: 16 mar 2024, 17:04
Kiedyś nie brakowało jej pewności siebie, jednak ta wynikała głównie z nieznajomości własnej wartości. Wydawało jej się bowiem, że skoro miała ładną buzię, czyniło to z niej osobę, w której otoczeniu chciał znajdować się każdy. I rzeczywiście, tak wyglądało to w okresie szkoły średniej, kiedy to mogła przebierać nie tylko w chłopakach, ale też i w koleżankach. Wydawało jej się zatem, że kiedy już rozpocznie to dorosłe życie z mężem u boku, wówczas także będzie niezwyciężona, jednak i tu odniosła porażkę na wielu podłożach. Obecnie była więc rozczarowana tym, co udało (a może raczej nie udało) jej się osiągnąć, a w dodatku mierzyła się z gorzkim smakiem samotności. Zostawił ją przecież nie tylko mąż, ale i inne osoby, na które, jak jej się wcześniej wydawało, mogła liczyć. Musiała poradzić sobie w pojedynkę w najgorszych momentach swojego życia - właśnie wtedy, kiedy potrzebowała, żeby ktoś przytulił ją, pogładził po włosach i powiedział, że miała jakieś znaczenie. Sama nie umiała go bowiem znaleźć.
- Może czasami? Dość szybko straciłam zainteresowanie chłopcami ze szkoły - stwierdziła, po czym lekko wzruszyła ramionami. Prawda jest jednak taka, że kiedy chciała ściągnąć na siebie uwagę Angusa, naprawdę się starała. Teraz jednak nie chciała cofać się do tamtych chwil myślami, ponieważ były dla niej na swój sposób bolesne. Tęskniła za czasami, kiedy między nią, a jej mężem, było po prostu dobrze. - No tak… Zapomniałam, że dalej żyjemy w świecie, którym rządzi pruderyjność - skwitowała, a jej usta wykrzywiły się w łagodnym uśmiechu. Laney nie bała się przyznać, że jej myśli sięgały nieco dalej. Nie bała się własnych fantazji, które z łatwością przelewała na papier i nie obawiała się przyznać, że fizyczna sfera relacji także była dla niej istotna. Nie uciekała przed tym, co normalne - no bo właśnie, takie odczucia były w pełni normalne i nie dostrzegała powodów, dla których miałaby udawać, że jest inaczej. - Trochę będę. Wychodzi na to, że masz naprawdę dobry gust - zażartowała, spoglądając na nią z rozbawieniem. Zaraz też lekko zmarszczyła brwi. - Ale skoro ty dałaś szansę im… Ja chyba powinnam dać jeszcze jedną tenisowi. Kiedy udzielasz lekcji? - zapytała, bo skoro nie było jej po drodze z poprzednim instruktorem, może powinna spróbować szczęścia z kimś innym? Tak, właśnie to brała pod uwagę, spoglądając teraz na Stasię. Może w jej towarzystwie miało pójść jej lepiej?
- Może czasami? Dość szybko straciłam zainteresowanie chłopcami ze szkoły - stwierdziła, po czym lekko wzruszyła ramionami. Prawda jest jednak taka, że kiedy chciała ściągnąć na siebie uwagę Angusa, naprawdę się starała. Teraz jednak nie chciała cofać się do tamtych chwil myślami, ponieważ były dla niej na swój sposób bolesne. Tęskniła za czasami, kiedy między nią, a jej mężem, było po prostu dobrze. - No tak… Zapomniałam, że dalej żyjemy w świecie, którym rządzi pruderyjność - skwitowała, a jej usta wykrzywiły się w łagodnym uśmiechu. Laney nie bała się przyznać, że jej myśli sięgały nieco dalej. Nie bała się własnych fantazji, które z łatwością przelewała na papier i nie obawiała się przyznać, że fizyczna sfera relacji także była dla niej istotna. Nie uciekała przed tym, co normalne - no bo właśnie, takie odczucia były w pełni normalne i nie dostrzegała powodów, dla których miałaby udawać, że jest inaczej. - Trochę będę. Wychodzi na to, że masz naprawdę dobry gust - zażartowała, spoglądając na nią z rozbawieniem. Zaraz też lekko zmarszczyła brwi. - Ale skoro ty dałaś szansę im… Ja chyba powinnam dać jeszcze jedną tenisowi. Kiedy udzielasz lekcji? - zapytała, bo skoro nie było jej po drodze z poprzednim instruktorem, może powinna spróbować szczęścia z kimś innym? Tak, właśnie to brała pod uwagę, spoglądając teraz na Stasię. Może w jej towarzystwie miało pójść jej lepiej?