pull me close, and I’ll hold you tight. don’t be scared, ’cause I’m on your side
: 01 mar 2024, 20:57
008.
Wystarczyło kilka dni, podczas których kontakt z Mallory był znikomy, by porządnie za nią zatęskniła. W czasie, kiedy dni Henderson były wypchane po brzegi pracą, Astoria szukała zajęcia dla siebie. Na tak wczesnym etapie nadal miała odrobinę za dużo wolnego czasu, który potęgował odczuwaną tęsknotę — łagodzoną jedynie wizją zbliżającej się randki. Tej, która sprawiała, że Astoria czuła się niczym podekscytowana nastolatka. Nie zamierzała się jednak tego ani wstydzić, ani tym bardziej samodzielnie uspokajać. Stale zmieniała koncepcję na strój, w który ubierze się na wyjście z Mallory, bo ciężko było jej myśleć o czymś innym.
Nie mogła doczekać się pełnego dnia, który będą mogły spędzić w swoim towarzystwie — bez większych obaw, że ktokolwiek ich nakryje, czy im jakkolwiek przeszkodzi. Dotychczas dostawały jedynie kilka krótkich godzin — bez wspólnych nocy, czy poranków, więc nic dziwnego, że budziło to w Astorii nieposkromioną ekscytację. Tym większą, że naprawdę ją lubiła, a przebywanie z nią było nie tylko łatwe, ale też tak miłe i odpowiednie, że zapominała, jak krótko ją zna. W jednej chwili się pojawiła w jej życiu i znalazła sobie idealne miejsce, zostając osobą, bez której aklimatyzacja w Lorne Bay byłaby trudniejsza — jeśli nie zupełnie niemożliwa.
Zajechała pod wskazany adres chwilę przed umówioną godziną. Nie chcąc marnować czasu na przygotowanie, pokonała drogę z Lorne do Cairns ubrana już w sukienkę, w której zamierzała pojawić się na kolacji. Wyjątkiem były buty — bez szpilek na nogach, Astoria i tak była raczej kiepskim kierowcą. Zanim więc weszła do budynku, poszukując wynajętego apartamentu, nałożyła odpowiednie buty i zgarnęła swoje rzeczy — w tym mały bukiet, który kupiła do kobiety. W końcu zabierała ją na randkę. I chciała sprawić jej przyjemność po, jak zakładała, męczącym dniu w pracy. Stanęła przed drzwiami chwilę później i nacisnęła na klamkę, wchodząc ostrożnie do środka.
— Mal? — zawołała w przestrzeń. Pojawiła się chwilę później, więc Astoria wyciągnęła w jej stronę kwiaty i uśmiechnęła się lekko. — Są dla ciebie, bo jak na lesbijkę lubię być śmiesznie tradycyjna — przyznała z lekkim rozbawieniem. Pozwoliła sobie jednak zrobić krok w jej stronę, by po podaniu jej bukietu pocałować ją krótko na powitanie. Co już kolidowało z tradycjami nieznacznie, bo były przed oficjalną pierwszą randką tak naprawdę, ale nie zamierzała czekać cały wieczór, by ją pocałować. Tym bardziej że spędziła ostatnie dni, wyczekując tego momentu.
— Pięknie wyglądasz — powiedziała jeszcze, poprawiając jej włosy, które zsunęły się odrobinę na twarz, na którą bardzo lubiła patrzeć. Tym bardziej gdy tak ładnie się do niej uśmiechała.