People will not always tell you how they feel, but they will show you. Pay attention.
: 26 gru 2023, 23:58
021.
Morgan zdążyła już przyzwyczaić się do swojej dosyć niecodziennej pracy. Lubiła ją od samego początku, ale jednak potrzebowała trochę czasu, żeby zrozumieć, że właśnie tak będzie wyglądało jej obecne życie. Nie narzekała. Dobra, trochę narzekała, bo jednak nie można się nie wiadomo jak dorobić na byciu żałobniczką na pogrzebach. Dostawała jakieś marne pieniądze i spoko, dawała radę, ale wolałaby zarabiać więcej. Dobrze, że ostatnio odziedziczyła te piętnaście tysięcy dolarów po starszej kobiecie, którą razem z Cece uratowały w czasie Halloween. Co prawda nie ruszyła nawet dolara z tej kwoty, bo się boi i nadal nie wierzy w to, że udało jej się dostać coś takiego, ale jednak sypiała w nocy spokojniej. Tak spokojnie, że uznała, że to odpowiedni moment na adoptowanie kolejnego psa. Także ma teraz dwa psy, które nie mają imion, bo Morgan nie chce ich pokaleczyć czymś co nie będzie pasowało do ich osobowości. Myślała, że już coś miała dla pierwszego psa, ale ostatecznie ta myśl zaginęła pośród innych.
Teraz jednak Morgan musiała skupić się na pracy. A ciężko było się skupić kiedy musiałaś ubierać się w czarną sukienkę w taki upał. Nie wiedziała komu powinna dziękować, ale była wdzięczna za to, że jej usługi były dzisiaj potrzebne tylko i wyłącznie na część ceremonii, która odbywała się w niewielkiej kapliczce na terenie zakładu pogrzebowego. Tutaj było przynajmniej nieco chłodniej. Pewnie oddychać może nie wypadało zbyt swobodnie, bo czy człowiek tego chciał czy nie, w pobliżu rozchodził się zapach śmierci. Początkowo Morgan tego nie rozpoznawała, później nie mogła się do tego przyzwyczaić. Teraz wszystko miało dla niej więcej sensu i żyła w zgodzie z tym zapachem. O ile można było tak potwierdzić. Dla ludzi, którzy w pogrzebach uczestniczyli był to po prostu zapach "charakterystyczny dla domów pogrzebowych".
Dzisiaj chciała sobie zająć jedno ze swoich standardowych i ulubionych miejsc, ale niestety było już zajęte przez członków rodzinny. Lubiła siadać z tyłu, ale nie na samym końcu. Nie chciała być samotną, randomową postacią, którą ktoś mógłby uznać za jakiś sekret zmarłej osoby. W końcu nie każdy uczestnik pogrzebu wiedział, że zażyczono sobie obecności żałobniczki. Tym razem Morgan musiała improwizować i usiadła kilka ławek bliżej. Wybrała jednak jakąś po środku, żeby nie być zbyt blisko rodziny. Nie chciała zostać wciągnięta w żadne rozmowy, a już na pewno nie chciała słuchać żadnych plotek. Czasami to lubiła, bo jednak było to dosyć intrygujące, ale później miała wyrzuty sumienia, że była gumowym uchem. Usiadła, wygładziła sobie sukienkę i starała się nie nawiązywać z nikim kontaktu wzrokowego. Wiedziała, że ludzie lubili rozmawiać, a ona uważała, że pogrzeb to nie miejsce na takie rzeczy. Poza tym rodzina naprawdę mogła sobie nie życzyć tego, żeby wszyscy wiedzieli o obecności zatrudnionej żałobniczki.
- Przepraszam. - Powiedziała do mężczyzny, który też ją przeprosił, bo chciał przejść i usiąść obok, a ona akurat była zagubiona w swoim przemyśleniach. - Witam. - Przywitała się z nim, bo jednak usiadł już obok. - Cześć. - Dodała jak ogarnęła, że jest w zbliżonym wieku. Miała tylko nadzieję, że pan Lovecraft nie jest w pobliżu i się nie gapi, bo jednak czuła, że łamie jakiś kontrakt rozmawiając z jednym z uczestników pogrzebu. Nie było to zabronione (a przynajmniej o niczym nie wiedziała), ale i tak miała dziwne wyrzuty sumienia. - Przykro mi z powodu twojej straty. - Dorzuciła jeszcze szeptem, bo przypomniało jej się, że może przecież rzucić tym oklepanym tekstem, którego nikt nie chce słyszeć.