Half a truth is often a great lie.
: 19 sty 2024, 09:19
t r z y n a ś c i e
Jako jej przyjaciel, czuł się zobowiązany do tego by interweniować, gdy w jej życiu działo się coś z ł e g o. Wtrącał się więc i pytał, drążąc jej dziurę w żołądku, która w końcu zmuszała ją do mówienia. Mieszkając z nią pod jednym dachem przez kilka miesięcy, miał na nią większe baczenie, a mimo to coś mu umknęło. Choroba.
Ich kontakt ostatnimi czasy odrobinę osłabł. Rzadziej mijali się w jego mieszkaniu i czuł, że powodem dla którego spędzała więcej czasu w nowym, wciąż nie odremontowanym domu była noc, która wpłynęła na ich relacje bardziej niż mógłby przypuszczać. Wszystkie prace powoli dobiegały końca, a więc i ona miała więcej roboty związanej z porządkowaniem i rozstawianiem mebli według własnych potrzeb, jednak powroty do pustego mieszkania bywały przytłaczające. Później wyniosła się na dobre, a on nie potrafił znaleźć sobie miejsca we własnym lokum.
Porządkując pokój gościnny, natknął się na biała kopertę rozmiarów kartki a4 i zaciekawiony nie omieszkał do niej zerknąć. Nie wiedział jaka była jej zawartość oraz, że należała ona do przyjaciółki, jednak gdy dostrzegł logo kliniki oraz jej nazwisko, miał pewność. Choroba Huntingtona — wygooglował ją zasiadając do laptopa i wczytywał się w treść artykułu z przerażeniem. Dlaczego nie wiedział, że chorowała? Jak mógł tego nie dostrzec, gdy spędzali ze sobą czas niemalże codziennie? Najbardziej bolał go jednak fakt, że o niczym mu nie powiedziała i zniknęła.
— Cześć, wybacz, że jestem bez zapowiedzi — rzucił, gdy pojawiła się w drzwiach, jednak nie powitał jej uśmiechem. Był zły i zaniepokojony ale liczył, że dowie się więcej, a dziewczyna go uspokoi. Błędem było wczytywanie się w to, co znalazł w internecie, bo jedynie trząsł portkami. — Zostawiłaś coś w pokoju gościnnym — odparł, gdy wszedł do środka i rozejrzał się dookoła, zauważając ogromne zmiany na ścianach i podłogach. — Jesteś chora? — zapytał bezpardonowo, wciskając dłonie w kieszenie bluzy.
megara w. beveridge