Próbujemy jakoś sobie radzić, ale gówno z tego wychodzi
Gdy jej telefon zabrzęczał wskazując numer swojego byłego dilera, jej serce zabiło szybciej. Źle reagowała na każdego, kto miał do czynienia z jej poprzednim życiem. Każdego kto był koszmarem na jawie przypominającym jej jak bardzo nisko upadła. Z początku chciała zignorować otrzymywane wiadomości i nie odbierać telefonu, jednak po dłuższym okresie wyjaśniło się dlaczego diler się z nią kontaktował.
Wiem o twoim HIVie i jeśli się ze mną nie spotkasz to dowie się też każdy kogo znasz.
Kurwa, kurwa, kurwa.
Serce Evy zaczęło bić w zastraszającym tempie, ręce się trzęsły, a w głowie panowała jednocześnie pustka i milion myśli. Nikt nie mógł się dowiedzieć, nawet jej rodzina cała nie wiedziała, jedynie Saul i Oliver, przecież im musiała powiedzieć. Wiedziała Orchid, ale zabrała tę informację do grobu. I nikt więcej. Tak miało pozostać, przynajmniej do momentu, w którym przestanie się tak cholernie wstydzić swojej choroby. Z resztą, brała leki, wiremia była bardzo niska, możliwe, że już w ogóle nie zarażała. Nie czuła konieczności zwierzania się każdemu jak popadnie z informacji o HIVie i nie chciała by ktokolwiek zrobił to za nią.
Był późny wieczór, kiedy wyruszyła do Cairns. Założyła na siebie skórzaną kurtkę, wyciągnęła paczkę kolumbijskich fajek i napisała wiadomość do dilera z informacją, że niedługo pojawi się na umówionym miejscu. Z początku myślała, że jedynie chwilę porozmawiają, że wyjaśni mu wszystko i rozejdą się w swoje strony. Naiwność.
-Wytłumaczę ci wszystko.
-Na tłumaczenia już za późno.
Otaczało go kilku rosłych mężczyzn. Stanowczo przerastających ją wzrostem, masą i siłą. Z resztą, nie było to ciężko przy jej aktualnej wadze i stanowi podchodzącemu pod chroniczne wygłodzenie. Nawet nie zauważyła, kiedy padł pierwszy cios.
W jej głowie zamalowało się wspomnienie pijanego ojca krzyczącego o byciu skazą nazwiska Monroe i jego lepkie od potu pięści, które uderzały w jej ciało co rusz, ale tak rozsądnie, unikając twarzy. Tym razem nikt się nie cackał. Nikt niczego nie unikał. Cios za ciosem, aż knykcie mężczyzn przyozdobione były krwią, która przecież mogła ich zarazić.
Szybko straciła równowagę, naiwnie sądziła, że leżącej kobiety okładać nie będą, jednak i tym razem się pomyliła. Kopniak za kopniakiem, aż zamglił jej się obraz przed oczami. Całe jej ciało się trzęsło, a ból zdawał się odbierać jej zdrowe myślenie. Jej mózg się wyłączył starając się odciąć od tego co się właśnie działo. Zwinęła się w pozycję embrionalną próbując ochronić brzuch.
Splunięcie.
-Dobrze wiesz za co to.
Czy Eva kiedykolwiek spała ze swoim dilerem? Cholera, nawet nie pamiętała. bardzo możliwe. Spod jej zamkniętych powiek zaczęły wypływać łzy, gdy do je uszu dotarło, że napastnicy odchodzą. Nie była w stanie się poruszyć, bolał ją każdy skrawek ciała, krwawiła, nawet nie wiedząc skąd.
Czy właśnie tak przyjdzie jej pożegnać się ze światem? Czy w końcu połączy się z Orchid akurat wtedy, kiedy postanowiła jednak żyć?
Maverick Ashcroft