Maybe we make a deal, maybe together we can get somewhere
: 14 sty 2024, 00:10
032.
Niestety, wszystkie dobre rzeczy rzeczywiście szybko się kończą. Gaia kochała swoją pracę, ale jak każdy normalny człowiek, kochała też po prostu odpoczywać i nie martwić się zupełnie o nic. W dodatku ona miała jeszcze ten przywilej, że rzeczywiście mogłaby tą pracę rzucić w pizdu i odpoczywać sobie tak do końca życia. A przynajmniej do momentu, kiedy rodzice by się zorientowali, że ich córka jest nierobem i trzeba coś z tym zrobić. Na szczęście Gaia lubiła pracować i nie przepadała za nudzeniem się, więc pomijając poranne narzekania, w pracy stawiła się z uśmiechem na ustach. Przez cały dzień musiała opowiadać pensjonariuszom o tym jak to spędziła święta i Sylwestra, a później słuchała ich opowieści. Wszyscy byli oczywiście bardziej zainteresowani jej opowieściami, bo ich święta i Nowy Rok wyglądały tak samo, więc wystarczyło, że jedna osoba opowiedziała. Gaia w ich mniemaniu przeżywała przygody godne młodej osoby. Ostatecznie to nawet nie zauważyła jak zleciała jej zmiana. Normalnie od razu poszłaby do domu, ale jeszcze przez kilka chwil postała sobie w dyżurce i poplotkowała ze znajomymi z pracy, a później, wychodząc, zahaczyła o pokój pana Mansleya. Nie miała okazji do niego dzisiaj zajrzeć, a ten czuł się dzisiaj gorzej i nie dołączył do nikogo, do wspólnej zabawy. Gaia miała z tego powodu wyrzuty sumienia, więc uznała, że poświęci swój prywatny czas, żeby z nim posiedzieć. Jemu również opowiedziała o swoich świętach i Sylwestrze, w zamian posłuchała jego opowieści o tym jak razem z małżonką oczekują na przyjście dzieci z wnukami. Miała świadomość tego, że pan Mansley wspominał święta, które wydarzył się kilka lat temu. Przez ostatnie kilka minut siedzieli w milczeniu i Gaia obserwowała jak staruszek zaczyna spokojniej oddychać. Zasnął. Żeby nie było. Zimmerman wyciągnęła sobie nogi siedząc na krześle i sama przymknęła na chwilę oko, ale uznała, że to głupota, żeby spać w pracy i to jeszcze przy pensjonariuszu. Wstała chwytając swoją torebkę i w tym samym momencie u progu drzwi pojawiła się Judith.
- O. Cześć. – Przywitała ją szeptem, bo nie chciała go obudzić. – Dopiero co zasnął. – Wskazała na mężczyznę. – Dzisiaj czuł się trochę gorzej. – Dodała, chociaż zakładała, że na wejściu pielęgniarką ją o tym poinformowała.