: 24 mar 2024, 17:35
Gaia zawsze podziwiała ludzi, którzy urodzili się w „normalnych” rodzinach i jakimś cudem dochodzili do sukcesu. Ona nawet nie potrafiła sobie wyobrazić sytuacji, w której nie byłaby bogata, albo dobrze ustawiona. Co prawda wszystkie pieniądze, które zarobiła pracując w domu spokojnej starości przelewała na osobne konto, z którego nigdy nie korzystała (chciała mieć jakieś niezależne od rodziców zaplecze finansowe), więc jakieś tam oszczędności miała. Mimo wszystko w dosyć swobodny sposób żyła za pieniądze rodziców. To oni kupili jej pierwszy dom, to oni kupili jej Jaguara na pierwsze auto i to oni kupili jej Porsche, bo… taką miała zachciankę. Cieszyła się, że przy tym jej rodzice byli bardzo normalnymi ludźmi, którzy unikali jakichkolwiek kontrowersji. Dzięki temu mogła być spokojna, że pewnego dnia nie obudzi się zaskoczona informacją, że wszystkie karty kredytowe zostały zablokowane. Nie potrafiłaby żyć… „normalnie”.
- Owszem. – Odparła rozbawiona, bo sama, niejednokrotnie się o tym przekonała. Kobiety chyba często nie zdawały sobie sprawy z tego jaką niebezpieczną bronią dysponują na co dzień. Oczywiście nieco delikatną, bo jednak mogą skończyć tracąc takiego paznokcia, ale szkody, które mogą wyrządzić mogłyby być gorsze. W końcu paznokieć odrośnie. – Coś ciekawego czym chciałbyś się podzielić? – Skoro jak każda, szanująca się kobieta, słuchała podcastów i czytała o seryjnych mordercach to makabryczna historia z damskimi paznokciami w tle nie mogła być przecież taka zła, prawda? Poza tym mogła sobie z tego wyciągnąć jakieś wnioski na przyszłość, chociaż sama nie nosiła już przesadnie długich paznokci, bo postanowiła, że skoro rzeczywiście wróciła na arenę randkowania, to powinna sprawiać ludziom przyjemność, a nie zadawać ból.
Aż spojrzała na niego szczerze zmartwiona układając dłonie na jego klatce piersiowej. – Mówisz poważnie? – Widziała uśmiech na jego twarzy, widziała jego rozbawienie. Ona sama jednak na tą chwilę postanowiła zachować powagę. A przynajmniej na tyle na ile pozwalał jej nietrzeźwy umysł. To brzmiało jak zagrożenie życia. I to poważne. Cholernie poważne. Najgorsza śmierć jaką mogła sobie wyobrazić to taka przez utopienie się, bycie zakopaną żywcem, albo bycie spaloną żywcem. Zastanawiała się teraz czy Chris miał jakieś psychofanki.
Uśmiechnęła się słysząc jego odpowiedź. – To co dziewczyna musi zrobić, żeby skraść twoje serce i zagwarantować sobie intrygujące i godne zapamiętania życie? – Brzmiało to zdecydowanie lepiej niż dobre życie. Chociaż dobre życie też nie mogłoby być tak tragiczne. Ale mają do wyboru odrobinę szaleństwa… dlaczego się ostatecznie na to nie skusić? Taka Gaia uważała, że jeszcze była za młoda na małżeństwo i nudne życie. Co prawda jak już się z kimś wiązała, to lubiła sobie wyobrażać swoje życie u boku danej osoby, ale czy było coś złego w pragnieniu odrobiny szaleństwa zanim człowiek całkowicie poświęci się jednej osobie? Co jeżeli podczas tego szaleństwa okaże się, że ta jedyna osoba jest tuż pod nosem?
Pokręciła głową mrużąc lekko oczy. Nie mogła się tak do końca z tym zgodzić, ale nie było tam też kłamstwa. – Może odpuśćmy sobie to ciągnięcie za włosy do jaskini? – Parsknęła lekko. – Pociągnięcie w sypialni? W odpowiedniej pozycji? Nie mamy nic przeciwko. – Wzruszyła niewinnie ramionami. Nie chciała mówić tak otwarcie o takich pragnieniach w imieniu każdej kobiety na świecie, ale nie czuła się komfortowo z mówieniem o tym, że są to jej pragnienia. Jeszcze ktoś by usłyszał. – Ale rano? Na kuchennym stole? Tak. Zdecydowanie tak. – Dla niej miałoby to sens. Zdecydowanie była poranną osobą jeżeli chodziło o takie rzeczy. Wolałaby zostać obudzona porannym seksem niż kubkiem gorącej kawy. – Po prostu z jakiegoś powodu kobietom nie wypada mówić o tym czego pragną. – A jak wiadomo Gaia lubiła robić to czego raczej robić nie wypada. Nie chciała być nudną kobietą, która nie korzysta ze swojej młodości, bo ktoś jej próbuje wmówić, że czegoś robić nie wypada.
W dość łapczywy sposób odwzajemniała jego pocałunki. Dłońmi błądziła po jego szyi, aż w końcu zjechała na klatkę piersiową, gdzie delikatnie nawet wbiła mu paznokcie pod wpływem odwzajemnianych pieszczot. Dopiero kiedy się od niej odsunął przypomniała sobie o tym, że powinna oddychać o czym świadczyła szybko unosząca się i opadająca klatka piersiowa.
- Co chcesz, żebym ci powiedziała? – Zapytała wpatrując się w jego usta. – Powiem ci wszystko. – Obiecała unosząc wzrok, a później szeroko się uśmiechając. – No dobra, prawie wszystko. Nie może być tak łatwo, prawda? – Zaśmiała się cicho. – Moje pragnienia? Marzenia? Troski? Problemy? Fantazje? Rzeczy, którymi mógłbyś mi zrujnować życie? – Ponownie zarzuciła ramiona na jego szyję uwieszając się na nim. Zbliżyła swoje usta do jego ust, ale nie całowała go. Czekała na odpowiedzi.
- Owszem. – Odparła rozbawiona, bo sama, niejednokrotnie się o tym przekonała. Kobiety chyba często nie zdawały sobie sprawy z tego jaką niebezpieczną bronią dysponują na co dzień. Oczywiście nieco delikatną, bo jednak mogą skończyć tracąc takiego paznokcia, ale szkody, które mogą wyrządzić mogłyby być gorsze. W końcu paznokieć odrośnie. – Coś ciekawego czym chciałbyś się podzielić? – Skoro jak każda, szanująca się kobieta, słuchała podcastów i czytała o seryjnych mordercach to makabryczna historia z damskimi paznokciami w tle nie mogła być przecież taka zła, prawda? Poza tym mogła sobie z tego wyciągnąć jakieś wnioski na przyszłość, chociaż sama nie nosiła już przesadnie długich paznokci, bo postanowiła, że skoro rzeczywiście wróciła na arenę randkowania, to powinna sprawiać ludziom przyjemność, a nie zadawać ból.
Aż spojrzała na niego szczerze zmartwiona układając dłonie na jego klatce piersiowej. – Mówisz poważnie? – Widziała uśmiech na jego twarzy, widziała jego rozbawienie. Ona sama jednak na tą chwilę postanowiła zachować powagę. A przynajmniej na tyle na ile pozwalał jej nietrzeźwy umysł. To brzmiało jak zagrożenie życia. I to poważne. Cholernie poważne. Najgorsza śmierć jaką mogła sobie wyobrazić to taka przez utopienie się, bycie zakopaną żywcem, albo bycie spaloną żywcem. Zastanawiała się teraz czy Chris miał jakieś psychofanki.
Uśmiechnęła się słysząc jego odpowiedź. – To co dziewczyna musi zrobić, żeby skraść twoje serce i zagwarantować sobie intrygujące i godne zapamiętania życie? – Brzmiało to zdecydowanie lepiej niż dobre życie. Chociaż dobre życie też nie mogłoby być tak tragiczne. Ale mają do wyboru odrobinę szaleństwa… dlaczego się ostatecznie na to nie skusić? Taka Gaia uważała, że jeszcze była za młoda na małżeństwo i nudne życie. Co prawda jak już się z kimś wiązała, to lubiła sobie wyobrażać swoje życie u boku danej osoby, ale czy było coś złego w pragnieniu odrobiny szaleństwa zanim człowiek całkowicie poświęci się jednej osobie? Co jeżeli podczas tego szaleństwa okaże się, że ta jedyna osoba jest tuż pod nosem?
Pokręciła głową mrużąc lekko oczy. Nie mogła się tak do końca z tym zgodzić, ale nie było tam też kłamstwa. – Może odpuśćmy sobie to ciągnięcie za włosy do jaskini? – Parsknęła lekko. – Pociągnięcie w sypialni? W odpowiedniej pozycji? Nie mamy nic przeciwko. – Wzruszyła niewinnie ramionami. Nie chciała mówić tak otwarcie o takich pragnieniach w imieniu każdej kobiety na świecie, ale nie czuła się komfortowo z mówieniem o tym, że są to jej pragnienia. Jeszcze ktoś by usłyszał. – Ale rano? Na kuchennym stole? Tak. Zdecydowanie tak. – Dla niej miałoby to sens. Zdecydowanie była poranną osobą jeżeli chodziło o takie rzeczy. Wolałaby zostać obudzona porannym seksem niż kubkiem gorącej kawy. – Po prostu z jakiegoś powodu kobietom nie wypada mówić o tym czego pragną. – A jak wiadomo Gaia lubiła robić to czego raczej robić nie wypada. Nie chciała być nudną kobietą, która nie korzysta ze swojej młodości, bo ktoś jej próbuje wmówić, że czegoś robić nie wypada.
W dość łapczywy sposób odwzajemniała jego pocałunki. Dłońmi błądziła po jego szyi, aż w końcu zjechała na klatkę piersiową, gdzie delikatnie nawet wbiła mu paznokcie pod wpływem odwzajemnianych pieszczot. Dopiero kiedy się od niej odsunął przypomniała sobie o tym, że powinna oddychać o czym świadczyła szybko unosząca się i opadająca klatka piersiowa.
- Co chcesz, żebym ci powiedziała? – Zapytała wpatrując się w jego usta. – Powiem ci wszystko. – Obiecała unosząc wzrok, a później szeroko się uśmiechając. – No dobra, prawie wszystko. Nie może być tak łatwo, prawda? – Zaśmiała się cicho. – Moje pragnienia? Marzenia? Troski? Problemy? Fantazje? Rzeczy, którymi mógłbyś mi zrujnować życie? – Ponownie zarzuciła ramiona na jego szyję uwieszając się na nim. Zbliżyła swoje usta do jego ust, ale nie całowała go. Czekała na odpowiedzi.