Uprzątnąć śmieci zgromadzone w pamięci
: 07 mar 2024, 21:23
#1
Mijał kolejny tydzień spędzony w Lorne Bay, a ona wcale nie miała pewności, czy jest jej lepiej. Dni zlewały się ze sobą, a ona błądząc po omacku próbowała trzymać się resztek zdrowego rozsądku, jakie jej zostały. Spacery bez celu zaczynały ją nużyć i nie dawały wcale ukojenia. Pozostawanie z myślami sam na sam nie przypadało jej do gustu, ale jednocześnie wiedziała, że wszelkie próby zagłuszenia ich nie skończą się dla niej dobrze.
Widziała ogłoszenie dotyczące plaży zaśmiecone po huraganach. To dziwne, ale uświadomiła sobie, że odkąd wprowadziła się do brata, na plaży była może raz? I to jeszcze zanim zostały zaśmiecone. Spacerowanie po niej w tłumie plażowiczów było co najmniej niekomfortowe, a pójście tam w czasie, gdy nie było zbyt wielu ludzi - dość przygnębiające. Bezkres oceanu wprawiał ją w jeszcze większą melancholię, a przecież to od niej chciała uciec. Teraz też mimowolnie się w niego zapatrzyła, przystając gdzieś między kawałkiem plastikowej siatki a do połowy zakopaną w piasku butelką. W jednej ręce trzymała chwytak do śmieci, a w drugiej worek, bo oczywiście zgłosiła się do pomocy jako wolontariusz. Nawet, jeśli wciąż nie wiedziała, dokąd zmierza, to wiedziała przynajmniej, po co. Nie była jedyną chętną, ale nikogo tu nie znała, a nie chciała wpraszać się w jakąś grupkę, dlatego w przeciwieństwie do innych, chodziła sama, pochłonięta muzyką wydobywającą się z jej dużych słuchawek. Stojąc tak w bezpiecznej odległości od brzegu, by woda nie zmoczyła jej butów, Nora zsunęła słuchawki i wsłuchała się przez chwilę w szum oceanu. Przymknęła oczy. Poczuła delikatną bryzę na twarzy. Westchnęła cicho.
I wtedy usłyszała krzyk, przerywający jej tę nostalgiczną chwilę. Odruchowo zaczęła się rozglądać za jego źródłem.
Mijał kolejny tydzień spędzony w Lorne Bay, a ona wcale nie miała pewności, czy jest jej lepiej. Dni zlewały się ze sobą, a ona błądząc po omacku próbowała trzymać się resztek zdrowego rozsądku, jakie jej zostały. Spacery bez celu zaczynały ją nużyć i nie dawały wcale ukojenia. Pozostawanie z myślami sam na sam nie przypadało jej do gustu, ale jednocześnie wiedziała, że wszelkie próby zagłuszenia ich nie skończą się dla niej dobrze.
Widziała ogłoszenie dotyczące plaży zaśmiecone po huraganach. To dziwne, ale uświadomiła sobie, że odkąd wprowadziła się do brata, na plaży była może raz? I to jeszcze zanim zostały zaśmiecone. Spacerowanie po niej w tłumie plażowiczów było co najmniej niekomfortowe, a pójście tam w czasie, gdy nie było zbyt wielu ludzi - dość przygnębiające. Bezkres oceanu wprawiał ją w jeszcze większą melancholię, a przecież to od niej chciała uciec. Teraz też mimowolnie się w niego zapatrzyła, przystając gdzieś między kawałkiem plastikowej siatki a do połowy zakopaną w piasku butelką. W jednej ręce trzymała chwytak do śmieci, a w drugiej worek, bo oczywiście zgłosiła się do pomocy jako wolontariusz. Nawet, jeśli wciąż nie wiedziała, dokąd zmierza, to wiedziała przynajmniej, po co. Nie była jedyną chętną, ale nikogo tu nie znała, a nie chciała wpraszać się w jakąś grupkę, dlatego w przeciwieństwie do innych, chodziła sama, pochłonięta muzyką wydobywającą się z jej dużych słuchawek. Stojąc tak w bezpiecznej odległości od brzegu, by woda nie zmoczyła jej butów, Nora zsunęła słuchawki i wsłuchała się przez chwilę w szum oceanu. Przymknęła oczy. Poczuła delikatną bryzę na twarzy. Westchnęła cicho.
I wtedy usłyszała krzyk, przerywający jej tę nostalgiczną chwilę. Odruchowo zaczęła się rozglądać za jego źródłem.