Przez moment rzeczywiście udawała, że poważniej zastanawia się nad tematem, by ostatecznie uśmiechnąć się i przytaknąć.
- Ale potem powiesz jej, że jadłaś moje zajebiste wypieki.
To nie była prośba. To było polecenie. Bo owszem, zależało jej na przychylnej opinii mamy przyjaciółki. Jej własna matka stąpała na ziemi nieco mocniej, niż pani Shepherd, chociaż nie było tak, że nie doceniłaby udanego kuchennego projektu córki. Zdecydowanie by to zrobiła, ale w sposób nieco bardziej... Praktyczny. Sarah nie miała z tym żadnego problemu. Wszelkiego rodzaju artyzm i szaleństwo miała w rodzinnym domu swojej przyjaciółki.
A tata w zbroi to najlepsze, co może być! Nawet jeśli to nie był jej własny ojciec.
- Okej, już, przestaję - skrzywiła się nieco. Przyjaciółka miała rację. Nie ma sensu wnikać w to wszystko aż tak dokładnie. Do 2042 roku wiele może się jeszcze zmienić, ale raczej nie zmieni się to, że Brattleby będzie pozytywnie wspominała swój związek z Carterem.
- Nie, do mnie nie. Przyszedł na coś w rodzaju sesji zdjęciowej. Wiesz, obowiązki burmistrza, promocja jego i ciekawych miejsc w Lorne Bay... Pokazałam mu kouki, mieliśmy okazję, żeby przez chwilę porozmawiać - uśmiechnęła się pod nosem. Niby mieszkali w tym samym mieście, niby okazji do przypadkowego spotkania mogło być wiele, ale jakoś tak wyszło, że do tej pory nie było sposobności, by faktycznie mogli zamienić kilka słów. Trochę to dziwne, zważywszy na to, że przecież nie rozstali się w gniewie. Ot, inaczej patrzyli na życie i zdaje się, że Sarah wciąż miała podobne podejście do tego, jakie towarzyszyło jej wtedy, podobne zresztą do Renley.
Ha, przynajmniej oficjalnie, bo nadal nie powiedziała swoim bliskim o tym, że wyszła za mąż
za Niemca za pieniądze. Niby nie było o czym mówić, bo rozstaną się, gdy tylko mąż dostanie obywatelstwo, ale... Chyba nie miała jeszcze pojęcia o tym, że nie będzie to tak bezproblemowe, jak jej się pierwotnie wydawało.
Oby tylko jej brat o niczym się nie dowiedział, bo wtedy nawet ona nie będzie mogła go znieść.
- Angus? - zaśmiała się.
- Sama rozumiesz, jest od nas trochę starszy, inaczej patrzy na świat i... Co zrobił tym razem?
Przestała już go usprawiedliwiać, bo wiedziała, że jej brat potrafił czasem być odrobinę zgryźliwy. Wolała od razu usłyszeć, co takiego miał na sumieniu Brattleby.
Renley A. Shepherd