: 17 mar 2024, 18:50
Nie przejmuj się. Jestem szczęśliwa. Te słowa, to czym naprawdę były, zabolały go okrutnie. Były nie jak cios, a jak cios głazem wymierzony prosto w jego pysk. Kiedy je usłyszał poczuł się, jakby stał za szybą i obserwował przez nią własne rozpadające się małżeństwo. Ba, małżeństwo i życie, bo nie kłamał, nie ściemniał i nie przesadzał, kiedy mówił, że nie potrafi bez niej żyć. Był ślepy, głupi i ślepy, bo przegapił moment, w którym to jacy byli w ich związku zjechało na niewłaściwą drogę. Nie zatrzymał tej galopady w porę, a teraz naprawdę mogło być już za późno. Odetchnął głębiej, ale nie odrywał oczu od żony. Oboje przeżywali tę rozmowę tak samo bardzo, tak samo mocno, tak samo w sobie. - Nie robię z ciebie potwora, nie... Nie chciałem tego, więc jeśli tak to odebrałaś, a odebrałaś to przepraszam. - odezwał się po chwili i wyciągnął łapsko do wolnej od kieliszka z drinkiem, dłoni kobiety. Ścisnął ją mocno, stanowczo w palcach. - Spójrz na mnie. - na swojego męża idiotę, prosto w oczy. - Jestem ślepy, głuchy i głupi. A przy okazji jestem niezłym dupkiem i sukinkotem. Ale kocham cię. Kocham cię i zrobię wszystko, żeby to zatrzymać. To, cokolwiek się teraz między nami dzieję. - skoczyłby w ogień, gdyby to miało pomóc. - Masz rację, zjebałem temat po całości. Jedyne co mogę powiedzieć to przepraszam. I może tylko tyle, że... Nie. Nie, więcej nie. Przepraszam. Bez usprawiedliwiania, po prostu przepraszam. - nie tylko za to, że tego nie załatwił wcześniej, ale przede wszystkim za to, że nie widział, nie dostrzegał jak ogromne szkody Capshaw nieświadomie czyniła w jego małżeństwie. Jak bardzo Elise źle czuła się ze świadomością bycia tej kobiety w rzeczywistości Trevisano. Tak, za to ją przepraszał. Był ślepy, głuchy i głupi. Dokładnie, tak jak powiedział. - Załatwię to dzisiaj. Teraz. Załatwię to teraz. - cofnął rękę od dłoni żony i sięgnął do kieszeni swoich spodni. Po telefon, na którym szybko wystukał wiadomość do szefowej z zapytaniem czy ta wciąż jest w szpitalu. - Dopij drinka i zamów ubera. - domamrotał wpatrując się w telefon w oczekiwaniu na odpowiedź od Capshaw. - Spotkamy się w hotelu, tak? - odpowiedź przyszła, była twierdząca. Jasnowłosa pani doktor pilnowała ich oddziału. - Kolejne “jestem szczęśliwa” w takim wykonaniu złamie mi serce, Elise. Więc powiedz co jeszcze mam zrobić, żebyś uwierzyła, że... - podniósł wzrok na żonę. Był ożywiony, gotowy do spalenia świata. - Jesteś dla mnie wszystkim i zrobię dla ciebie wszystko.
Elise Trevisano
Elise Trevisano