zwierzęcy przegląd
: 18 lut 2024, 23:21
Fera jakoś dziwnie spała w nocy, śniły się jej jakieś głupoty, ale nie było to jakieś koszmary, tylko po prostu takie bzdury, po których człowiek się budzi i zastanawia się jaki mamy dzień, miesiąc czy rok, bo tak nam się poprzestawiało. Po czymś takim człowiek jest sto razy bardziej zmęczony niż po nieprzespaniu całej nocy, w każdym razie ona była. Nie lubiła czegoś takiego, bo wtedy jest bardzo wybita z rytmu i po prostu zmęczona. Domyślała się, że to pewnie pogoda trochę na nią wpływa i zmęczenie, które ostatnio nie dawało jej spokoju. Nie mogła spać, nie mogła odpocząć – takie trochę okropne koło, z którego nie mogła się wyrwać, jednak nie zniechęciło jej to w żaden sposób do niczego. Miała swoją codzienną rutynę.
Wzięła prysznic, trochę chłodniejszy niż zazwyczaj, ale nie w lodowatej wodzie. Chciała się obudzić i pobudzić organizm do pracy, wykonała poranna toaletę i poszła przygotować śniadania dla siebie i swojego narzeczonego, uwielbiała to określenie! Nie miała ochoty na nic ciężkiego, więc przygotowała dla siebie sałatkę z owocami i jogurtem naturalnym do tego pudding ryżowy, który kochała. Jak wychodziła z domu to Jacob jeszcze spał. Oczywiście nakarmiła Pepsi, a ta kiedy zjadła po prostu dalej poszła spać. Ten pies naprawdę potrafi być leniwy.
Dzisiaj w pracy miała dość fajny dzień, co prawda musiała wykonać swoje obowiązki jako opiekunka koali, z czym nie miała żadnego problemu, gdyby było inaczej to nie pracowałaby w tym miejscu na stanowisku opiekunki niedźwiadków, prawda? No właśnie.
Dzisiaj z Renley miała do wykonania prace, która była bardziej w gestii weterynarza, którym przecież Feraye również była, bo już skończyła studia. Czasem zdarzało jej się pomagać pani weterynarz w jej obowiązkach, kiedy było więcej do pracy jak dzisiaj, a co się działo dzisiaj? Przegląd zwierząt czy wszystko z nimi w porządku oraz szczepienia. Sporo roboty.
Kiedy skończyła doglądać koal przyszła do gabinetu Renley.
- Hejka! Jak wygląda nasz plan dnia? - Zapytała Feraye z uśmiechem.
Renley A. Shepherd
Wzięła prysznic, trochę chłodniejszy niż zazwyczaj, ale nie w lodowatej wodzie. Chciała się obudzić i pobudzić organizm do pracy, wykonała poranna toaletę i poszła przygotować śniadania dla siebie i swojego narzeczonego, uwielbiała to określenie! Nie miała ochoty na nic ciężkiego, więc przygotowała dla siebie sałatkę z owocami i jogurtem naturalnym do tego pudding ryżowy, który kochała. Jak wychodziła z domu to Jacob jeszcze spał. Oczywiście nakarmiła Pepsi, a ta kiedy zjadła po prostu dalej poszła spać. Ten pies naprawdę potrafi być leniwy.
Dzisiaj w pracy miała dość fajny dzień, co prawda musiała wykonać swoje obowiązki jako opiekunka koali, z czym nie miała żadnego problemu, gdyby było inaczej to nie pracowałaby w tym miejscu na stanowisku opiekunki niedźwiadków, prawda? No właśnie.
Dzisiaj z Renley miała do wykonania prace, która była bardziej w gestii weterynarza, którym przecież Feraye również była, bo już skończyła studia. Czasem zdarzało jej się pomagać pani weterynarz w jej obowiązkach, kiedy było więcej do pracy jak dzisiaj, a co się działo dzisiaj? Przegląd zwierząt czy wszystko z nimi w porządku oraz szczepienia. Sporo roboty.
Kiedy skończyła doglądać koal przyszła do gabinetu Renley.
- Hejka! Jak wygląda nasz plan dnia? - Zapytała Feraye z uśmiechem.
Renley A. Shepherd