiegoś lokalu, ale po krótkim spojrzeniu na zegarek dość szybko połączył fakty: zbliżała się dwudziesta trzecia, niedługo północ, a w końcu dzisiejszy dzień był ostatnim dniem roku. Westchnął cicho, po chwili wahania podejmując decyzję o wejściu do baru za swoim nowym celem. Łatwiej będzie mu go pilnować, jeśli będzie w tym samym pomieszczeniu, prawda? Miało to sens.
Spoiler
Zmrużył oczy, poprawiając swój płaszcz; nie chciał żeby jego broń była widoczna dla ludzi znajdujących się w lokalu. Nie wyczuwał zbyt wielu demonów ani aniołów, więc tym łatwiej było mu odnaleźć w tłumie osobę, za którą przyszedł. Nie miał jeszcze okazji go poznać bliżej, właściwie widział go tylko od tyłu, jedynie jego posturę i sylwetkę, ale teraz dostrzegł go siedzącego przy jakiś stoliku w kącie. Uznał, że siedzenie w barze bez żadnego napoju będzie nietaktowne, więc zamówił piwo i usiadł przy jakimś wolnym stoliku, w taki sposób, żeby mieć dobry podgląd na stolik w kącie sali. Zdjął kapelusz, odkładając go na blat i przeczesał włosy palcami, zaczepiając też kciukiem o zwisający z jego ucha kolczyk. Nie wyglądał może jak typowy samiec alfa, ale nigdy nie próbował dopasować się do ludzi; miał swój własny styl, własne życie i własne zadania. A jego najnowsze zadanie siedziało dwa stoliki dalej i chyba właśnie zorientowało się, że Azrael mu się przyglądał. Ups?