: 27 lut 2024, 10:30
— Nie jestem moim mężem, Raul. Nie oceniam cię jako policjanta, nie podważam twoich umiejętności. Dla mnie równie ważne jest to, jakim jesteś człowiekiem. Życie nie kręci się tylko wokół wykonywania rozkazów — powiedziała, po czym odwróciła od niego spojrzenie. Uderzyło w nią to, że miała r a c j ę, ale sama często o tym zapominała. Powtarzała, że życie to więcej niż kariera oraz liczba rozwiązanych spraw, ale tak naprawdę właśnie pracoholizm doprowadził do nieustających kłótni w małżeństwie, które zakończyło się nieprzyjemnym rozwodem. Niepotrzebnie wracała do tamtych czasów choćby w myślach.
— Ja t y l k o odpowiadam — rzuciła, uśmiechając się do niego z odrobiną zjaadliwości. Jego pytania były uszczypliwe. Słyszała w nich insynuacje, które nie powinny mieć miejsca – nie zamierzała tolerować posądzania o uprzywilejowaną pozycję. Nie p r o s i ł a męża o specjalne traktowanie, nie korzystała z jego możliwości, by zgarniać dla siebie więcej niż mieli pozostali. Dlatego z nią w parze wcale nie będzie miał łatwiej niż z innymi.
— Więc czym jeździsz? — zapytała.
Regalado nie była łatwym człowiekiem. Z podniesioną głową prezentowała swoją godność i dumę, mimo że wielokrotnie przysporzyło jej to problemów. Nie lubiła się tłumaczyć i nie lubiła, gdy ktokolwiek tego od niej wymagał. Obecnie zależało jej na poznaniu prawdy kryjącej się za wypadkiem. Nie bała się sprzeciwić mężowi oraz jego poleceniom, choć częstokroć wiązało się to z kłótniami przenoszonymi do domu. Wychodziła z założenia, że w każdym związku potrzebna jest odrobina niezgody.
Musiała zacisnąć zęby, by ponownie nie wytknąć mu roszczeniowo zadanego pytania. — Nie mogłam wyszukać tego na własną rękę, bo zostawiłabym po sobie ślady. Chciałabym jak najdłużej udawać, że nie grzebię w tej sprawie. Obawiam się też, że magazyny nie były wynajęte na prawdziwe nazwiska. Byłoby zbyt prosto. Pewnie korzystali z podrobionych dokumentów lub posłużyli się słupami — mówiła, nie przerywając kroku. — Ja na ich miejscu z pewnością bym tak postąpiła — dodała.
Po przejściu kilku alejek zauważyła otwarty magazyn, w którym kobieta robiła porządek. Wnętrze wyglądało, jakby wrzucono do niego całą zawartość dużego domu. — Przepraszam, dzień dobry — zaczepiła kobietę. — Razem z narzeczonym planujemy przeprowadzkę i szukamy miejsca, do przechowania kilku rzeczy, z którymi wciąż nie potrafimy się rozstać. Właściciel zapewniał, że to bezpieczne magazyny, pani również tak uważa? — spytała. — Nie chcielibyśmy stracić rodzinnych pamiątek, a narzeczony upiera się, że słyszał w radiu o jakichś rozróbach — dodała, próbując podejść kobietę; gdy cywile zauważali odznakę lub broń, zaczynali odczuwać stres, a przez to częściej kłamali, zatajali część prawdy lub po prostu motali się w zeznaniach. Klarowność łatwiej było uzyskać w zwykłej rozmowie.
— Ja t y l k o odpowiadam — rzuciła, uśmiechając się do niego z odrobiną zjaadliwości. Jego pytania były uszczypliwe. Słyszała w nich insynuacje, które nie powinny mieć miejsca – nie zamierzała tolerować posądzania o uprzywilejowaną pozycję. Nie p r o s i ł a męża o specjalne traktowanie, nie korzystała z jego możliwości, by zgarniać dla siebie więcej niż mieli pozostali. Dlatego z nią w parze wcale nie będzie miał łatwiej niż z innymi.
— Więc czym jeździsz? — zapytała.
Regalado nie była łatwym człowiekiem. Z podniesioną głową prezentowała swoją godność i dumę, mimo że wielokrotnie przysporzyło jej to problemów. Nie lubiła się tłumaczyć i nie lubiła, gdy ktokolwiek tego od niej wymagał. Obecnie zależało jej na poznaniu prawdy kryjącej się za wypadkiem. Nie bała się sprzeciwić mężowi oraz jego poleceniom, choć częstokroć wiązało się to z kłótniami przenoszonymi do domu. Wychodziła z założenia, że w każdym związku potrzebna jest odrobina niezgody.
Musiała zacisnąć zęby, by ponownie nie wytknąć mu roszczeniowo zadanego pytania. — Nie mogłam wyszukać tego na własną rękę, bo zostawiłabym po sobie ślady. Chciałabym jak najdłużej udawać, że nie grzebię w tej sprawie. Obawiam się też, że magazyny nie były wynajęte na prawdziwe nazwiska. Byłoby zbyt prosto. Pewnie korzystali z podrobionych dokumentów lub posłużyli się słupami — mówiła, nie przerywając kroku. — Ja na ich miejscu z pewnością bym tak postąpiła — dodała.
Po przejściu kilku alejek zauważyła otwarty magazyn, w którym kobieta robiła porządek. Wnętrze wyglądało, jakby wrzucono do niego całą zawartość dużego domu. — Przepraszam, dzień dobry — zaczepiła kobietę. — Razem z narzeczonym planujemy przeprowadzkę i szukamy miejsca, do przechowania kilku rzeczy, z którymi wciąż nie potrafimy się rozstać. Właściciel zapewniał, że to bezpieczne magazyny, pani również tak uważa? — spytała. — Nie chcielibyśmy stracić rodzinnych pamiątek, a narzeczony upiera się, że słyszał w radiu o jakichś rozróbach — dodała, próbując podejść kobietę; gdy cywile zauważali odznakę lub broń, zaczynali odczuwać stres, a przez to częściej kłamali, zatajali część prawdy lub po prostu motali się w zeznaniach. Klarowność łatwiej było uzyskać w zwykłej rozmowie.