a moment of solitude allows me to forget
: 29 lut 2024, 01:09
Nie można powiedzieć, że Mercury powoli stawał na nogi, bo mimo tego, że opuścił ośrodek to wciąż był tym samym gościem. Tym samym, który niemalże zakończył swój żywot w najgłupszy z możliwych sposobów. Inaczej przecież nie można nazwać tego, że ktoś przedawkował przez swój idiotyzm. To powszechny błąd ludzi nieradzących sobie z presją jaką nakłada na nich życie. Jedyna droga ucieczki. Ta niewłaściwa.
Dzisiejszego ranka jak co dnia wybrał się na plażę, aby pobyć w samotności. W sumie to wszędzie gdzie się ostatnio pojawiał to takowa była. Unikał ludzi, a zwłaszcza tych, których zna. Nie chciał im tłumaczyć gdzie był i co robił. Tak było łatwiej. Na ten moment. Chłopak zaczął biegać wzdłuż oceanu i ze słuchawkami w uszach zaczął rozmyślać nad sensem swojego istnienia. Co ma robić i gdzie znaleźć jakąś pracę, aby mógł zacząć od nowa. To będzie niezwykle ciężkie, ale z drugiej strony jest to jeden z celów, jakie postawiła przed nim jego opiekunka. Powiedziała, aby zrezygnował z dotychczasowej pracy i znalazł nową pasję. Robił to co kocha. Wciąż tego nie znalazł, ale jest w trakcie. Przynajmniej taką miał nadzieję każdego ranka.
Brunet od kilku dni widzi na plaży dziewczynę. Codziennie ubraną w podobny sposób i codziennie trzymającą aparat w swoich dłoniach. Jakby była tu praktycznie zawsze. Jakby mieszkała i wynajmowała tę plażę tylko i wyłącznie dla siebie. Gdy tylko się pojawiała czuł jej obiektyw skierowany w swoją stronę, a niewidoczny laser aparatu podążał za każdym jego krokiem. Zbliżył się do niej i chciał zapytać, czy robienie zdjęć sprawia jej przyjemność, zwłaszcza, gdy robi je właśnie jemu. Nie wiedząc dlaczego czuł się z tego powodu osaczony, jakby po tym co zrobił i gdzie był wszystkie oczy świata skierowane były by właśnie na niego. — Nazwałbym to przypadkiem, gdyby był to pierwszy raz — zagaił w momencie, w którym znalazł się tuż obok dziewczyny. Z bliska była jeszcze ładniejsza niż to w jaki sposób sobie ją wyobrażał. Miała zjawiskowe oczy, w których mógłby się utopić nawet najlepszy surfer na tej plaży.
— Od jakiegoś czasu robisz mi zdjęcia, po co? — powiedział wprost. Chciał znać odpowiedź. Gdyby sformułował to pytanie w inny sposób to pewnie nie uzyskałby szczerej odpowiedzi. A może ten ton, który narzucił nie był wcale celowy i faktycznie zapomniał jak rozmawia się z ludźmi. Przecież przez tak długi czas zamknięty był w czterech ścianach, a dookoła byli tylko tacy jak on. Zagubieni z masą problemów.
Bianca Rochester-Cho
Dzisiejszego ranka jak co dnia wybrał się na plażę, aby pobyć w samotności. W sumie to wszędzie gdzie się ostatnio pojawiał to takowa była. Unikał ludzi, a zwłaszcza tych, których zna. Nie chciał im tłumaczyć gdzie był i co robił. Tak było łatwiej. Na ten moment. Chłopak zaczął biegać wzdłuż oceanu i ze słuchawkami w uszach zaczął rozmyślać nad sensem swojego istnienia. Co ma robić i gdzie znaleźć jakąś pracę, aby mógł zacząć od nowa. To będzie niezwykle ciężkie, ale z drugiej strony jest to jeden z celów, jakie postawiła przed nim jego opiekunka. Powiedziała, aby zrezygnował z dotychczasowej pracy i znalazł nową pasję. Robił to co kocha. Wciąż tego nie znalazł, ale jest w trakcie. Przynajmniej taką miał nadzieję każdego ranka.
Brunet od kilku dni widzi na plaży dziewczynę. Codziennie ubraną w podobny sposób i codziennie trzymającą aparat w swoich dłoniach. Jakby była tu praktycznie zawsze. Jakby mieszkała i wynajmowała tę plażę tylko i wyłącznie dla siebie. Gdy tylko się pojawiała czuł jej obiektyw skierowany w swoją stronę, a niewidoczny laser aparatu podążał za każdym jego krokiem. Zbliżył się do niej i chciał zapytać, czy robienie zdjęć sprawia jej przyjemność, zwłaszcza, gdy robi je właśnie jemu. Nie wiedząc dlaczego czuł się z tego powodu osaczony, jakby po tym co zrobił i gdzie był wszystkie oczy świata skierowane były by właśnie na niego. — Nazwałbym to przypadkiem, gdyby był to pierwszy raz — zagaił w momencie, w którym znalazł się tuż obok dziewczyny. Z bliska była jeszcze ładniejsza niż to w jaki sposób sobie ją wyobrażał. Miała zjawiskowe oczy, w których mógłby się utopić nawet najlepszy surfer na tej plaży.
— Od jakiegoś czasu robisz mi zdjęcia, po co? — powiedział wprost. Chciał znać odpowiedź. Gdyby sformułował to pytanie w inny sposób to pewnie nie uzyskałby szczerej odpowiedzi. A może ten ton, który narzucił nie był wcale celowy i faktycznie zapomniał jak rozmawia się z ludźmi. Przecież przez tak długi czas zamknięty był w czterech ścianach, a dookoła byli tylko tacy jak on. Zagubieni z masą problemów.
Bianca Rochester-Cho