You've been locked in here forever and you just can't say goodbye
Olive zazwyczaj bez większych dyskusji przyjmowała, to co życie jej dawało i kroczyła z podniesioną głową. Wzięła sobie do serca przysłowie, że kiedy życie daje Ci cytryny, należy zrobić z nich lemoniadę. Jednak w ostatnich miesiącach coś w jej życiu zaczęło się zmieniać, a może to ona zaczęła się zmieniać? Nie była pewna czy punktem zapalnym było zabranie obcego mężczyzny prosto z przystanku do jej mieszkania. A może kiedy poznała Gabriela, który już na pierwszym spotkaniu podczas namiętnych pocałunków wypalił, że mógłby mieć taką żonę i do cholery, ale coś poruszył w niej, że zaczęła coraz częściej podważać swoje postanowienie bycia wieczną singielką. Czy może wylądowanie w dole w środku lasu z myślą, że może nie przeżyć do rana. Cokolwiek to było, zaczęło ją burzyć od środka.
Dlatego, gdy kilka tygodni temu Jordan wyszedł z jej mieszkania, cieszyła się że kolejne dni spędzi z rodziną, która całkowicie pochłonie jej myśli. Jednak gdy po świętach obudziła się nad ranem, uznała, że musi wyjechać. Jasne, już wcześniej myślała o wycieczce w czasie urlopu, ale nie miała nic zaplanowanego - ani konkretnego terminu ani nawet miejsca. Tamtego dnia jednak czuła, że musi stąd wyjechać jak najszybciej. Spakowała kilka najpotrzebniejszych rzeczy i wyruszyła przed siebie zostawiając Lorne Bay i cały mętlik w jej życiu za sobą. Potrzebowała na nowo odnaleźć w sobie tą Olive tętniącą życiem i nie rozpamiętującą niczego. Dlatego też z telefonu korzystała jak najrzadziej i prawie w ogóle nie odpisywała na wiadomości, chcąc się odciąć od wszystkiego i nie robić jeszcze większego zamieszania w swojej głowie. Wystarczył jej ten, który narobiła na wigilijnym grillu.
Gdy będąc na wyjeździe dostała wiadomość od Jordana, nie chciała w ogóle odpisywać. Nie wiedziała po prostu, co mu napisać, bo tamten wieczór w pewien dziwny sposób ją zaczął krępować. Było to dla niej coś nowego, bo raczej nie była przeciwna jednorazowym przygodom i potem kolejnego dnia jej życie toczyło się normalnie. Jednak tym razem było inaczej. Pisała i kasowała słowa, zanim zdążyła je wysłać. Co rusz odkładała telefon, ale w końcu napisała mu grzecznie, lecz stanowczo, że jest zajęta, bo właśnie podróżuje i to była jej jedyna wiadomość do niego. Nic więcej. Jeżeli pisał, to nie otwierała kolejnych wiadomości. Tak było może i mniej dojrzale, ale o wiele łatwiej.
Urlop jednak dobiegał końca, rok szkolny niedługo się zaczynał, więc Olive musiała wrócić do Lorne Bay. Wyjazd na pewno w wielu aspektach jej pomógł, potrzebowała takiego resetu i odcięcia się od wydarzeń z ostatnich miesięcy. Lecz rachunki również trzeba było płacić, szczególnie że przed urlopem dużo czasu spędziła na zwolnieniu. To była chyba jej najdłuższa przerwa od pracy w życiu i musiała przyznać, że stęskniła się za swoimi uczniami ze wszystkich zajęć. Ona po prostu kochała swoją pracę, dawała jej ona satysfakcję, a że wena pomału do niej zawitała, to tym bardziej nie mogła się doczekać powrotu.
Dzisiaj prowadziła pierwsza zajęcia po przerwie z malowania przy winie. Była wcześniej w sali, aby jak zawsze odebrać wino z ulubionej winiarni i wszystko naszykować. Dostawca pomógł jej rozstawić butelki, więc zostało jej już tylko rozłożyć płótna przy każdym stanowisku oraz wszystkie potrzebne przybory. Kręciła się po sali, gdy pierwsi uczniowie już zaczęli przybywać. - Hej hej, zajmujcie miejsca, gdzie tylko chcecie- zaczęła instruować, bo widziała po twarzach, że było kilka stałych osób, ale trafiły się też nowe osoby. Posłała obecnym szybki uśmiech i odwróciła się, aby pójść po kolejne pędzle, gdy akurat wpadła na kogoś i mimowolnie odbiła się dłońmi o czyjąś pierś. - Przepraszam- powiedziała od razu, niewiele zaskoczona sytuacją, bo nie raz zdarzyło jej się na kogoś wpaść. Jednak gdy podniosła głowę, aby spojrzeć na kogo tym razem, to już na jej twarzy malowało się szczere zaskoczenie. - Jordan.... co tutaj robisz?- spytała będąc w takim szoku, że wciąż stała w tym samym miejscu z dłońmi na jego ciele i czując dziwny niepokój, który przeszedł przez jej ciało. Co on tutaj robił? Gdy razem mieszkali nigdy nie był zainteresowany jej zajęciami.
Jordan Buchanan