Kuoka? Nie spuszczaj jej z oka!
: 06 lut 2024, 22:52
/ pierwszy!
Nigdy nie pomyślałaby, że polubi kuoki.
Niemal całe jej życie było związane z wodą. Już jako kilkuletnie dziecko nauczyła się pływać. Jako nastolatka zaczęła żeglować. Zanim jeszcze poszła na studia, zapałała miłością do nurkowania. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że zatrudni się w oceanarium w Cairns (lub zostanie marynarzem), jednak wtedy stało się coś, co całkowicie zmieniło jej plany oraz wyobrażenia. Uśmiechnęła się do niej Kuoka Matka - przywódczyni stada przebywającego w LB Wildlife Sanctuary. Tak na serio! Wiele mówi się o tym, że te radosne zwierzęta non stop się uśmiechają, a największą radochę mają wtedy, gdy rzucą swoim dzieckiem w nieprzyjaciela, jednak Brattleby do dziś jest pewna, że w interakcji jej i zwierzęcia nie było nawet cienia przypadku. Została zaakceptowana. Naznaczona. W tej sytuacji nie mogła tak po prostu od nich odejść.
Nie mogła odejść również teraz, od wybiegu, bo opanowała go właśnie gromadka dzikich stworz... Przeuroczych dzieci. Edukowanie społeczeństwa, zwłaszcza tego małego, wrażliwego jeszcze na krzywdę zwierzątek, było jedną z podstawowych działalności LBWF, zdarzały się więc dni, kiedy miejsce to odwiedzały szkolne wycieczki lub zorganizowane grupy małych ludzi. W takich momentach jej rolą było zajmowanie się również zwiedzającymi - do jej zadań należało między innymi opowiadanie odwiedzającym wszelakich ciekawostek związanych z kuokami; począwszy od tego, czy faktycznie rzucają swoimi małymi, przez to, jak wygląda ich cykl dnia, a na ich posiłkach kończąc. Karmienie było zresztą jedną z atrakcji. Być może pokaz karmienia krokodyli był bardziej emocjonujący, niż przyglądanie się kuokom jedzącym roślinki (umówmy się - na pewno był), jednak z jakiegoś powodu w takich momentach Sarah zawsze miała co robić.
Jeszcze jak!
- O, Harper, dobrze, że jesteś - zaczepiła modą wolontariuszkę, która szła właśnie ścieżką w pobliżu zagrody kuok. Upewniła się, że nikt nie zwrócił na nie szczególnej uwagi, po czym pociągnęła ją nieco dalej, wciąż jeszcze mając na oku wspomniany wybieg i jednocześnie nie wzbudzając żadnych podejrzeń. - Musisz mi pomóc. Nie mogę doliczyć się jednej młodej kuoki. Może po prostu jej nie widzę, ale gdybyś mogła dyskretnie je policzyć...
No właśnie. Sarah rozważała teraz dwa scenariusze. W pierwszym - zwierzak po prostu schował się gdzieś w krzakach i Brattleby po prostu go nie dostrzega. To świadczyłoby źle o jej wzroku, ale byłoby jeszcze do przeżycia. Bo drugi scenariusz... On zakładał, że za chwilę odwiedzający pobiegną oglądać nieplanowany pokaz karmienia krokodyla. Karmienia go małą kuoczka, którą wyrodna matka przerzuciła przez ogrodzenie. W tej sytuacji temat jej wzroku również zostałby pewnie poruszony, ale bardziej w kontekście tego, że szef wydłubałby jej oczy.
Harper Callaway
Nigdy nie pomyślałaby, że polubi kuoki.
Niemal całe jej życie było związane z wodą. Już jako kilkuletnie dziecko nauczyła się pływać. Jako nastolatka zaczęła żeglować. Zanim jeszcze poszła na studia, zapałała miłością do nurkowania. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że zatrudni się w oceanarium w Cairns (lub zostanie marynarzem), jednak wtedy stało się coś, co całkowicie zmieniło jej plany oraz wyobrażenia. Uśmiechnęła się do niej Kuoka Matka - przywódczyni stada przebywającego w LB Wildlife Sanctuary. Tak na serio! Wiele mówi się o tym, że te radosne zwierzęta non stop się uśmiechają, a największą radochę mają wtedy, gdy rzucą swoim dzieckiem w nieprzyjaciela, jednak Brattleby do dziś jest pewna, że w interakcji jej i zwierzęcia nie było nawet cienia przypadku. Została zaakceptowana. Naznaczona. W tej sytuacji nie mogła tak po prostu od nich odejść.
Nie mogła odejść również teraz, od wybiegu, bo opanowała go właśnie gromadka dzikich stworz... Przeuroczych dzieci. Edukowanie społeczeństwa, zwłaszcza tego małego, wrażliwego jeszcze na krzywdę zwierzątek, było jedną z podstawowych działalności LBWF, zdarzały się więc dni, kiedy miejsce to odwiedzały szkolne wycieczki lub zorganizowane grupy małych ludzi. W takich momentach jej rolą było zajmowanie się również zwiedzającymi - do jej zadań należało między innymi opowiadanie odwiedzającym wszelakich ciekawostek związanych z kuokami; począwszy od tego, czy faktycznie rzucają swoimi małymi, przez to, jak wygląda ich cykl dnia, a na ich posiłkach kończąc. Karmienie było zresztą jedną z atrakcji. Być może pokaz karmienia krokodyli był bardziej emocjonujący, niż przyglądanie się kuokom jedzącym roślinki (umówmy się - na pewno był), jednak z jakiegoś powodu w takich momentach Sarah zawsze miała co robić.
Jeszcze jak!
- O, Harper, dobrze, że jesteś - zaczepiła modą wolontariuszkę, która szła właśnie ścieżką w pobliżu zagrody kuok. Upewniła się, że nikt nie zwrócił na nie szczególnej uwagi, po czym pociągnęła ją nieco dalej, wciąż jeszcze mając na oku wspomniany wybieg i jednocześnie nie wzbudzając żadnych podejrzeń. - Musisz mi pomóc. Nie mogę doliczyć się jednej młodej kuoki. Może po prostu jej nie widzę, ale gdybyś mogła dyskretnie je policzyć...
No właśnie. Sarah rozważała teraz dwa scenariusze. W pierwszym - zwierzak po prostu schował się gdzieś w krzakach i Brattleby po prostu go nie dostrzega. To świadczyłoby źle o jej wzroku, ale byłoby jeszcze do przeżycia. Bo drugi scenariusz... On zakładał, że za chwilę odwiedzający pobiegną oglądać nieplanowany pokaz karmienia krokodyla. Karmienia go małą kuoczka, którą wyrodna matka przerzuciła przez ogrodzenie. W tej sytuacji temat jej wzroku również zostałby pewnie poruszony, ale bardziej w kontekście tego, że szef wydłubałby jej oczy.
Harper Callaway