you got your share of secrets and I’m tired of being last to know
: 13 mar 2024, 16:25
011.
Nie potrafił jednak przestać o tym myśleć. W kółko odtwarzał w głowie wszystkie ich spotkania odkąd wróciła do Lorne Bay i próbował je analizować pod kątem pozyskanej wiedzy. Wciąż coś do niego czuła. Wystarczająco dużo by być zazdrosną i całować go tak jak gdyby ich życia od tego zależały. Bo był pewien, że to mu się nie wydawało. Nie dało się udawać czegoś takiego. A przynajmniej nie ona przed nim. Tylko co to zmieniało? Niewiele. Tylko bardziej bolało. Te emocje i rozmyślania jak zwykle doprowadziły go w to samo miejsce. Była sobota wieczór, więc tłum zebrał się porządny. No i miało stanąć naprzeciwko siebie dwóch zaprawionych w bojach zawodników. Flynn wiedział, że dzisiaj dobrze zarobi, nieważnie od tego czy wyjdzie z tej walki zwycięsko, czy też skończy na betonie. Był na tyle nabuzowany, że wierzył w swoją wygraną. Musiał jakoś odreagować ten cały syf.
Szło mu całkiem dobrze. Zarobił co prawda paskudne obrażenie w żołądek i drugie w szczękę oraz nos, z którego powoli kapała krew, ale jego przeciwnik rozciął sobie rękę o jego zęby. Flynn myślał, że zwycięstwo ma w kieszeni. I na chwilę o niej zapomniał. Do momentu, w którym ją zobaczył w tłumie i wszystko potoczyło się bardzo szybko, choć dla niego działo się w zwolnionym tempie. Nie potrafił odwrócić od niej wzroku i przez jedną sekundę, która zdawała się być nieskończonością, był wściekły. Na siebie. Na nią. A potem dostał takiego kopniaka w brzuch, że pchnęło go do tyłu i na ziemię. Stęknął jedynie i zwinął się z bólu. Próbował wstać i nawet mu się udało po chwili, ale od tego momentu i tak nie miał szans. Udało mu się tylko sprawić, że typ będzie utykał przez kilka dni z powodu obrażenia na biodrze, ale i tak dostał później tak, że już nie chciał wstawać. Nie żałował jednak tej porażki tak bardzo jak tego, że Reyah wiedziała. Dowlókł się do baraka, który służył im za szatnie po kilku minutach od zakończenia walki, wcześniej zajęty zdobywaniem taniego środka dezynfekcyjnego od kumpla za barem. Zaczął od zdezynfekowania wnętrza jamy ustnej. Dobrze, że nie wypuścił butelki na widok, jaki zastał w przebieralni.
— Hej — udało mu się po chwili do niej powiedzieć. Miał nadzieję, że ucieknie z miejsca walk. Kolejny raz wykazał się naiwnością godną kogoś mniej doświadczonego.
Reyah Morales