Nowy członek rodziny
: 09 lut 2024, 00:06
j e d e n a ś c i e
Arielle miała przed sobą długi i pracowity dzień. Przez kilka ostatnich dni pracowała z poziomu kanapy, ponieważ nie czuła się najlepiej z powodu porannych mdłości. Dziś musiała wybrać się do biura, ponieważ czekało ją spotkanie z ważnym klientem. Najpierw zajęła się papierkową robotą, a później udała się na miejsce spotkania. Wszystkie sprawy zostały załatwione pomyślnie, co bardzo ją ucieszyło. Czuła, że reszta dnia też będzie cudowna. Wielkimi krokami zbliżały się walentynki, które w tym roku planowała świętować wyjątkowo hucznie, ponieważ nareszcie mogła celebrować prawdziwą miłość. Po pracy dość niespodziewanie natknęła się na byłego swojej siostry. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że mężczyzna na co dzień mieszkał w Brisbane. Kiedy wyszła z kawiarni, ruszyła na rutynowe zakupy, a na nich natknęła się na swojego ojca. Widząc go, zaniemówiła. Nie miała pojęcia, jak powinna się zachować. Finalnie stchórzyła i uciekła, zanim mężczyzna zdążył ją zobaczyć. To spotkanie było dla niej bardzo emocjonalne. Od lat nie kontaktowała się z ojcem, on z nią też nie. Z marketu wyszła lekko zapłakana, przez chwilę siedziała w aucie i usiłowała się uspokoić. Ach, te cholerne hormony! Po paru chwilach trochę się uspokoiła. Wzięła kilka głębszych wdechów i wyruszyła w drogę do domu. Przekręciła klucz w drzwiach i zdjęłą niewygodne buty. Wyglądała na wyraźnie nieswoja. Właściwie dopiero po krótkiej chwili zorientowała się, że nie jest sama. W oddali dostrzegła Colina, z tej perspektywy nie widziała jeszcze kota.
— Cześć — rzuciła na powitanie i wysiliła się na delikatny uśmiech. Choć miała fatalny dzień, cieszyła się, że go widziała. — Nie wiedziałam, że jesteś w domu. Myślałam, że byłeś umówiony z Rosie — przyznała i podeszła do niego, aby się przytulić. Spojrzała na kanapę i dostrzegła małą, puchatą kulkę. — Czy to kot, co on tu robi? — spytała wyraźnie skonsternowana. WTF?
Colin Donoghue