there's an energy when you hold me
: 03 lut 2024, 22:38
085.
Sameen wiedziała, że nie powinna tego robić. Nie powinna na nowo wrzucać Owena do swojego życia. Nie dlatego, że go nie chciała czy coś. Po prostu wiedziała, że miesza w głowie temu człowiekowi. Może nawet nie w głowie. Po tym jak ze sobą rozmawiali, jak na siebie patrzyli, wiedziała, że miesza mu też w sercu. A sobie? Sobie pozwalała na wmówienie, ze to serce ma. Niby obiecywała sobie i Zoey, że tym razem zostanie na dłużej, ale nadal, jej życie i kariera były dosyć nieprzewidywalne. Nie mogła składać takich obietnic, a jednak to robiła. Nie brała ostatnio zbyt wielu kontraktów. Nic interesującego nie wpadało. Okazywało się powoli, że zapotrzebowanie na takich ludzi jak ona zaczynało maleć. Albo już wymordowano większość najgorszych ludzi na świecie, albo po prostu teraz będą ścigać ją. Nie będzie miała kontraktów, ale będzie miała walkę o swoje, własne życie.
Korzystała z tego wolnego czasu. Dużo chodziła, ćwiczyła, zwiedzała różnego rodzaju muzea, czytała. No i spędzała czas z Owenem. Nie spodziewała się tego, że po zwykłym sprawdzeniu "co u niego", tak łatwo wejdzie w jej życie na nowo. Nie chciała do tego doprowadzić, ale tak bardzo lubiła jego towarzystwo. Oczywiście zaczęło się relacji, która od początku była stricte zawodowa, o czym Rochester nie wiedział. No i nie miał wiedzieć. w końcu w jego oczach Sameen była tylko stewardessą, która jest w wiecznych rozjazdach. Dopiero później zaczęły się późne rozmowy i o wszystkim i o niczym. Sameen bardziej pasowały te o wszystkim. O rzeczach ważnych, o przemyśleniach, filozofii, polityce, sztuce, podróżach, jedzeniu. Nie musiała się przy nim wysilać. Oczywiście nadal musiała uważać, żeby przez przypadek nie powiedzieć czegoś co mogłoby ją obciążyć, ale poza tymi momentami, mogła być po prostu sobą. Poszli na całodniowy spacer do miejsca, które obiecał, że jej się spodoba i rzeczywiście tak było. Podobało jej się. Spotykali się na kawę, na obiady, widywali się w bibliotece, gdzie musieli rozmawiać, albo szeptem, albo pogodzić się z tym, że nie będą mogli rozmawiać wcale.
Po tych paru tygodniach Sameen w końcu znalazła idealne auto, które mogła sobie kupić. Miała dosyć marnowania pieniędzy na wynajęte auta. Oczywiście wybrała swoją zaufaną markę czyli Jaguara. Problemem było tylko to, że nikt nie dostarczyłby jej tego auta do Lorne Bay. Musiała się po nie udać osobiście. A taka dwudniowa wycieczka brzmiała jak idealna okazja do tego, żeby zabrać ze sobą Owena.
Dojechali właśnie do jakiegoś miasta i hotelu, w którym mieli się zatrzymać. Nie chce mi się szukać i googlować. Kilka godzin jazdy, będą musieli zanocować, rano dostaną Jaguara i wracają. Drugą część podróży to Owen prowadził, więc jak tylko zaparkował pod hotelem to Sameen z radością wysiadła z auta i zaczęła rozprostowywać kości. Okrążyła też auto, żeby do niego dołączyć.
- Nawet nie wiesz jak jestem ci wdzięczna, że przyjechałeś ze mną. Nienawidzę długich podróży. - Kłamała. Niczego tak nie kochała jak długich i samotnych podróży autem. Normalnie zabierała ze sobą Tyfona, żeby mieć kogo ignorować w czasie drogi. Oparła dłonie o auto i nachyliła się pozwalając na to, żeby kości kręgosłupa nieco jej postrzelały. - Napijemy się kawy, co? Może coś zjemy. - To była najgorsza część udawania czegokolwiek. Wmuszanie w siebie jedzenia, którego normalnie by nie przełknęła.