Sadness flies away on the wings of time
I'm an imperfect human being
Siedział na kanapie w salonie wujka sztywny, wyprostowany niczym struna i zestresowany jak jeszcze nigdy. Wiedział że mężczyzna bardzo się o niego martwił, kiedy uciekł z domu z Isaakiem i że razem z Ailis zawiadomili policję, z którą też miał już pogadankę, co ostatecznie doprowadziło go do płaczu, chociaż trudno było mu się do tego przyznawać. Matka i ciotka powtarzały, że faceci nie płaczą i to dosyć mocno osiadło mu w głowie. Zrobiło mu się przykro, bo dopiero po powrocie zdał sobie tak do końca sprawę z tego jak bardzo naraził Isaaka, pozwalając mu na tę ucieczkę w tak kiepskim stanie zdrowotnym. Myślał, że sobie poradzi, że w ten sposób mu pomoże, a tak naprawdę tylko mu zaszkodził.
Zerknął płochliwie w stronę kuchni, po której krzątał się wuj, po czym podciągnął nogi na kanapę, stopy opierając o jej brzeg i obejmując kolana rękami. Ułożył na nich brodę i westchnął ciężko, przesuwając spojrzeniem po obrazach, wiszących na ścianach, oprawionych w eleganckie ramy, a potem po zdjęciach, stojących na szafkach. Oczy mu się zaszkliły ze zdenerwowania, ale powstrzymywał się przed kolejnymi reakcjami. Sam jeszcze nie wiedział w jakim nastroju jest wujek i jak bardzo jest zły, ale myślał że bardzo i że po tym, jak wysłuchał reprymendy od ciotki, policjantów i brata Isaaka, będzie musiał słuchać też wyrzutów od wujka Tarquinna. Chyba mu się należało, prawda?
Prawda.
Zacisnął palce na pomarszczonym w zagięciach materiale luźnych, szarych, dresowych spodni, nawet nie kwapiąc się, by podciągnąć szerokie ramiączko cienkiego, czarnego podkoszulka, które zsunęło się z jego chudego ramienia. Lekko drżał, ale nie z zimna, ale ze zdenerwowania. W końcu upały raczej nie pozwalały nikomu się wychładzać. Chyba, że byli tacy, co ustawiali klimatyzację w domach na wyjątkowo niskie temperatury, ale większość mieszkańców zdawała sobie sprawę co groziło za takie praktyki i czym przypłacało się życie wśród nagłych zmian temperatur. Ciało na pewno znosiło to źle.
一 Przepraszam 一 mruknął cicho, automatycznie wbijając wzrok w sylwetkę mężczyzny, a potem jego twarzy, gdy ten wrócił z kuchni z napojami i chyba czymś do jedzenia, bo niósł całą tacę. Może zauważył, że Casper jest wręcz wychudzony, co było następstwem tego, że przez ostatni miesiąc po prostu zapominał o jedzeniu albo nie miał na nie ochoty, bo jego żołądek był za bardzo zaciśnięty z tego całego stresu. Pewnie teraz i tak nic nie zje, ale może faktycznie zwilżyłby usta i gardło, bo miał wrażenie, że wysychało dużo szybciej, niż zazwyczaj. Może przez pogodne, a może przez to, że chyba całe ciało wyschło mu przez to morze wylanych łez.
Odczytywanie ludzi nigdy nie wychodziło mu najlepiej, zazwyczaj potrzebował jasnego komunikatu i tym razem też tak właśnie było. Nie miał pojęcia w jakim nastroju był wuj i czy był wściekły, zawiedziony, rozżalony czy może nawet rozbawiony czy ostatecznie wszystko naraz albo nic z wyżej wymienionych. Czy siedemnastolatkowie mogą paść na zawał? Bo chyba mu się powoli zbierało.