Wśród staroci opowiadających historię
: 10 mar 2024, 17:19
#2
Sklep z antykami nie był miejscem docelowym spaceru Nory, a jednak błądzenie po miasteczku doprowadziło ją właśnie tutaj, do dzielnic Aborygenów, pod witrynę sklepową ze starymi meblami, zakurzonymi lampkami, krzesłami i książkami mającymi za sobą prawdopodobniej więcej lat, niż ona. Jakiś charakterystyczny kształt czy kolor sprawił, że wstrzymała kroku i skupiła na nim swój wzrok. Zmarszczyła brwi, jakby się nad czymś zastanawiała i najwidoczniej miało to związek z owym meblem. W końcu postanowiła wejść do środka, wraz z przestąpieniem progu zsuwając z głowy słuchawki, co pozwoliło jej usłyszeć charakterystyczny dla takich miejsc dźwięk dzwoneczka obwieszczającego przybycie nowego klienta. Poczuła zapach starości unoszący się wokół, który choć z początku nieco drażnił, to jednocześnie wzbudzał nieco uczucie nostalgii. To trochę jak zapach w domu babci, gdzie dla zabawy chowała się w starej szafie, a potem przy ciężkim, drewnianym stole jadła na drugie śniadanie drożdżową bułkę z dżemem, który babcia zaledwie kilka dni temu usmażyła, specjalnie na jej wizytę.
Nie miała w Lorne Bay zbyt wielu rzeczy. Znaczną część swojego dobytku zostawiła u rodziców w Brisbane, nie chcąc organizować wielkiej przeprowadzki, skoro nawet nie wiedziała, jak długo tu zabawi. Jej pokój był jednak dość pusty i choć miała szafę i łóżko, to brakowało jej kilku rzeczy. Nie mogła przecież całego dnia w tym łóżku spędzać, a siedzenie na podłodze na dłuższą metę było nieco niewygodne.
Poszukała wzrokiem kogoś odpowiedzialnego za to miejsce, kto mógłby jej pomóc i może udzielić odpowiedzi na kilka pytań. Nie dojrzała przy ladzie nikogo, więc spróbowała ruszyć w głąb sklepu, jednocześnie rozglądając się z ciekawością po innych meblach, które mogły ją zainteresować. Póki co nie była przekonana do kupna czegokolwiek, ale może da się namówić? Kto wie.
Angie Donoghue
Sklep z antykami nie był miejscem docelowym spaceru Nory, a jednak błądzenie po miasteczku doprowadziło ją właśnie tutaj, do dzielnic Aborygenów, pod witrynę sklepową ze starymi meblami, zakurzonymi lampkami, krzesłami i książkami mającymi za sobą prawdopodobniej więcej lat, niż ona. Jakiś charakterystyczny kształt czy kolor sprawił, że wstrzymała kroku i skupiła na nim swój wzrok. Zmarszczyła brwi, jakby się nad czymś zastanawiała i najwidoczniej miało to związek z owym meblem. W końcu postanowiła wejść do środka, wraz z przestąpieniem progu zsuwając z głowy słuchawki, co pozwoliło jej usłyszeć charakterystyczny dla takich miejsc dźwięk dzwoneczka obwieszczającego przybycie nowego klienta. Poczuła zapach starości unoszący się wokół, który choć z początku nieco drażnił, to jednocześnie wzbudzał nieco uczucie nostalgii. To trochę jak zapach w domu babci, gdzie dla zabawy chowała się w starej szafie, a potem przy ciężkim, drewnianym stole jadła na drugie śniadanie drożdżową bułkę z dżemem, który babcia zaledwie kilka dni temu usmażyła, specjalnie na jej wizytę.
Nie miała w Lorne Bay zbyt wielu rzeczy. Znaczną część swojego dobytku zostawiła u rodziców w Brisbane, nie chcąc organizować wielkiej przeprowadzki, skoro nawet nie wiedziała, jak długo tu zabawi. Jej pokój był jednak dość pusty i choć miała szafę i łóżko, to brakowało jej kilku rzeczy. Nie mogła przecież całego dnia w tym łóżku spędzać, a siedzenie na podłodze na dłuższą metę było nieco niewygodne.
Poszukała wzrokiem kogoś odpowiedzialnego za to miejsce, kto mógłby jej pomóc i może udzielić odpowiedzi na kilka pytań. Nie dojrzała przy ladzie nikogo, więc spróbowała ruszyć w głąb sklepu, jednocześnie rozglądając się z ciekawością po innych meblach, które mogły ją zainteresować. Póki co nie była przekonana do kupna czegokolwiek, ale może da się namówić? Kto wie.
Angie Donoghue