if you love me, don't let me go, just keep hangin' on little bit longer
: 16 lut 2024, 21:21
008.
Po ostatniej rozmowie z Ericiem nie była sobą. Zwłaszcza kiedy chodziła po szpitalu. Ciągle myślała o tym wyjeździe do Afryki. Nadal wierzyła w to, że Worthington się zgrywał i zaprosił ją tylko i wyłącznie w ramach jakiegoś żartu. Ewentualnie próbował jakiegoś nowego sposobu na podryw. Nawet ją kusiło, żeby podpytać inne kobiety chirurgów w szpitalu, czy im też coś takiego proponował. Nie chciała jednak wyjść na kretynkę. A już nie na osobę, która na poważnie rozważa jakąkolwiek propozycję od Erica Worthingtona. Nawet jeżeli byłaby to propozycja czysto zawodowa. Albo czysto przyjacielska. Z Ericiem jednak niczego człowiek nie mógł być pewien na sto procent.
Obecnie stała w sali pacjenta z dwójką rezydentów, którzy dzisiaj pracowali z nią. Słuchała i nadzorowała czy w odpowiedni sposób zajmują się pacjentką. Starała się wtrącać jak najmniej, żeby dać im większe pole do poczucia swobody, ale też do tego, żeby poczuć się pewnie w wykonywanym przez siebie zawodzie. Widziała, że pacjentka co jakiś czas zerkała na nią, zupełnie jakby potrzebowała potwierdzenia od chirurga prowadzącego, że ci ludzie rzeczywiście mówią jej prawdę. No i bez jakiegokolwiek odzywania się, czy przerywania, Sadie rzeczywiście od czasu do czasu kiwała głową, albo posyłała kobiecie pokrzepiający uśmiech. W jednej z dłoni, którą miała wsadzoną w kieszeń fartucha, obracała między palcami pierścionek zaręczynowy. Nie mogła go w pracy nosić, więc trzymała go zawsze w kieszeni. Miała nadzieję, że nie ryzykuje zgubieniem go.
- Przepraszam. – Rozdzwonił się jej pager, więc zerkając na niego wyszła z sali pacjenta licząc na to, że na tym etapie rezydenci niczego już nie spierdolą. Ruszyła w stronę stanowiska pielęgniarek, bo stamtąd dostała wezwanie. Od razu zauważyła stojącego Bena. Uśmiechnęła się szeroko na jego widok i przyspieszyła kroku. – Cześć. Myślałam, ze zobaczymy się dopiero w domu. – Przywitała go i nawet obdarzyła go szybkim pocałunkiem. – Miałam właśnie iść do szatni i się przebrać. – Trochę teraz skłamała. Zakładała, że może zostanie w pracy dłużej, bo Benedict i tak prawdopodobnie nie będzie chciał z nią spędzać czasu. Albo po prostu nie będzie go w domu. – I jak poszło? – Zapytała, bo oczywiście wiedziała, że miał spotkanie z prawnikami. Żałowała, że nie mogła z nim tam być, ale miała dzisiaj do przeprowadzenia dwa zabiegi i badania. Nie mogła ich przełożyć ze względu na stan zdrowia pacjentek.