I'm a fine-tuned supersonic speed machine
: 24 lut 2024, 20:40
052.
Gaia odwoziła mamę na lotnisko, gdzie czekał na nią prywatny samolot do Włoch. Miała jakaś ceremonię, na której miała wystąpić jako gość specjalny. Miał tam do niej dołączyć później tata Zimmerman. Dzieci nie zostały zaproszone, bo Monica uznała, że rodzice poradzą sobie tym razem we dwójkę. Nie chciała ciągnąć tam dzieci, bo wiedziała, ze ich życia są w rozsypce. Chciała po prostu odpocząć od tego chaosu i przypomnieć sobie, że dzieci są pełnoletnie i odpowiadają za swoje własne błędy. A na chwilę obecną nie hańbią nazwiska, więc nie ma co się czepiać na zapas.
Gaia pomogła mamie z torbą, później ucałowała i pożegnała ją i wróciła do auta, gdzie już czekał na nią mandat, bo jak zwykle zaparkowała na zakazie, a wiadomo, że na lotniskach strażnicy działają szybciej niż w Tumbleweed jak jedziesz z chustą na mordzie. No, ale nic. Wsadziła mandat do schowka, gdzie miała już inne dwa jeszcze nieopłacone i ruszyła w drogę powrotną do Lorne. Było jej smutno, bo nie miała planów na dzisiaj i czuła przez to jakąś dziwną pustkę. Co ma niby ze sobą zrobić. Wrócić do domu i szukać sobie hobby? W sumie mogłaby poczytać książkę. Ale pewnie i tak skończy się na tym, że położy się nad basenem i wypali skręta, a później zaśnie. Cała Gaia.
Jadąc i naturalnie przekraczając dozwoloną szybkość ominęła Cairns i leciała na Lorne. Trochę jednak zwolniła, bo musiała wybrać odpowiednią nutkę, a żyła w świecie bez muzyki Duy Lipy, więc było dosyć ciężko. Włączyła więc Rihannę, bo ostatnio to ona chodziła jej po głowie. No i dobrze się z tym wszystkim stało, bo przynajmniej miała okazję zobaczyć na poboczu stojące auto i faceta, który wyglądał na lekko podkurwionego swoją sytuacją. Gaia olała sprawę i pojechała dalej, ale po paru sekundach uznała, że przecież nie ma żadnych planów. Równie dobrze może zaprosić do auta nieznajomego i dać się zabić. Przynajmniej trochę mi odpisów odpadnie. Bardzo sprawnym ruchem wjechała na przeciwny pas i zawróciła, po paru chwilach zjeżdżała już na pobocze zatrzymując się przy mężczyźnie i jego aucie.
- Czołem, kowboju. Potrzebujesz podwózki? Albo kabla? – Zapytała, bo nie była aż tak głupia. Co nieco o autach wiedziała i jak padł mu akumulator to będzie w stanie mu pomóc. Jak się obrócił to ogarnęła, że jednak tak trochę go zna. Wcześniej nie skupiała się na głowie, bo patrzyła na tyłek i szerokie ramiona. – O. Cześć. – Przywitała się nie wiedząc czy to odpowiednie przywitanie do starego swojej byłej, ale trudno. Gaia się zmieniła z uroczego ptaszka w przepięknego ptaka, więc mógł jej nie poznać. Ryzyk fizyk.