Crazy Italian family and me
: 05 lut 2024, 15:22
Rodzeństwo Bertinelli pierwsze trzy dni w Australii spędzili w Sydney. Potrzebowali ich aby przestawić się czasowo, do krótkiego zwiedzania wielkiego miasta i obowiązkowego zrobienia sobie zdjęcia na tle słynnej (przez swój kształt) opery. Margo była z nimi w stałym kontakcie. Bardziej niż gdy dzieliło ich tysiące kilometrów, a nawet wtedy codziennie kontaktowała się z rodziną. Można więc sobie wyobrazić z jaką częstotliwością robiła to teraz, co mogło być uciążliwe/nietypowe dla osoby trzeciej, którą to była Strand. Margo wróciła do jej domu, jak tylko skończyła nocne zmiany i jeszcze przed przyjazdem rodzeństwa. Nie chciała tego przeciągać. Czekać aż przyjedzie rodzina, która zajmie całe mieszkanie, przez co będzie musiała się ewakuować. Może powinna doceniać fakt, że mogła spędzić czas bez konieczności zajmowania się dzieckiem, ale tak naprawdę od rozwodu brakowało jej opieki nad kimś. Nie była jedną z tych osób, które uwielbiały stan singielski i doceniały swobodę związaną z brakiem głośnych dzieci w otoczeniu (Margo to nie ja, heh). Wręcz przeciwnie, potrzebowała pewnego rodzaju chaosu, którego energia będzie się równoważyć razem z jej własną. Poza tym w jej domu zawsze było głośno. Rodzina Bertinelli nie należała do najspokojniejszych; dużo rozmawiali, robili, działali.. pod ich dachem było bardzo żywo, dlatego Margo nie czuła się dobrze w otoczeniu, w którym przez cały czas było bardzo cicho.
Po przylocie do Cairns rodzina Bertinelli wynajęła jeden większy samochód i podjechała do szpitala, przed którym bardzo głośno powitali się z siostrą. Zrobili taki hałas, że wszyscy się zastanawiali, kto wygrał ze śmiertelną chorobą (bo jaki był inny powód tak ochoczego wiwatowania?). Wzięli klucze do mieszkania Margarity i pojechali rozgościć się zanim siostra wróci z pracy.
To popołudnie spędzili razem w mieszkaniu Margo. Mieli sobie dużo do powiedzenia i choć kobieta obiecywała, że wróci na noc to zagadała się do późnych godzin, o czym poinformowała Beverly przepraszając, że dzisiaj nie wróci do domu. Została z rodzeństwem jakoś dogadując się z siostrą, że dziś będą spały razem a trzech chłopów na kanapie.
Przez pierwsze dwa dni wizyty w Lorne Bay pracowała. Powiedziała rodzeństwu, gdzie mogą pojechać, co zobaczyć i zwiedzić oraz aby w razie czego kontaktowali się ze Strand. Jeszcze oficjalnie jej nie przedstawiła, ale każdy wiedział kim była ów kobieta i że to u niej nocowała Margo.
Do oficjalnego zapoznania doszło kiedy Margarita wreszcie miała wolne. Rodzeństwo podejrzliwie patrzyło na nową kobietę w otoczeniu siostry, ale byli grzeczni, towarzyscy i rozgadani. Zadawali dużo pytań – na razie przyziemnych – jednocześnie dając się zabrać w dwa wybrane miejsca do odwiedzenia, które kobiety wybrały.
Pod koniec dnia wszyscy zahaczyli o bar przy plaży. Nikt już nie miał siły aby kąpać się w słońcu na piasku, co z pewnością zostanie nadrobione, ale na dobrego drinka zawsze była odpowiednia pora.
Siedzieli na zewnątrz baru z widokiem na plażę racząc się żywymi rozmowami przeplatając język angielski z włoskim. Margo ciągle prosiła aby rodzeństwo mówiło po angielsku tylko, że nie każdy znał go tak dobrze; należał do nich Francesco niespecjalnie przepadający za nauką języków obcych.
Kiedy Beverly zaoferowała się z przyniesieniem drinka dla Margo przy okazji pytając, czy ktoś jeszcze coś chciał, Mateo (najstarszy) zaproponował swoją pomoc, co od razu spotkało się z reakcją.
- Mateo – jęknęła zmuszając go do spojrzenia na siebie. – Bądź dla niej miły – poprosiła po włosku prawie bezgłośnie, bo doskonale wiedziała co brat kombinował.
- Nie przejmuj się. – Najmłodsza Vittoria machnęła ręką tuż po tym, gdy oboje odeszli od stolika.
- Wiesz jaki jest.
- Wszyscy to wiemy. – Narzeczony Vittorii zaśmiał się w głos. – Zrobił mi taką gadkę, że przez chwilę bałem się wchodzić do tej rodziny. Myślałem, że tego nie zrobię.
- Co takiego? – Vittoria się oburzyła.
- Mówiłem ci.
- Wcale nie.
Margo uśmiechnęła się pod wpływem interakcji narzeczonych po czym popatrzyła w stronę baru mając nadzieję, że Mateo nie wystraszy Strand.
Najstarszy z Bertinellich był wysoki, miał czterdzieści lat i siwe włosy, co dodawało mu swoistego uroku.
- Usiądziemy na chwilę? – zaproponował Mateo samemu od razu zajmując miejsce na wysokim barowym krześle. Chwilę poczekają na całe zamówienie, więc chciał wykorzystać ten czas na rozmowę z nową kobietą siostry. – Jak to z wami jest, co? Jak to jest z tobą? Kochasz moją siostrę? Masz co do niej poważne plany, czy po prostu korzystać z tego, że tutaj jest? – Nie bawił się w ceregiele. Pytał wprost, bo martwił się o Margo i przede wszystkim nie chciał aby siostra ponownie miała złamane serce. To też nie tak, że po tej rozmowie pójdzie do młodszej i wszystko jej wygada. Chciał to wszystko wiedzieć dla siebie i żeby zainterweniować w razie gdyby coś go zaniepokoiło.
Po przylocie do Cairns rodzina Bertinelli wynajęła jeden większy samochód i podjechała do szpitala, przed którym bardzo głośno powitali się z siostrą. Zrobili taki hałas, że wszyscy się zastanawiali, kto wygrał ze śmiertelną chorobą (bo jaki był inny powód tak ochoczego wiwatowania?). Wzięli klucze do mieszkania Margarity i pojechali rozgościć się zanim siostra wróci z pracy.
To popołudnie spędzili razem w mieszkaniu Margo. Mieli sobie dużo do powiedzenia i choć kobieta obiecywała, że wróci na noc to zagadała się do późnych godzin, o czym poinformowała Beverly przepraszając, że dzisiaj nie wróci do domu. Została z rodzeństwem jakoś dogadując się z siostrą, że dziś będą spały razem a trzech chłopów na kanapie.
Przez pierwsze dwa dni wizyty w Lorne Bay pracowała. Powiedziała rodzeństwu, gdzie mogą pojechać, co zobaczyć i zwiedzić oraz aby w razie czego kontaktowali się ze Strand. Jeszcze oficjalnie jej nie przedstawiła, ale każdy wiedział kim była ów kobieta i że to u niej nocowała Margo.
Do oficjalnego zapoznania doszło kiedy Margarita wreszcie miała wolne. Rodzeństwo podejrzliwie patrzyło na nową kobietę w otoczeniu siostry, ale byli grzeczni, towarzyscy i rozgadani. Zadawali dużo pytań – na razie przyziemnych – jednocześnie dając się zabrać w dwa wybrane miejsca do odwiedzenia, które kobiety wybrały.
Pod koniec dnia wszyscy zahaczyli o bar przy plaży. Nikt już nie miał siły aby kąpać się w słońcu na piasku, co z pewnością zostanie nadrobione, ale na dobrego drinka zawsze była odpowiednia pora.
Siedzieli na zewnątrz baru z widokiem na plażę racząc się żywymi rozmowami przeplatając język angielski z włoskim. Margo ciągle prosiła aby rodzeństwo mówiło po angielsku tylko, że nie każdy znał go tak dobrze; należał do nich Francesco niespecjalnie przepadający za nauką języków obcych.
Kiedy Beverly zaoferowała się z przyniesieniem drinka dla Margo przy okazji pytając, czy ktoś jeszcze coś chciał, Mateo (najstarszy) zaproponował swoją pomoc, co od razu spotkało się z reakcją.
- Mateo – jęknęła zmuszając go do spojrzenia na siebie. – Bądź dla niej miły – poprosiła po włosku prawie bezgłośnie, bo doskonale wiedziała co brat kombinował.
- Nie przejmuj się. – Najmłodsza Vittoria machnęła ręką tuż po tym, gdy oboje odeszli od stolika.
- Wiesz jaki jest.
- Wszyscy to wiemy. – Narzeczony Vittorii zaśmiał się w głos. – Zrobił mi taką gadkę, że przez chwilę bałem się wchodzić do tej rodziny. Myślałem, że tego nie zrobię.
- Co takiego? – Vittoria się oburzyła.
- Mówiłem ci.
- Wcale nie.
Margo uśmiechnęła się pod wpływem interakcji narzeczonych po czym popatrzyła w stronę baru mając nadzieję, że Mateo nie wystraszy Strand.
Najstarszy z Bertinellich był wysoki, miał czterdzieści lat i siwe włosy, co dodawało mu swoistego uroku.
- Usiądziemy na chwilę? – zaproponował Mateo samemu od razu zajmując miejsce na wysokim barowym krześle. Chwilę poczekają na całe zamówienie, więc chciał wykorzystać ten czas na rozmowę z nową kobietą siostry. – Jak to z wami jest, co? Jak to jest z tobą? Kochasz moją siostrę? Masz co do niej poważne plany, czy po prostu korzystać z tego, że tutaj jest? – Nie bawił się w ceregiele. Pytał wprost, bo martwił się o Margo i przede wszystkim nie chciał aby siostra ponownie miała złamane serce. To też nie tak, że po tej rozmowie pójdzie do młodszej i wszystko jej wygada. Chciał to wszystko wiedzieć dla siebie i żeby zainterweniować w razie gdyby coś go zaniepokoiło.