I have a hard time opening my eyes under water
: 01 lut 2024, 19:06
Totalnie normalna środa... W pracy kocioł, bo zbliżająca się podróż Remigiusa do Afryki wywołuje wielkie zamieszanie i sprawia, że raz po raz pojawiają się nowe problemy. Życie osobiste Soriente także nie malowało się kolorowo, bo może i Lisbeth miała się lepiej, ale niestety jej planowany pobyt w ośrodku, gdzie miała uzyskać profesjonalną pomoc, wcale nie napawał jej szczęściem i optymizmem, a już na pewno nie od momentu, w którym dowiedziała się, że podczas jej terapii Remigius będzie znajdował się na zupełnie innym kontynencie. Z powodu tego wszystkiego, Remy żył w stresie praktycznie cały czas, ale zamiast unikać niepotrzebnych zmartwień to dokładał ich sobie coraz to więcej.
Tego popołudnia przed powrotem do domu zatrzymał się w centrum, aby załatwić jedną sprawę w ratuszu. Niestety nigdzie nie widział wolnego miejsca parkingowego, a zależało mu na czasie więc zostawił wóz po prostu na wjeździe do jednego z osiedli licząc na to, że uda mu się szybko wrócić. Oczywiście tak się nie stało, a popyt w ratuszu znacznie się przedłużył, Soriente gotów był więc na otrzymanie mandatu, ale przecież to byłoby zbyt piękne.
- Hej! Nie czekaj! Stop! - Krzyknął, gdy tylko zobaczył swojego złotego Astona Martina zaparkowanego na lawecie. - EJ! - Rzucił, bo kierowca już wsiadał do szoferki i chyba go nie usłyszał, a może i usłyszał, ale w chwili, w której Remy zaczął biec wpadł prosto na otwierające się drzwi innego auta. Oberwał nimi prosto w brzuch i bok, po czym stracił równowagę i ledwo co stanął na nogi. - Cholera jasna, patrzy się w lusterka nim... Cameron? - Zaczął syczeć i narzekać nieładnie w stronę osoby, które go poszkodowała, ale zatrzymał się w pół zdania, gdy zdał sobie sprawę, że sprawczynią jego niedoli jest żona jego znajomego. Oczywiście to nie ona stała za odholowaniem wozu Remigiusa, ale jakoś jej widok niemiło skojarzył się Soriente z lawetą, która właśnie włączyła kierunkowskaz aby włączyć się na ruchu.
Cameron G. Regalado
Tego popołudnia przed powrotem do domu zatrzymał się w centrum, aby załatwić jedną sprawę w ratuszu. Niestety nigdzie nie widział wolnego miejsca parkingowego, a zależało mu na czasie więc zostawił wóz po prostu na wjeździe do jednego z osiedli licząc na to, że uda mu się szybko wrócić. Oczywiście tak się nie stało, a popyt w ratuszu znacznie się przedłużył, Soriente gotów był więc na otrzymanie mandatu, ale przecież to byłoby zbyt piękne.
- Hej! Nie czekaj! Stop! - Krzyknął, gdy tylko zobaczył swojego złotego Astona Martina zaparkowanego na lawecie. - EJ! - Rzucił, bo kierowca już wsiadał do szoferki i chyba go nie usłyszał, a może i usłyszał, ale w chwili, w której Remy zaczął biec wpadł prosto na otwierające się drzwi innego auta. Oberwał nimi prosto w brzuch i bok, po czym stracił równowagę i ledwo co stanął na nogi. - Cholera jasna, patrzy się w lusterka nim... Cameron? - Zaczął syczeć i narzekać nieładnie w stronę osoby, które go poszkodowała, ale zatrzymał się w pół zdania, gdy zdał sobie sprawę, że sprawczynią jego niedoli jest żona jego znajomego. Oczywiście to nie ona stała za odholowaniem wozu Remigiusa, ale jakoś jej widok niemiło skojarzył się Soriente z lawetą, która właśnie włączyła kierunkowskaz aby włączyć się na ruchu.
Cameron G. Regalado