when your workplace is a public space...
: 29 sty 2024, 21:41
when you need to take "working at home" somewhere else
To lato zdecydowanie dawało jej w kość. Choć niby wiedziała na co się pisze, decydując się na zamieszkanie w domku na farmie do generalnego remontu, chyba nie wzięła wszystkich możliwości pod uwagę. Zapomniała, jakie te letnie miesiące potrafią być na północno-wschodnim wybrzeżu kapryśne, szczególnie przy wyszczerbionym czasem i dawno nie konserwowanym dachu czy - co właśnie dziś wykurzyło ją z własnych czterech ścian - braku klimatyzacji. Ciąża sprawiała oczywiście, że każda taka niedogodność robiła się dziesięć razy cięższa do wytrzymania i przez to praca w domu była wprost niemożliwa. A terminy goniły... Nic więc dziwnego, że w końcu zaczęła wykorzystywać miejscowe kawiarnie, restauracje i bary.
Dziś padło na Hungry Hearts. W środku dzięki klimatyzacji było przyjemnie, był internet, mieli pyszne ciastka i mrożone herbaty, a jak miała szczęście to i liczyć mogła na miejsce z podpięciem do prądu. I to właśnie tę miejscówkę okupowała od jakiejś pół godziny. Przed nią na stoliku leżał otwarty laptop, obok niego na talerzyku czekał na nią już drugi kawałek owocowej tarty i popijany powoli chłodny napój. Jeszcze nic nowego nie napisała, ale zdążyła już sobie odpalić w słuchawkach odpowiednią playlistę i odświeżyć plany na dalszą akcję, ustalone już wcześniej z influencerem, który miał się pod całą tą jej pracą podpisać. Właściwie miała już rozpocząć kolejny rozdział, gdy kątem oka dostrzegła, że ktoś stanął nad jej stolikiem. Najpierw podniosła wzrok, dopiero potem wyjęła z ucha jedną ze słuchawek, zdając sobie sprawę, że nieznajoma kobieta coś do niej mówi. - Na razie wszystko mam, dziękuję - wtrąciła od razu uprzejmie, myśląc oczywiście, że ma do czynienia z kimś obsługi. Nie zwróciła uwagi na brak koszulki z nazwą kawiarni, którą nosili tu wszyscy pracownicy, ale której z pewnością nie miała na sobie stojąca nad nią kobieta. No ale kto inny miałby jej zawracać głowę, jeśli nie kelnerka?
To lato zdecydowanie dawało jej w kość. Choć niby wiedziała na co się pisze, decydując się na zamieszkanie w domku na farmie do generalnego remontu, chyba nie wzięła wszystkich możliwości pod uwagę. Zapomniała, jakie te letnie miesiące potrafią być na północno-wschodnim wybrzeżu kapryśne, szczególnie przy wyszczerbionym czasem i dawno nie konserwowanym dachu czy - co właśnie dziś wykurzyło ją z własnych czterech ścian - braku klimatyzacji. Ciąża sprawiała oczywiście, że każda taka niedogodność robiła się dziesięć razy cięższa do wytrzymania i przez to praca w domu była wprost niemożliwa. A terminy goniły... Nic więc dziwnego, że w końcu zaczęła wykorzystywać miejscowe kawiarnie, restauracje i bary.
Dziś padło na Hungry Hearts. W środku dzięki klimatyzacji było przyjemnie, był internet, mieli pyszne ciastka i mrożone herbaty, a jak miała szczęście to i liczyć mogła na miejsce z podpięciem do prądu. I to właśnie tę miejscówkę okupowała od jakiejś pół godziny. Przed nią na stoliku leżał otwarty laptop, obok niego na talerzyku czekał na nią już drugi kawałek owocowej tarty i popijany powoli chłodny napój. Jeszcze nic nowego nie napisała, ale zdążyła już sobie odpalić w słuchawkach odpowiednią playlistę i odświeżyć plany na dalszą akcję, ustalone już wcześniej z influencerem, który miał się pod całą tą jej pracą podpisać. Właściwie miała już rozpocząć kolejny rozdział, gdy kątem oka dostrzegła, że ktoś stanął nad jej stolikiem. Najpierw podniosła wzrok, dopiero potem wyjęła z ucha jedną ze słuchawek, zdając sobie sprawę, że nieznajoma kobieta coś do niej mówi. - Na razie wszystko mam, dziękuję - wtrąciła od razu uprzejmie, myśląc oczywiście, że ma do czynienia z kimś obsługi. Nie zwróciła uwagi na brak koszulki z nazwą kawiarni, którą nosili tu wszyscy pracownicy, ale której z pewnością nie miała na sobie stojąca nad nią kobieta. No ale kto inny miałby jej zawracać głowę, jeśli nie kelnerka?