: 10 lut 2024, 14:02
Pokiwała głową.
- Daj sobie czas. Bez sensu, żebyś z powodu pośpiechu wybrał kolejne miejsce, które niekoniecznie ci pasuje. – Zakładała, że nadal był jeszcze młody i miał czas. A skoro praca w barze nie była jakaś tragiczna i przynosiła zyski to tym bardziej nie było co się spieszyć. Czasami lepiej przeczekać w takim miejscu i mieć stały przychód niż porywać się na coś niepewnego tylko i wyłącznie dlatego, że było akurat dostępne. Wiadomo, że mówi się o tym, żeby chwytać chwile i brać sprawy w swoje ręce, ale czasami najlepsza opcją była opcja na przystanek autobusowy. Jak przegapiłeś jeden autobus, to warto poczekać, bo zaraz przyjdzie następny i zabierze cię do tego samego celu.
- Cooo… – Aż się wyprostowała. – Przecież to jest serio takie… seksowne. Dosłownie. – Tego już nawet nie mówiła w ramach podrywu tylko całkiem szczerze. Typ, który zawodowo zajmował się gwiazdami? Wow. Każda laska chciała mieć kogoś z kim mogłaby rozmawiać o gwiazdach. Albo po prostu o nich słuchać. To pewnie z automatu świadczyło, że jest romantycznym człowiekiem, a przynajmniej tak zakładałaby Gaia. – I gdzie możesz pracować z takim wykształceniem? – Nie wiedziała czy to automatycznie oznaczało, że Joshua mógł sobie wsiąść w rakietę i polecieć w kosmos. Nie znała się. Była za głupia na takie rzeczy, chociaż jakimś cudem była z wykształcenia prawnikiem.
- Czyli bardziej stawiasz na rozmowę? – Tak by zakładała, ale co ona tam wiedziała. Ona lubiła chodzić wszędzie gdzie była impreza. Oprócz do Shadow. Chociaż też nie miała pewności czy Shadow było miejscem, gdzie była impreza. Była? Bo ja nie wiem. – Ale totalnie cię rozumiem. Czasami takie miejsca… – Tutaj wskazała na Shadow, które no jednak było takim miejscem. – … traciły tą magię jeśli chodziło o poznawanie ludzi. Wszystko stawało się takie… bezosobowe. – Nie kłamała. Miała takie zdanie, ale jednocześnie, czasami lubiła takie miejsca dlatego, że mogła sobie na przykład stać bliżej drugiej osoby, żeby prowadzić rozmowę naruszając przestrzeń osobistą i nikt nie mógł mieć pretensji. A wiadomo, że Gaia była bardzo dotykalska i lubiła być blisko. Chociaż nie zawsze na tyle blisko, żeby być glonojadem tęskniącym za matką.
- Kurde. – Mruknęła pod nosem i patrzyła w kierunku, w którym miała zaparkowane auto. – Trochę. - Odparła, ale wyjęła z kieszeni telefon. – Poproszę brata, albo przyjaciółkę, żeby zabrali auto. – Zadecydowała i od razu napisała na grupie, w której był Bruno i Luna, że ma prośbę i czy któreś z nich może odebrać jej auto spod Shadow. Oboje mieli kluczyki, bo Gaia była Gaią. Była roztrzepana jak ten gołąb co wczoraj siedział u mnie na parapecie i nie można jej było ufać z kluczykami. Wyrobiła więc dodatkowe, na wszelki wypadek i jedne dała Brunowi, a drugie Lunie. Teraz tylko musieli się dogadać ze sobą, które uratuje księżniczkę w opałach.
- Ty mieszkasz daleko? – Zapytała, ale w razie co to wiedziała, gdzie jest przystanek autobusowy. Chociaż równie dobrze mogła wezwać taksówkę. Na brak hajsu nie narzekała. A przecież nie będzie prosić Luny, albo Bruna, żeby ich odwieźli. No na pewno nie Bruna skoro wiedział kim jest Josh, a Josh pewnie wiedział kim jest Bruno.
- Daj sobie czas. Bez sensu, żebyś z powodu pośpiechu wybrał kolejne miejsce, które niekoniecznie ci pasuje. – Zakładała, że nadal był jeszcze młody i miał czas. A skoro praca w barze nie była jakaś tragiczna i przynosiła zyski to tym bardziej nie było co się spieszyć. Czasami lepiej przeczekać w takim miejscu i mieć stały przychód niż porywać się na coś niepewnego tylko i wyłącznie dlatego, że było akurat dostępne. Wiadomo, że mówi się o tym, żeby chwytać chwile i brać sprawy w swoje ręce, ale czasami najlepsza opcją była opcja na przystanek autobusowy. Jak przegapiłeś jeden autobus, to warto poczekać, bo zaraz przyjdzie następny i zabierze cię do tego samego celu.
- Cooo… – Aż się wyprostowała. – Przecież to jest serio takie… seksowne. Dosłownie. – Tego już nawet nie mówiła w ramach podrywu tylko całkiem szczerze. Typ, który zawodowo zajmował się gwiazdami? Wow. Każda laska chciała mieć kogoś z kim mogłaby rozmawiać o gwiazdach. Albo po prostu o nich słuchać. To pewnie z automatu świadczyło, że jest romantycznym człowiekiem, a przynajmniej tak zakładałaby Gaia. – I gdzie możesz pracować z takim wykształceniem? – Nie wiedziała czy to automatycznie oznaczało, że Joshua mógł sobie wsiąść w rakietę i polecieć w kosmos. Nie znała się. Była za głupia na takie rzeczy, chociaż jakimś cudem była z wykształcenia prawnikiem.
- Czyli bardziej stawiasz na rozmowę? – Tak by zakładała, ale co ona tam wiedziała. Ona lubiła chodzić wszędzie gdzie była impreza. Oprócz do Shadow. Chociaż też nie miała pewności czy Shadow było miejscem, gdzie była impreza. Była? Bo ja nie wiem. – Ale totalnie cię rozumiem. Czasami takie miejsca… – Tutaj wskazała na Shadow, które no jednak było takim miejscem. – … traciły tą magię jeśli chodziło o poznawanie ludzi. Wszystko stawało się takie… bezosobowe. – Nie kłamała. Miała takie zdanie, ale jednocześnie, czasami lubiła takie miejsca dlatego, że mogła sobie na przykład stać bliżej drugiej osoby, żeby prowadzić rozmowę naruszając przestrzeń osobistą i nikt nie mógł mieć pretensji. A wiadomo, że Gaia była bardzo dotykalska i lubiła być blisko. Chociaż nie zawsze na tyle blisko, żeby być glonojadem tęskniącym za matką.
- Kurde. – Mruknęła pod nosem i patrzyła w kierunku, w którym miała zaparkowane auto. – Trochę. - Odparła, ale wyjęła z kieszeni telefon. – Poproszę brata, albo przyjaciółkę, żeby zabrali auto. – Zadecydowała i od razu napisała na grupie, w której był Bruno i Luna, że ma prośbę i czy któreś z nich może odebrać jej auto spod Shadow. Oboje mieli kluczyki, bo Gaia była Gaią. Była roztrzepana jak ten gołąb co wczoraj siedział u mnie na parapecie i nie można jej było ufać z kluczykami. Wyrobiła więc dodatkowe, na wszelki wypadek i jedne dała Brunowi, a drugie Lunie. Teraz tylko musieli się dogadać ze sobą, które uratuje księżniczkę w opałach.
- Ty mieszkasz daleko? – Zapytała, ale w razie co to wiedziała, gdzie jest przystanek autobusowy. Chociaż równie dobrze mogła wezwać taksówkę. Na brak hajsu nie narzekała. A przecież nie będzie prosić Luny, albo Bruna, żeby ich odwieźli. No na pewno nie Bruna skoro wiedział kim jest Josh, a Josh pewnie wiedział kim jest Bruno.