Don't hold on to old love so hard you forget to live
: 25 sty 2024, 17:04
014.
{outfit}
I chociaż wiedział, że to durny pomysł żeby umawiac się z Robinem na spotkanie to jakoś... coś go ciągnęło, żeby to zrobić. Był ciekaw co u niego, jak teraz wygląda jego życie, jak się czuje. Zresztą kto wie, czy jeszcze kiedyś będą mieć okazję się zobaczyć, może warto było skorzystac. Durną sprawą było to, że wciąż pamiętał jego numer telefonu. Kiedyś miał go zapisany w telefonie, ale oczywiście, gdy był zraniony to usunął go. Niewiele to jednak dało, bo dalej z automatu potrafił wybrac znany mu dobrze ciąg liczb. Nie wiedział czy Robin ma dalej ten sam numer, ale i tak wyslał mu wiadomość. O dziwo nie czekał 21 godzin i 37 minut na odpowiedź. Nadeszła zdecydowanie szybciej i tak oto umówili się na wypicie piwa gdzieś w plenerze. Eric zaproponował jakąś spokojną miejscówke żeby mogli sobie porozmawiać bez niepotrzebnych ludzi krzątających się dookoła nich.
Stawił się na miejscu o umówionej porze i trochę się zestresował, bo co jak Robin jednak nie przyjdzie? Co jak znów go wystawił? Może i powinien mieć do niego nieco więcej zaufania, ale też nie ma się mu co dziwić. Całe szczęście po kilku minutach zauważył znajomą męską sylwetkę, która kierowała się w jego stronę. Pomagał do niego, gdy ten był juz na tyle blisko, by go zobaczyć. – Cześć – przywitał się z nim wyciągając rękę w jego stronę. Chyba nie był gotów na przytulaski na powitanie. – Coś dla nas przyniosłem, mam nadzieję, że Ci będzie smakować – Eric wyciagnął z plecaka po browarze, który pewnie był jakiś dziwny fancy. – Chociaż nie mam pojęcia co to jest, pewnie jest niedobry, ale miał śmieszną butelkę więc wziąłem. – Ja pamiętam jak na studiach kupiłam w ten sposób piwo co się nazywało Walkiria i było tak obrzydliw,e że do tej pory pamiętam ten straszny posmak. Nie było w okolicy żadnej ławki więc pan McDreamy usiadł sobie po prostu na piasku i poklepał miejsce obok siebie mając nadzieję, że pan marynarz nie wzgardzi siedzeniem na piasku.
Robin Callaway