Mógł nie być najbardziej altruistyczną osobą, jaka po tym świecie chodziła, ale nie zmieniało to faktu, że też nie życzyłby nikomu, by i jego życie w jednej chwili zamieniło się z poukładanego (podobno) w taki bałagan. Nawet Flynnowi — chociaż może wówczas gówniarz nauczyłby się czegoś i możliwie spokorniał. Nie sądził przecież, by ktokolwiek zasłużył sobie na potraktowanie w podobny sposób, który był nie tylko krzywdzący, ale też kurewsko niesprawiedliwy. Nie znaczyło to jednak, że pomiędzy słowa, które kierował w stronę Lenny — a w których był przecież dość mocno oszczędny — przemyci pouczenie, że jeszcze niewiele wiedziała tylko dlatego, że była młoda. Stałby się wtedy jeszcze gorszą wersją samego siebie, chociaż i tej aktualnej nieszczególnie lubił.
Waldo też posiadał kiedyś swój biznes i z pewnością nie wyobrażał sobie sytuacji, w której jego pracownicy zaniedbali swoją pracę do tego stopnia. Na miejscu obecnego właściciela rozważyłby kadrowe zmiany. O ile się w ogóle dowie, bo Waldo był daleki, by mu jakkolwiek donosić, że musieli z obcą dziewczyną uskuteczniać samowolkę, by się czegokolwiek napić.
— Jakbyś miała słoik, to bym wrzucił — dał jej słowo. Nie miała jednak w dłoniach żadnego — co nie było takie złe, bo w połączeniu z jej urodą, sprawiałaby raczej, że wyglądałaby niemal jak harcerka sprzedająca ciastka, w zamian za wrzucenie do puszki. Lekko brwi do góry uniósł, zanim skinął głową.
— Będę krzyczał — dał jej słowo, nie przejmując się tym, że pewnie ostatnie, o co można go było posądzić, to fakt, że będzie wykrzykiwał na cały bar cokolwiek, byleby tylko zwrócić na siebie jej uwagę. Istniał potencjał, że wówczas coś by w nim po prostu umarło.
— Chyba że umarli — zauważył, lekko wzruszając ramionami. Byłoby to logiczne i odpowiednio uzasadnione, by Waldo mógł zrozumieć, dlaczego to jakaś obca dziewczyna musiała mu ostatecznie zrobić drinka, którego teraz niespiesznie sączył. Lekko brwi uniósł brwi, słysząc jej pytanie i pokiwał głową.
— Tak trochę — dodał. I to nie dlatego, że faktycznie w słowniku Waldo występowało to pod definicją
flirtu, ale ze względu na proste pytanie, które prawie go rozbawiło.
— To prawda. A jeszcze ten typ przy barze podobno radzi sobie z flirtem na tyle słabo, że musiała wykazać dużo cierpliwości i spokoju — wyjaśnił typowi. Odpowiednia dawka alkoholu sprawiła najwidoczniej, że był skłonny rzucić coś, co — w jego głowie — prawie uchodziło za żart. Należało być dumnym i uśmiechnąć się, chociaż z grzeczności, starał się.