Look at this idiotic fool that you made me
: 28 mar 2024, 11:25
Wbrew pozorom Julian wcale nie miał doświadczenia w posiadaniu sporo młodszej dziewczyny na boku, więc gdyby ktoś wydał jakiś podręcznik, jak należy w takiej sytuacji postępować, byłby całkiem wdzięczny. Za akcję na wernisażu chciałby być zły tylko na Tove, ale doskonale wiedział, że on też spieprzył, wplątując do tego wszystkiego Connie. Nie miał jednak pojęcia, co to oznaczało. Kiedy kłócił się w małżeństwie, nadal małżeństwem (niestety?) zostawali, to było dość oczywiste. Ale w tym przypadku? Czy skoro Tove olewała jego wiadomości od dobrego tygodnia (a jeśli dodamy do tego poprzedni, to wychodziło im już jakieś sto tysięcy lat rozłąki), to znaczyło, że już nigdy się nie zobaczą, cześć? A może planowała teraz jak wsypać go żonie? Miał też przez chwilę podejrzenie, że powiedziała wszystko Laine i zmówiły się, że będą udawać, że nic się nie stało, ale na szczęście szybko doszedł do wniosku, że to tylko miks wyrzutów sumienia i totalnego zagubienia w tej sytuacji. Czy będzie starym creepem, jeśli nadal będzie próbował złapać jakiś kontakt? Czy takie rzeczy zostawiało się po prostu wiszące w powietrzu i nic się z nimi nie robiło?
A poza tym, jak Tove się czuła? Dotarła do domu w jednym kawałku? Potrzebowała, żeby ktoś się nią zajął następnego dnia, kiedy miała kaca? Udało jej się zaliczyć to, co miała na studiach?
Myślała o nim czasem?
Bo Julian o niej myślał i po raz kolejny był tym faktem wyjątkowo zirytowany. Miał już jednak bogate doświadczenie w szukaniu wymówek, więc tym razem uznał, że chodzi o to, że sprawa jest niedomknięta. A on przecież zawodowo sprawy domykał, więc potrzebował jakiejś deklaracji wprost. Jeśli mieli się już więcej nigdy nie zobaczyć i nara, chciał to po prostu usłyszeć albo chociaż przeczytać – a skoro Tove nie odpisywała, została mu wyłącznie ta pierwsza opcja i zdecydował się być starym creepem, który po pracy wpada do akademika. Ale przynajmniej z darami.
- Cześć – powiedział po prostu, kiedy Tove mu otworzyła. Nie pchał się przez drzwi, bo to by była przesada, a zamiast tego wyciągnął w jej stronę pudełko lodów pistacjowych (ale jakichś fancy, okej). - Przyszedłem sprawdzić, czy żyjesz – poinformował ją, powstrzymując się od jakichkolwiek żartów o lodach. - I może wejść na chwilę i pogadać, jeśli mnie wpuścisz – dodał, akceptując w duchu, że jeśli go nie wpuści, uzna to za znak, że to definitywny koniec, zerwali.
tove rosenthal
A poza tym, jak Tove się czuła? Dotarła do domu w jednym kawałku? Potrzebowała, żeby ktoś się nią zajął następnego dnia, kiedy miała kaca? Udało jej się zaliczyć to, co miała na studiach?
Myślała o nim czasem?
Bo Julian o niej myślał i po raz kolejny był tym faktem wyjątkowo zirytowany. Miał już jednak bogate doświadczenie w szukaniu wymówek, więc tym razem uznał, że chodzi o to, że sprawa jest niedomknięta. A on przecież zawodowo sprawy domykał, więc potrzebował jakiejś deklaracji wprost. Jeśli mieli się już więcej nigdy nie zobaczyć i nara, chciał to po prostu usłyszeć albo chociaż przeczytać – a skoro Tove nie odpisywała, została mu wyłącznie ta pierwsza opcja i zdecydował się być starym creepem, który po pracy wpada do akademika. Ale przynajmniej z darami.
- Cześć – powiedział po prostu, kiedy Tove mu otworzyła. Nie pchał się przez drzwi, bo to by była przesada, a zamiast tego wyciągnął w jej stronę pudełko lodów pistacjowych (ale jakichś fancy, okej). - Przyszedłem sprawdzić, czy żyjesz – poinformował ją, powstrzymując się od jakichkolwiek żartów o lodach. - I może wejść na chwilę i pogadać, jeśli mnie wpuścisz – dodał, akceptując w duchu, że jeśli go nie wpuści, uzna to za znak, że to definitywny koniec, zerwali.
tove rosenthal