another party and me again
: 20 sty 2024, 14:28
005.
Booker nie był człowiekiem nieświadomym swoich błędów. Wiedział przecież, że popełniał ich sporo — a jeden z nich uwierał go przez ostatni rok, skutecznie spędzając sen z powiek. Uważał jednak, że po tym, jak spieprzył sprawę z Francescą, nie zrobi w życiu nic gorszego. Nie wierzył w istnienie limitu głupoty, który mógłby wyczerpać, ale miał wystarczająco wiary w siebie, by wierzyć, że nie zrobi już nic równie głupiego.
Było to naiwne myślenie, które szybko zostało zweryfikowane. I chociaż wiedział, że obecność Franky miesza mu w głowie i rok dystansowania się wcale nie pomógł mu się otrząsnąć po zerwaniu, to jednak w żadnym momencie nie sądził, że może zaproponować jej tak głupi układ. Sama bliskość była może i zaletą, której nie sposób było nie docenić, ale tęsknił za nią bardziej, niż był w stanie to zaspokoić, ograniczając się jedynie do seksu.
Zastanawiał się, jak się z tego wycofać, by nie zepsuć tego porozumienia brutalnie i nie pogorszyć sytuacji — jednocześnie wyjść z tego w miarę obronnie. Wiedział przecież, że ciągnięcie takiej relacji na pewno odbije się na nim samym, wciskając go w bardzo żałosny dołek, z którego prędko nie wyjdzie. Nie odszukał żadnego sposobu na racjonalne rozegranie sytuacji, w której się znaleźli. Zdecydował się jedynie skorzystać z faktu, że po tym jednym razie, chwilowo nie mieli ze sobą kontaktu. Pomogło to nieznacznie Bookerowi wrócić do codzienności — wypełnionej psami, pracą i przyjemnościami, na które pozwalał sobie przecież okazjonalnie. Czego dowodem była impreza, na której się znalazł. Opijali w bardzo urodziny dawnego kolegi — w dość bezpiecznym, męskim gronie. A jednak kilka drinków później, i tak wypatrzył ją w tłumie. I próbował nie zwracać na nią wcale uwagi, ale po tym, jak kilkakrotnie łapał się na mimowolnym wyławianiu jej z tłumu, pogodził się z faktem, że nie do końca potrafił. Chciał wiedzieć, z kim tutaj przyszła i jakie miała plany — a im więcej alkoholu w siebie wlewał, tym bardziej potrzebował, by i ona wyłapała jego obecność. Dlatego przeprosił kumpla w połowie jego opowieści i ruszył w stronę baru, by zatrzymać się tuż przed nim, na chwilę przed tym, zanim dotarła do niego Franky.
— Dwa razy gin z tonikiem — poprosił barmana, zakładając, że dokładnie to chciała zamówić. Obrócił się potem w jej stronę twarzą, czując doskonale skutki wypitego tego wieczora alkoholu. — Hej Franky, czy dobrze się bawisz? — zagadnął bardzo niezobowiązująco, jakby wcale nie próbował tego ustalić przez ostatnie półgodziny samodzielnie, starając się wyłowić ją spośród tłumu. Czy mógł mocniej sabotować swoje życie? Prawdopodobnie tak i wszystko jeszcze przed nami.