And no matter how guilty I still feel saying it, I wish I hated you
: 10 mar 2024, 14:14
014.
Parker ostatnie kilka dni, a może parę tygodni, nie, dobra. On po prostu uznał sobie, że luty się nie wydarzył. To był tak zły miesiąc, że postanowił go najzwyczajniej na świecie wyprzeć z pamięci. Oczywiście nie zapomniał jednak o wszystkim co się w lutym wydarzyło. Nie, nie. Te rzeczy były zbyt ważne, żeby je po prostu wyrzucić z głowy. W sumie on naprawdę myślał, że miał bardzo zajęty miesiąc, a tak naprawdę po prostu chciał zapomnieć o Elaine i o tym jak mu złamała serce. Właściwie to panienka Henderson łamała mu to serce bardzo regularnie. Łamała je, a później jeszcze deptała po kawałkach tego serca i nie przejmowała się tym, że każdy ten odłamek był jak horkruks i tak naprawdę Elaine zabijała duszę Parkera. Dobra, nie wiem czy to dobre porównanie, bo dawno nie oglądałam i nie czytałam Harry'ego Pottera, więc mogę się mylić. Tak czy siak Parker był jak Lord Voldemort. Ale lepsza wersja. Taka uprzejma wersja. No i miał też nos. I zamiast bazyliszka i Nagini miał krokodyle. A krokodyle to akurat spoko sprawa, bo rzeczywiście w lutym urodził się cztery małe. Nawet je jakoś nazwałam, ale pamiętam tylko Sabine, bo to z jakiegoś powodu jego ulubienica. Pewnie dlatego, że Sabine to takie lesbijskie imię, a Parker jak każdy heteroseksualny mężczyzna kochał lesbijki!!
Z potężnym bólem serca (pewnie większym niż ten ból kiedy Elaine łamała mu serce po raz ostatni) udał się do Gold Coast porzucając swoje małe krokodylki na parę dni. Próbował jednak nie być jakoś super załamany, bo jednak wiedział, że opuszcza te krokodylki, żeby zarabiać na nie pieniążki. Miał akurat zaplanowaną bardzo ładną prezentację, która była jednym wielkim chwaleniem się sanktuarium. Oczywiście większość slajdów była poświęcona Sabine i jej rodzeństwu. Parkera sanktuarium zawsze szczyciło się tym, że mieli wysoką liczbę narodzin zwierząt. Parker nie miał z tym nic wspólnego jak coś. On po prostu tworzył super atmosferę, a zwierzęta robiły co do nich należało.
Był sobie teraz na ładnej, bardzo fancy imprezce, ubrał się garniturek, rozmawiał z ludźmi, poznawał nowe osoby i w sumie było spoko, bo nie myślał o cyckach Elaine. A przynajmniej nie w przeciągu ostatnich czterdziestu minut. Jak zakładał koszulę to jednak przemknęła mu przez myśl. Nawet nie ona i jej... porażająca osobowość. Po prostu jej spoko cycki, które tak idealnie pasowały do jego dłoni. Po rozmowach z ludźmi przeprosił wszystkich i stanął sobie gdzieś z boku. Wyjął z kieszeni marynarki karteczki ze swoją przemową na prezentację i zaczął się upewniać, że wszystko jest ustawione zgodnie z kolejnością. Zaraz jednak ktoś do niego podbił, że fajnie jakby udzielił wywiadu czy coś tam. Oczywiście się zgodził, bo przecież on lubił napierdalać bez sensu. Poszedł za typiarką i jak już tam dotarł to zobaczył, że osobą, która będzie przeprowadzała z nim wywiad będzie cycolina... sory, Elaine.
- No tak. Pewnie NIcole Kidman nie mogła się pojawić. - Na bank Nicole Kidman chciałaby przeprowadzać wywiad z jakimś typem od krokodyli. Po prostu Parker nie mógł wymyślić nikogo innego z Australii, a muszę dać na chwilę spokój Kylie Minogue, bo typiara już mnie nienawidzi za to jak często o niej wspominam.
- Czść. - Przywitał się połowicznie, bo nie chciał być niemiły, ale też nie chciał być miły. - To jak to ma wyglądać? - Zapytał ją, ale patrzył gdzieś metr na lewo od jej głowy, żeby nie patrzeć na nią. Była jak meduza, jedno spojrzenie w jej cycki (czy tam twarz, who cares) i by się zakochał.